Trzebnicki zespół przypomina nieco oławską drużynę z poprzedniego sezonu. Podobnie jak rok temu oławianie, też dostał się do III ligi „kuchennymi schodami”, a w jego gronie - tak jak w MKS - jest kilku byłych piłkarzy wrocławskiego Wulkana. Na tym jednak podobieństwa się kończą, bo w przeciwieństwie do ekipy z Oławy, trzebnicka Polonia nie ciągnie się w ogonie trzecioligowej tabeli. Do sobotniego pojedynku była wiceliderem, a nasz zespół na szarym końcu. Trzeba jednak pamiętać, że to dopiero początek rozgrywek i nie zawsze pozycja w tabeli świadczy o sile danego zespołu. Potwierdził to poprzedni mecz w Oławie, w którym MKS walczył jak równy z równym z ówczesnym wiceliderem - Motobi Kąty Wrocławskie.
Reklama
Trzeci z kolei mecz i trzy punkty na koncie - to bilans piłkarzy MKS SCA od momentu, gdy drużynę przejął Andrzej Leszczyński. - Jeszcze trochę, a przylgnie do mnie miano ”pan Remis” - żartował po meczu w Trzebnicy trener oławian…
Podobnie było w sobotnie popołudnie 12 września w Trzebnicy. Oławianie na początku trochę się jednak przestraszyli będących na fali gospodarzy, którzy w tegorocznych rozgrywkach idą jak burza - m.in. niedawno pewnie pokonali u siebie Chrobrego Głogów, głównego kandydata do drugoligowego awansu.
Od pierwszego gwizdka sędziego poloniści zaatakowali i pod bramką Radosława Florczyka często robiło się gorąco. Najwięcej groźnych akcji trzebniczanie przeprowadzali prawą stroną, gdzie wchodzący z drugiej linii Marcin Mróz kilka razy łatwo wyprzedzał i ogrywał Dawida Pożaryckiego. Po jednej z takich akcji, w 8 minucie, popularny „Zima” podał precyzyjnie do swojego byłego kolegi z Wulkana Sławomira Kołodzieja, ale ten przestrzelił z 10 metrów. Nie najlepiej było także po prawej stronie oławskiej defensywy. Tam chwilę później nieporozumienie między Dominikiem Wejerowskim i Jakubem Kalinowskim omal nie wykorzystał Przemysław Stasiak. Kolejny w gronie polonistów były gracz Wulkanu (wiosną grał w Oławie) huknął z 10 metrów i Florczyk nie miał szans. Arbiter był jednak czujny - zauważył, że napastnik Polonii przy opanowaniu piłki pomógł sobie ręką i słusznie gola nie uznał.
Oławianie zrewanżowali się indywidualnymi akcjami Mateusza Milkowskiego i Łukasza Ochmańskiego, które jednak dość łatwo zneutralizowała defensywa Polonii. W 28 minucie fatalnie zachowała się natomiast obrona MKS. Tym razem prawym skrzydłem przedarł się Sławomir Kołodziej i dośrodkował po ziemi do Marcina Bobika. Piłkę zatrzymał jednak Jakub Kalinowski, ale sam nie zdołał jej wybić. W sukurs pospieszył mu Tomasz Horwat, ale zamiast wykopnąć futbolówkę, zatańczył wokół własnej osi, co skrzętnie wykorzystał Bobik i silnym strzałem z 8 metrów pokonał Florczyka.
Trzy minuty później mogło być już 2:0 dla trzebniczan, bo znów Mróz łatwo uciekł Pożaryckiemu, wpadł na pole karne i strzelił z ostrego kąta w długi róg, ale tuż obok słupka. Po chwili znów atakował ze skrzydła Mróz, ale tym razem Horwat zapobiegł nieszczęściu, wybijając piłkę na rzut rożny. Oławianie zerwali się do walki w ostatnich pięciu minutach pierwszej połowy - efektem była seria rzutów rożnych. Po jednym z nich groźnie główkował Kalinowski, trafiając w… Sebastiana Wiraszkę, który znalazł się na linii strzału. Tuż przed gwizdkiem na przerwę poloniści skontrowali i po dośrodkowaniu Mateusza Marcinkowskiego z bliska główkował Bobik, ale na szczęście dla gości - niecelnie. Druga część meczu wyglądała zupełnie inaczej. Gospodarze zaczęli bronić wyniku i tylko sporadycznie atakowali, natomiast goście od pierwszego gwizdka arbitra ruszyli do szturmu. W 50 minucie po szybkiej wymianie piłki między kilkoma graczami MKS akcję finalizował Krzysztof Gancarczyk, zagrywając w uliczkę do Tomasza Grabowskiego. Ten wpadł na pole karne i uderzył z 12 metrów. Piłka po rykoszecie trafiła w spojenie słupka z poprzeczką i wyszła na róg. W 60 minucie Krzysztof Gancarczyk sprytnie obsłużył Łukasza Ochmańskiego, który wygrał pojedynek biegowy z Mateuszem Rakowskim, wyszedł na czystą pozycję, ale strzelając ostrego kąta, nie zdołał pokonać Marka Siemiątkowskiego. Nie udało się to także Waldemarowi Gancarczykowi i Tomaszowi Grabowskiemu, którzy uderzeniami z dalszej odległości próbowali zaskoczyć golkipera Polonii.
Im bliżej końca, tym oławianie zacieklej atakowali, a w zespole trzebnickim robiło się coraz bardziej nerwowo. W 80 minucie trener Polonii Ireneusz Mamrot wycofał z boiska ofensywnego pomocnika, a w jego miejsce wprowadził dodatkowego obrońcę - rutynowanego Pawła Kapinosa. Zaryzykował także szkoleniowiec oławian - posadził na ławce Dawida Pożaryckiego, a do gry desygnował napastnika - Grzegorza Lwa. Atakujący bez przerwy oławianie w 84 minucie nadziali się na groźną kontrę, po której sam na sam z Florczykiem był Szymon Jaskułowski, ale nasz golkiper odważnie wybiegł z bramki, skrócił kąt strzału i wybił piłkę na róg.
Ambicja oławian została jednak w końcu nagrodzona. W 87 minucie z rzutu rożnego podawał Tomasz Grabowski, a w zamieszaniu podbramkowym najwięcej zimnej krwi zachował Tomasz Kosztowniak i atomowym uderzeniem z 5 metrów wpakował piłkę do siatki. Po tym golu oławianie bynajmniej nie odpuścili - szybko wrócili na swoją połowę, bo widząc „oddychających rękawami” gospodarzy, chcieli rozstrzygnąć pojedynek na swoją korzyść. Niestety, chociaż arbiter przedłużył mecz o prawie 5 minut, na zmianę wyniku zabrakło oławianom czasu…
Pomeczowe komentarze
Ireneusz Mamrot - trener Polonii:
- Straciliśmy dziś 2 punkty, bo powinniśmy ten mecz rozstrzygnąć w I połowie. Wtedy stworzyliśmy kilka stuprocentowych sytuacji, a wykorzystaliśmy tylko jedną. To się zemściło po przerwie, bo oławianie zagrali wtedy bardzo ambitnie i w końcu dopięli swego…
Polonia Trzebnica - MKS Oława 1:1
1:0 - Marcin Bobik (w 28 min.)
1:1 - Tomasz Kosztowniak (87)
Kiedy, gdzie, dla kogo? 12 września 2009. Trzebnica, stadion miejski. Widzów ok. 300.
Sędziowali: Tomasz Martowicz jako główny oraz Henryk Golasiński i Wojciech Ostrowski - asystenci liniowi (Wrocław).
Żółte kartki: Edwin Kuszyk (w 24 min.) - za krytykę orzeczeń sędziego, Jacek Mądrzejewski (53) i Tomasz Horwat (55) - za faule oraz Mateusz Milkowski (54) - za niesportowe zachowanie.
Polonia Trzebnica: Siemiątkowski - Pawlak, Teodorczyk (46 Rakowski), Mądrzejewski, Marcinkowski - Bielaszka (55 Baś), Kołodziej, Mróz, Kuszyk (80 Kapinos) - Bobik (73 Jaskułowski), Stasiak.
MKS SCA Oława: Florczyk - Wejerowski, Horwat, Kalinowski, Pożarycki (83 Lew) - Grabowski, Sikorski (60 W.Gancarczyk), Wiraszka (70 Skorupa), Ochmański (78 Kosztowniak), K.Gancarczyk - Milkowski.
Tekst i fot.:
Krzysztof Andrzej Trybulski
Napisz komentarz
Komentarze