W poprzednim sezonie bracia Gancarczykowie pokazali się z dobrej strony. Janusz zaliczył udaną jesień. Siał popłoch wśród obrońców, imponując niesamowitą szybkością. Jego postawę kilkakrotnie docenili dziennikarze telewizji Canal +, umieszczając go jedenastce kolejki. Na koniec roku został wyróżniony przez trenerów, działaczy i dziennikarzy sportowych tytułem najlepszego piłkarza roku na Dolnym Śląsku. „Sesu” wyprzedził wielu popularnych piłkarzy. Na wiosnę Janusz słabiej, ale z dobrej strony pokazał się jego brat Marek. Wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie. Tylko w jednym meczu wchodził do gry z ławki rezerwowych. W rundzie wiosennej strzelił trzy gole. Ze swojego pierwszego trafienia cieszył się w Bełchatowie, kiedy strzelił bramkę kontaktową w meczu z GKS. Drugi raz trafił do siatki w Gdyni, Śląsk Wrocław zremisował wtedy z Arką 3:3. Ostatni raz Marek cieszył się z trafienia w meczu z Legią Warszawa. W 14 minucie Jakub Rzeźniczak zdobył prowadzenie Legionistom i wydawało się, że walcząca o mistrzostwo Polski Legia łatwo rozprawi się z wrocławianami. Tak by się stało, ale trener Śląska Ryszard Tarasiewicz miał w składzie Marka Gancarczyka, który znalazł się tam, gdzie powinien, i w 68 minucie wyrównał.
Reklama
W najbliższy weekend zespoły Ekstraklasy wybiegną na boiska. Kibice będą przeżywali radosne i smutne chwile. W najwyższej klasie rozgrywkowej grają Janusz i Marek Gancarczykowie. Trzyletni kontrakt z Zagłębiem Lubin podpisał wychowanek MKS Oława Konrad Forenc
Bracia mają za sobą ciężki okres przygotowawczy. W ostatnim meczu kontrolnym z Zagłębiem Lubin od pierwszych minut zagrał Marek, w 46 minucie zmienił go Damian Szydziak. Janusz wszedł do gry po przerwie. Czy w pierwszym meczu zobaczymy obu Gancarczyków w pierwszym składzie? Przekonamy się w sobotę po godz. 19.15. Wtedy Śląsk Wrocław będzie podejmował Cracovię Kraków.
Niedawno wychowanek MKS Oława Konrad Forenc podpisał trzyletni kontrakt z Zagłębiem Lubin. Niespełna siedemnastolatek jest na razie trzecim bramkarzem lubinian i prawdopodobnie będzie musiał zadowolić się grą w "Młodej Ekstraklasie", ale w pierwszym meczu Zagłębia może zobaczymy go na ławce rezerwowych, bo drugi bramkarz Jewhen Kopył borykał się ostatnio z kontuzjami.
Klub z Zagłębia Miedziowego zabiegał o młodego oławianina w przerwie zimowej. Wtedy nie udało im się sprowadzić zawodnika na Dialog Arena. Transfer został podobno zablokowany przez prezesa Woźniaka. To wydawało się dziwne, bo młody oławianin grał tylko w juniorach młodszych MKS. W rundzie wiosennej Forenc prezentował równą formę, a w kilku trzecioligowych meczach ratował zespół od straty punktów. Nic, więc dziwnego, że zaczęły się nim interesować kluby z ekstraklasy. Na meczach MKS Oława byli przedstawiciele nie tylko Zagłębia, ale również skauci ze Śląska Wrocław oraz Widzewa Łódź. Na koniec czerwca nikt nie mógł powstrzymać oławianina przed odejściem i Konrad wybrał Zagłębie. - W Oławie działacze tylko dużo mi obiecywali - powiedział w wywiadzie dla Zagłębia. - Szkoda mi było odchodzić, bo bardzo zżyłem się z chłopakami. Koledzy byli dla mnie wyrozumiali, nawet po meczach, które mi nie wychodziły. Musiałem jednak podjąć rękawice i zrobić krok do przodu, który zdecyduje o tym, czy będę bramkarzem, czy to odległe marzenia. O wyborze Zagłębia zadecydowały również sportowe aspekty.
Czy już niedługo zobaczymy na boiskach ekstraklasy trzech muszkieterów? Czas pokaże, miejmy nadzieję, że tak.
Piotr Walęciak
Fot.: archiwum Konrada Forenca
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze