Pierwszy pojedynek w okręgówce był dla jelczan wielką niewiadomą. - Terminarz mamy ciekawy, bo w pierwszych trzech kolejkach mierzymy się z piątym, drugim i trzecim zespołem z poprzedniego sezonu. Dopiero po tych meczach będziemy wiedzieć na co tak naprawdę nas stać - mówił przed meczem bramkarz Czarnych Marcin Mazur. Początek był nerwowy, goście mięli szansę na objęcie prowadzenia. Kamil Pyzłowski minął Pawła Pisarskiego, ale przegrał pojedynek z Mazurem. Od tego momentu coraz częściej dochodzili do głosu miejscowi, jednak strzały Krzysztofa Telatyńskiego i Pawła Kośmidra były niecelne. Mnożyły się rzuty rożne, ale brakowało postawienie "kropki nad i". - Oni już nie mają sił - komentowali w przerwie kibice, bo rzeczywiście im dłużej trwało spotkanie, tym większe problemy mieli goście z wytrzymaniem tempa narzuconego przez gospodarzy. Worek z bramkami otworzył się w 55 minucie. Z rzutu wolnego uderzył Waldemar Żelasko, bramkarz gości odbił piłkę, a dobitkę Dawida Lipińskiego wykończył główką najmniejszy na boisku Damian Grzech. Chwilę później po dośrodkowaniu Kasprzyckiego Grzech miał przed sobą pustą bramkę, uderzył mocno, ale niecelnie. W 67 minucie Mateusz Kasprzycki dośrodkował na pole karne, a Telatyński z bliska podwyższył na 2:0. Od tego momentu piłkarze Sokoła marzyli o końcowym gwizdku, a rozpędzeni gospodarze stwarzali kolejne okazje. W 75 minucie piłką krążyła jak po sznurku między podopiecznymi Sobczaka, trafiła w końcu do Telatyńskiego, który strzałem tuż przy słupku ponownie pokonał Deryńskiego. Smolczanie tylko raz mieli szansę na pokonanie Mazura, kiedy Pyzłowski był bliski wykorzystania kolejnej niefrasobliwości Pisarskiego, jednak i tym razem górą był Mazur. - Paweł grał dobre spotkanie, ale w kilku sytuacjach rzeczywiście był mocno rozkojarzony - powiedział po meczu kierownik jelczan Stanisław Kozarewicz. Odpowiedź Czarnych była niemal natychmiastowa. Tym razem w głównej roli wystąpił Stanisław Zakliński. Wprowadzony na boisko jako rezerwowy pomocnik minął dwóch rywali na polu karnym i ze spokojem posłał piłkę do siatki. Zwycięstwo Czarnych powinno być jeszcze wyższe, bo skuteczną główką popisał się Witold Borucki, jednak sędzia dopatrzył się pozycji spalonej. - Dla mnie to była czysta bramka - komentował Borucki. W kolejnym meczu jelczanie zmierzą się na wyjeździe z głównym faworytem rozgrywek - KP Brzeg Dolny. - To na nich spoczywa presja - mówił Marcin Mazur. - Oni muszą awansować, a my dziś zrobiliśmy dobry początek i zobaczymy jak będzie w kolejnych spotkaniach.
Reklama
Podopieczni Sebastiana Sobczaka rozpoczęli sezon we wrocławskiej klasie okręgowej od mocnego uderzenia. Dobra gra, cztery bramki, ponad pół tysiąca widzów i wielki tort z okazji awansu. Piąty zespół poprzedniego sezonu nie miał w Jelczu-Laskowicach wiele do powiedzenia…
Czarni Jelcz-Laskowice - Sokół Smolec 4:0
1:0 - Damian Grzech (w 55 min.)
2:0, 3:0 - Krzysztof Telatyński (67 i 75)
4:0 - Stanisław Zakliński (82)
Jelcz-Laskowice. Widzów około 500. Sędziował Henryk Golasiński.
Żółte kartki: Kiełbasa oraz Smoter i Partyka.
Czarni: Mazur - Kiełbasa, Żelasko, Pisarski, Bartosiewicz - Kasprzycki, Siwiński (81 Borucki), Domino (60 Zakliński), Telatyński - Grzech (80 Kotliński), Kośmider (46 Lipiński).
Sokół: Deryński - Kruszelnicki (65 Cieliński), Dudzik, Partyka (75 Sobierański), Litwa - Wągiel, Rogowski, Szymańczyk (46 Kiełbik), Zakrzewski - Smoter (65 Sara), Pyzłowski.
Łukasz Dudkowski
Fot. www.sokolsmolec.pl
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze