Już w trzech poprzednich remisowych pojedynkach widać było, że wyraźnie rośnie forma piłkarzy MKS, prowadzonych przez nowego trenera Andrzeja Leszczyńskiego. Do pełni szczęścia zabrakło zwycięstwa. Ono miało jednak wreszcie przyjść - właśnie w meczu z ząbkowickim Orłem. I przyszło, bo oławianie przez pełne 90 minut walczyli zacięcie o każdy metr boiska, ambitnie dążąc do wytyczonego celu - zdobycia po raz pierwszy w tym sezonie kompletu punktów.
Reklama
Ostatnie minuty tego ciekawego i zaciętego „meczu przyjaźni” (tak go określali kibice obu zespołów, od dawna ze sobą współpracujący), rozgrywano przy zapadającym zmroku. Piłkarzom oławskim to nie przeszkodziło, a końcowy wynik wreszcie rozpromienił oblicza kibiców i klubowych działaczy…
Początkowe minuty to seria huraganowych ataków MKS, który w krótkim czasie wywalczył 3 rzuty rożne i kilkakrotnie zagroził bramce strzeżonej przez Izaaka Stachowicza. W 6 minucie powinno być 1:0 dla oławian, kiedy po ładnym zagraniu Tomasza Kosztowniaka, na czystej pozycji był Łukasz Ochmański, ale zamiast strzelać, wolał dryblować i w efekcie stracił piłkę. Niespełna dwie minuty później popularny „Ochman” w pełni się zrehabilitował. Na środku boiska wywalczył piłkę Michał Sikorski i podał do Kosztowniaka, który przedłużył do Tomasza Grabowskiego, ten zagrał w uliczkę do rozpędzonego Ochmańskiego i po chwili futbolówka ugrzęzła w siatce. Oławianie poszli za ciosem i w 12 minucie Grabowski próbował zdobyć gola w stylu Maradony, ale po serii zwodów i minięciu trzech obrońców, powstrzymał go Stachowicz.
Orzeł grał w tym czasie w stylu boksera, schowanego za podwójną gardą i praktycznie nie zagrażał oławskiej bramce. Tak było do 35 minuty, kiedy Paweł Świerzawski obsłużył dalekim podaniem Piotra Zielińskiego. Ten łatwo minął Dawida Pożaryckiego i znalazł się w sytuacji sam na sam z Radosławem Florczykim, który popisał się efektowną obroną i zapobiegł utracie gola.
W rewanżu za tę sytuację już niespełna minutę później szansę bramkową mieli oławianie. Ochmański zagrał na lewo do Krzysztof Gancarczyka, który wyprzedził obrońcę, wpadł na pole karne i strzelił z ostrego kąta, ale wprost w bramkarza. Przy tym zagraniu pomocnik MKS nabawił się kontuzji i wkrótce na boisku pojawił się jako zmiennik jego młodszy brat Waldemar.
Początek drugiej połowy to śmiałe ataki Orła, który dążył do wyrównania i po kilku groźnych akcjach sztuka ta w końcu się udała Damianowi Okrojkowi. W 57 minucie pomocnik ząbkowiczan „zatańczył” z piłką w narożniku oławskiego pola karnego, czym zupełnie zwiódł Dominika Wejerowskiego i Tomasza Horwata, a następnie sprytnym uderzeniem przelobował zbyt daleko wysuniętego z bramki Radosława Florczyka.
Orzeł nie cieszył się jednak zbyt długo z remisowego rezultatu, bo po trzech minutach oławianie znowu uzyskali prowadzenie. Z lewej strony boiska akcję rozpoczął Waldemar Gancarczyk i po serii zwodów podał do środka, do Tomasza Kosztowniaka, który rozpędził się z piłką i niezatrzymywany przez nikogo, huknął z 16 metrów nie do obrony. W 65 minucie szansy na podwyższenie nie wykorzystał Jakub Kalinowski, uderzając z 5 metrów nad poprzeczkę, po rzucie rożnym Grabowskiego i główce Kosztowniaka.
W 72 minucie obserwowaliśmy niemal kopię sytuacji sprzed kilku chwil. Akcję znów zaczął Waldemar Gancarczyk, podając do Kosztowniaka. Napastnika MKS zepchnęli nieco w bok obrońcy Orła i tym razem strzelał z ostrego kąta, co ułatwiło zadanie Stachowiczowi. Bramkarz gości nie zdołał jednak złapać piłki, a jedynie ją odbić. Ta trafiła pod nogi Dominika Wejerowskiego, a ten z 3 metrów bez trudu wepchnął ją do bramki.
Orzeł próbował walczyć, tym bardziej, że od 76 minuty miał ułatwione zadanie, bo po czerwonej kartce Sikorskiego oławianie grali w osłabieniu. Obrona MKS nie dała się jednak zaskoczyć, choć nie brakowało gorących momentów pod bramką Florczyka. Groźnie strzelali Paweł Świerzawski, Norbert Guła i Rafał Jaszek, ale golkiper MKS był czujny.
Pomeczowe komentarze
Damian Okrojek - pomocnik Orła Ząbkowice:
- Zawsze ciężko nam się grało z oławianami i tak było dzisiaj. W porównaniu z poprzednim sezonem, mamy nieco słabszy kadrowo zespół, z dużą grupą młodych piłkarzy, którzy nie zawsze dobrze radzą sobie w pojedynkach wyjazdowych. To dało się zauważyć także w dzisiejszym meczu. Z powodu braków kadrowych nasz playmaker Paweł Świerzawski musi z konieczności grać na obronie, która dziś była dodatkowo zdemolowana, po szybkiej kontuzji Adriana Szymczaka. Oceniając cały mecz, moim zdaniem był on wyrównany, a przegraliśmy, bo straciliśmy głupie bramki...
Tomasz Horwat - obrońca i kapitan MKS SCA Oława:
- Wreszcie udało się nam wygrać i to jest dziś najważniejsze. Styl nie był zachwycający, ale najważniejsza jest skuteczność. Brakowało nam dziś trochę Mateusza Milkowskiego, odsuniętego za kartki, a z powodu choroby nie mógł wystąpić Marcin Wielgus. Mimo to stanowiliśmy dziś zgraną ekipę, która walczyła o zwycięstwo od początku do końca. Pomógł nam szybko zdobyty gol, co zresztą było naszym celem i wyznaczonym przez trenera zadaniem taktycznym. Potem było nieco gorzej, bo przeciwnik łatwo się nie poddawał, ale dwie świetne akcje Tomka Kosztowniaka rozstrzygnęły sprawę. Przy większym szczęściu mogliśmy pokonać rywala znacznie wyżej...
MKS SCA Oława - Orzeł Ząbkowice 3:1
1:0 - Łukasz Ochmański (w 8 min.)
1:1 - Damian Okrojek (57)
2:1 - Tomasz Kosztowniak (60)
3:1 - Dominik Wejerowski (72)
Kiedy, gdzie, dla kogo? 19 września 2009. Oława - stadion OCKF. Widzów ok. 300.
Sędziowali: Kamil Muniak jako główny oraz Krzysztof Sobol i Witold Wróbel - asystenci liniowi (Jelenia Góra).
Czerwona kartka: Michał Sikorski (w 76 min.) - po drugiej żółtej, za faul.
Żółte kartki: Michał Sikorski (w 20 i 76 min.), Dominik Wejerowski (31), Tomasz Szczepek (55), Norbert Guła (74) - za faule.
MKS SCA Oława: Florczyk - Wejerowski, Horwat, Kalinowski, Pożarycki - Grabowski, Sikorski, Wiraszka (55 Kopek), K.Gancarczyk (40 W.Gancarczyk) - Ochmański, Kosztowniak (77 Lew).
Orzeł Ząbkowice: Stachowicz - Świerzawski, Szymczak (27 Cebula), Szczepek, Deneka - Okrojek, Czachor (81 Jaszek), Guła, Drozdowski - Zieliński, Dziekański (70 Paw).
Tekst i fot.:
Krzysztof Andrzej Trybulski
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze