Z Grzegorzem Wlaźlakiem, liderem grupy „Bethel” - rozmawia Piotr Walęciak
- Jakie były początki grupy „Bethel”? Czy wierzyliście, że się wam uda?
- Wszystko zaczęło się we Wrocławiu. Spotkałem kilku zapaleńców takich jak ja i stworzyliśmy zespół. Było nas czterech, na początku nazwaliśmy się „Sacrum”. Chcieliśmy stworzyć coś nowego, oryginalnego. Niektórych muzyków znałem wcześniej, a innych poznałem dzięki mojej dziewczynie.
- Zdecydowaliście się na dość specyficzny rodzaj muzyki, czyli reggae…
- Tak czuliśmy, że to muzyka naszych serc. Ten rodzaj ma wiele możliwości, szerokie nurty. To nam bardzo odpowiada, bo możemy wykazać się naszą twórczością.
- Pamiętasz wasz pierwszy występ na scenie?
- Oczywiście, takich chwil się nie zapomina. Pierwszy koncert zagraliśmy we czwórkę, we wrocławskim klubie „Firlej”. Później dołączyli następni. Mieliśmy nawet sekcję smyczkową oraz inne instrumenty klasyczne, ale nasze drogi się rozeszły. Na początku w ogóle nie wiedzieliśmy jak to się potoczy i co z tego wyjdzie. Mieliśmy w sobie wiarę i dlatego trwamy do dziś.
- Mieliście jakiegoś mentora, takiego choćby jak Bob Marley?
- Bob jest mentorem dla wielu i pewnie dla nas też. Od niego wszystko się zaczyna, jednak reggae ma tak szeroki nurt, że nie można pozostać tylko przy jego twórczości. Staramy się robić zawsze coś ciekawego, innego, oryginalnego.
- Pod nazwą „Sacrum” zagraliście kilka koncertów…
- Tak dokładnie sześć, ale to nie zmieniło naszego zespołu. Nadal byliśmy tą samą grupą, zmieniła się tylko nazwa...
- Na „Bethel”, a co oznacza to słowo?
- Pochodzi z Biblii, to miasto nieopodal Jerozolimy, w którym świętemu Jakubowi przyśniła się drabina, łącząca niebo z ziemią...
- Czyli wasza muzyka jest taką drabiną?
- Nigdy o tym tak nie myśleliśmy (śmiech), ale jeśli ludzie tak by to odbierali, to bylibyśmy bardzo zadowoleni. Jesteśmy wszyscy ludźmi wiary i stąd nawiązanie do Biblii. Zresztą słowo „Bethel” oznacza też „Dom Boga”. Myślę, że to znakomicie odzwierciedla stosunki panujące w zespole...
- Pierwsze występy, pierwsza trema, a jak odbierali was ludzie?
- Podstawową sprawą była nasza wiara w to, co robimy. Stąd nasza siła. Muzyka, którą wykonujemy, daje nam wiele radości. Ludzie też pozytywnie odbierają naszą twórczość, więc było naprawdę dobrze. Kiedy widzimy jak widownia bawi się na koncercie, jak śpiewa razem z nami nasze piosenki, wtedy daje nam to siłę do tworzenia. Pozwala myśleć, że warto to robić.
- Zdarzyło się, żeby ktoś był z was niezadowolony?
- Nie przypominam sobie. Jesteśmy młodzi, ale podchodzimy bardzo poważnie do tego, co robimy. Zawsze podchodzimy do każdego występu profesjonalnie, dlatego ludzie są z nas zadowoleni. Nigdy nie zdarzyło nam się spóźnić na koncert czy go odwołać. Można na nas liczyć...
- Występujecie na różnych imprezach i startowaliście w kilku konkursach…
- Dajemy wiele koncertów, zagraliśmy już ponad 75 razy. Występujemy na imprezach plenerowych i festynach, często także w klubach muzycznych. Wzięliśmy też udział w kilku przeglądach muzycznych...
- Jakie to były konkursy?
- Braliśmy udział w przeglądzie w Oleśnicy na Rock Style Festival, gdzie zajęliśmy trzecie miejsce. To był nasz pierwszy większy sukces, tym bardziej nas cieszył, bo to konkurs kapel rockowych, a mimo to ktoś nas zauważył. Ostatnio byliśmy na dużej imprezie w Czerwionce-Leszczynach na Śląsku. Było to Around the Rock. Startowało tam 100 zespołów, wiele grup bardziej doświadczonych od nas. Eliminacje odbyły się na podstawie wysłanych nagrań. Do konkursu głównego dostało się 14 zespołów, w tym my. Byliśmy bardzo zaskoczeni. Jury miało przyznać trzy nagrody i koniec. Okazało się, że dołożono wyróżnienie, które dostaliśmy. Byliśmy bardzo zaskoczeni. To nasz życiowy sukces. Jesteśmy z niego dumni.
- Co dało wam to wyróżnienie?
- Dostaliśmy w nagrodę 15 godzin w profesjonalnym studiu nagraniowym. Udało nam się zdobyć fundusze i dokupić jeszcze trochę godzin, dzięki temu wydamy na wiosnę swoją pierwszą płytę.
- Macie już tytuł płyty, ile będzie na niej utworów?
- Tytuł chodzi mi już po głowie, ale nie chcę go na razie zdradzać. Na płycie będzie ponad dziesięć utworów...
- Jakie macie plany na przyszłość?
- Grać, grać i jeszcze raz grać. Przede wszystkim chcemy nagrać płytę. Chcielibyśmy też ruszyć w trasę koncertową, którą będziemy promować nasz debiutancki krążek. Marzy nam się występ na Woodstocku w przyszłym roku. Chcemy też zagrać na Reggae Festival w Ostródzie. Niedługo zagramy w Jelczu-Laskowicach po biegu na wieżowiec oraz później w Bystrzycy. Informacje o tym, gdzie będziemy grać, można śledzić na naszej stronie internetowej www.bethel.art.pl.
- Dziękuję za rozmowę, życzę wielu sukcesów na scenie i żeby wasza płyta stała się platynowa.
Napisz komentarz
Komentarze