Kontakt dla chętnych w sprawie formy i szczegółów współpracy TEL. 71 301 13 11, 71 301 13 13 i 71 301 13 14.
*
Przypomnijmy, że już parę tygodni temu pisaliśmy o sprawie. W maju odeszła doświadczona lekarka, a w sierpniu 8 kolejnych złożyło wypowiedzenia, co oznacza, że od grudnia już ich nie będzie w szpitalu. To znaczy, że wypowiedzenia złożyło 8 na 9 lekarzy.
Jak nam wtedy mówił ordynator Ryszard Ściborski odejście całej ósemki może oznaczać koniec oddziału, albo to - co mówił dyrekcji od miesięcy - że trzeba natychmiastowo odmłodzić oddział, sprowadzić nową ekipę lekarzy.
O co poszło?
- O nic nie poszło, jesteśmy po prostu wykończeni - mówił nam wtedy ordynator. - Nie jesteśmy w takiej sytuacji w stanie żyć normalnie i łatać dziury, bo nie ma dyżurantów. A ja nie widzę tych młodych, którzy chcieliby tu pracować. Wcześniej, w maju odeszła już jedna lekarka, która psychicznie nie wytrzymywała tego, że wciąż nie ma dyżurantów na SOR-ze. W takiej sytuacji, najogólniej mówiąc, jest to wypalenie zawodowe i zmęczenie. W czasie pandemii nawet 7 dyżurów ciągnąłem, mimo że przez 5 lat w ogóle nie dyżurowałem, ale to było sytuacja szczególna, były dwa oddziały. Teraz jest jeden, ale nic się nie zmienia. Wciąż młodzi nie są zatrudniani.
Przez oddział przechodziło wielu rezydentów, wychowanków Ściborskiego czy innych doświadczonych lekarzy, ale nikt ich nie zatrudniał, bo wciąż nie było pieniędzy, więc odchodzili. Ordynator tłumaczy, że lekarz z jego oddziału może dostać w Brzegu dwa razy tyle, ile dostaje w Oławie, choć tam dyżur zwykle jest lżejszy niż tu. Ale tego nie robią z poczucia odpowiedzialności, obowiązku. Tymczasem młodzi lekarze, wchodzący na rynek, myślą już nieco inaczej niż dotychczasowa ekipa. Oni oczywiście chcą pracować, pomagać, ale za odpowiednie wynagrodzenie, a ponieważ dyrekcja oławskiego szpitala nie może tego zaoferować, idą tam, gdzie dostaną więcej. Trudno się dziwić, że np. chirurg, którzy dostanie w Legnicy dwa razy więcej, wybiera tamtejszy szpital niż oławski. Nawet w samej Oławie, ale poza szpitalem, w prywatnej służbie zdrowia, mogą dostać więcej, niż za pracę na oddziale szpitalnym.
Słyszę, że to wina chaosu w systemie, że zawaliła sytuacja, że służba zdrowia jest niezauważalna przez obecnych rządzących.
- Na przykład państwo każe płacić od lipca więcej, a jednocześnie nie daje więcej szpitalowi, czyli ten musi się zadłużać - mówi Ściborski.
Dyrektor administracyjna potwierdza: - Nasza placówka, podobnie jak co najmniej 146 innych szpitali, których listę prezentuje na swojej stronie Związek Powiatów Polskich, nie jest w stanie sfinansować ustawowych podwyżek personelu medycznego i niemedycznego obowiązujących od 1 lipca 2022. Pomimo zwiększenia wyceny punktów dla świadczeń zakontraktowanych z Narodowym Funduszem Zdrowia, z kalkulacji i pierwszej zrealizowanej wypłaty wynagrodzenia wynika, że szpitalowi każdego miesiąca brakować będzie ok. 500 tys.zł. do wypłaty wynagrodzeń z tytułu umów o pracę oraz z innych form zatrudnienia.
Lekarze, którzy złożyli wypowiedzenie, tłumaczą, że odejście ordynatora nie ma z ich decyzją nic wspólnego, zresztą to nie on pierwszy wypowiedział umowę. Zrobiło to przed nim trzech innych.
- Nie chcę o tym mówić... - stwierdza ze łzami w oczach jedna z lekarek. - Myślę, że ludzi to nie interesuje. Czytał pan te hejty w internecie? Z nich wynika, że nikomu nie zależy na tym oddziale. Trudno tego nie zauważać.
I tłumaczy, że nie chodzi im o pieniądze dla siebie: - Chodzi o złe warunki pracy. Gdyby chodziło o pieniądze, to by nas tu nie było już od 5 lat. Jest za mało lekarzy do pracy i my po prostu kondycyjnie nie wyrabiamy. Nie ma chętnych, a szpital nie jest w stanie płacić więcej, więc młodzi nie chcą tu przychodzić.
Zespół oddziału wewnętrznego jest zgrany, doświadczony, budowany przez lata. I to, jaki jest obecnie, ma znaczenia dla przyszłości oddziału. Jedna z rezydentek anonimowo tłumaczy mi, że jest z Wrocławia, więc nic ją z Oławą nie łączy, a przyszła tu tylko dla tego zespołu, dla tych ludzi. Teraz, gdy odchodzą, nie zamierza tu zostać.
Gdy rozmawiałem z ordynatorem, akurat zadzwonił telefon i byłem świadkiem rozmowy z młodą lekarką na urlopie wychowawczym. Chciała wrócić na oddział, ale gdy dowiedziała się, że Ściborski odchodzi, zmieniła zdanie.
Uprzedzali dyrekcję od dawna, że jest źle, ostrzegali.
- Pierwsze oficjalne pismo wysłaliśmy w styczniu 2020 roku - mówią. - Potem, chyba w listopadzie 2021 były dwa kolejne, z powiadomieniem starosty, ale na żadne nie dostaliśmy nawet odpowiedzi. Rozmawialiśmy z dyrekcją, że jest źle, i że trzeba szukać lekarzy. Dyrekcja przecież zna nasze PESEL-e.
- Zadaniem dyrektora jest doprowadzenie do tego, żeby wszystko funkcjonowało tak, jak trzeba - mówił na wtedy starosta Zdzisław Brezdeń (powiat jest organem założycielskim szpitala). - Sytuacja jest trudna, bo jest, ale na razie wszystko funkcjonuje normalnie i liczę na to, że sprawa zostanie rozwiązana. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej...
Napisz komentarz
Komentarze