Chodzi o sprawę Karoliny P., działaczki z Jelcza-Laskowic, oskarżonej m.in. o kradzież psa Peruna z Ratowic. O sprawie pisaliśmy wielokrotnie. Już rok temu informowaliśmy o nagraniu, które wtedy wyciekło do internetu, a opublikowała go na profilu FB "Czarna Lista Organizacji Prozwierzęcych" . Osoba, podpisana jako "Karolina P. - szefowa samozwańczej Straży, doktorantka Uniwersytetu Wrocławskiego na Wydziale Prawa", mówi tak: - ...my mamy taką politykę, że nawet jak sąd albo prokurator, albo gmina, albo kolegium odwoławcze powie nam, że mamy oddać psa, to my psa nie oddajemy. Ja wtedy mówię, że nie wiem, gdzie te zwierzęta przebywają, albo mówię, że uciekły...
Gdy przygotowywaliśmy tamten tekst, Karolina P. nie chciała z nami rozmawiać, więc nie mogliśmy zapytać wprost, czy to ona wypowiada te słowa. Do dziś prawdziwości tego nagrania jednak nikt nie zakwestionował, a jej byłe koleżanki z organizacji rozpoznają tu głos Karoliny P.
Niedawno w sprawie pojawiły się kolejne nagrania, jeszcze ciekawsze, odsłaniające ciemną stronę organizacji z założenia ratujących zwierzęta, a potem organizujących zbiórki pieniędzy na ten cel.
5 gigabajtów wiedzy
Podczas majowej rozprawy przed oławskim sądem zeznawała Monika A. - wolontariuszka Fundacji "Centralne Biuro Ochrony Praw Zwierząt" z okolic Szczecina.
- Słyszałam o jelczańskim stowarzyszeniu, które potem zmieniło nazwę, o ich strategii i bezprawnym działaniu - mówiła przed sądem. - Miałam wątpliwości co do tego, jak postępują. Miałam wiedzę o Karolinie P. zwłaszcza po kradzieży z przywłaszczeniem psa z Ratowic, z manipulacją i szerzeniem dezinformacji w mediach społecznościowych.
Swoją wiedzę opierała w dużej mierze z nagrań rozmów Karoliny P., które niedawno wyciekły do sieci i pojawiły się znów na profilu facebookowym "Czarna Lista Organizacji Prozwierzęcych".
Jak mówiła na sali rozpraw Monika A., tych nagrań jest bardzo dużo, bo 5 GB, więc nie wszystkie jeszcze są opracowane, ale po rozprawie przekazała część z nich, tzw. głosówki z komunikatorów internetowych, oskarżycielowi posiłkowemu mecenasowi Jarosławowi Litwinowi, który zawnioskował do sądu o uznanie ich za dowody w sprawie. - Nagrania te są szokujące, obrazujące w ocenie oskarżyciela głębokie zdemoralizowanie oskarżonej, dodatkowo przepełnione wulgaryzmami, które obrazują, że nie o pomoc zwierzętom jej chodzi - napisał we wniosku. Gdyby były jakiekolwiek wątpliwości, czy jest to faktycznie głos Karoliny P. oskarżyciel posiłkowy zawnioskował o przeprowadzenie dowodu z opinii biegłego z zakresu fonoskopii, na okoliczność, że przedstawione nagrania są autentyczne i stanowią wypowiedzi Karoliny P.
Co jest na tych nagraniach?
Materiałów jest tak dużo, że tutaj możemy skupić się jedynie na nielicznych. Przede wszystkim z nagrań wynika, że Karolina P. (o ile to faktycznie ona, bo tego nie wiemy) miała świadomość, że nagrania mogą zostać upublicznione. W jednym z nagrań słychać:
- Wiecie co, dziewczyny, ja się boję, że po prostu ktoś sobie poscreenuje nasze ogłoszenia, a mamy hejterów, nie ukrywajmy, że nie mamy, bo ktoś te screeny moich wypowiedzi sprzed ponad półtora roku do tej czarnej listy powysyłał. Boję się, że ktoś to zescreenuje, potem zobaczy tego psa i będzie dym, po prostu jeden wielki... Ostatecznie wylądujemy z tym psem na dożywociu i powiem wam wprost, organizacja się nie rozwinie, póki mamy te psy pod opieką, nie rozwinie się...
W innym miejscu ta sama kobieta dodaje:
- I stąd właściwie zapis o tajności. Nie dlatego, że jakieś afery wychodziły, bo te afery właściwie kończyły się dobrze, w sensie dla organizacji wychodzą na plus, np. to, że ja powiedziałam, że ja nie oddaję zwierząt, to zrobiło, i to, że to hulało po internecie, zrobiło mi dosyć dużą furtkę np. u M., u Beaty Ż., która w ogóle napisała do mnie eee, tego psa już u nas nie było, czy potrzebujemy psa przerzucić w inne miejsce po tym, jak to nagranie wypłynęło.
Z nagrań wiele można się też dowiedzieć o motywach "działaczki prozwierzęcej".
Oto fragmenty wypowiedzi:
- W sierpniu powstała strona i wyobraźcie sobie, że zebraliśmy ponad 5 koła.... Więc ja liczę, że teraz będzie dycha.
- Ja tam będę stosować tam bardzo mocny szantaż emocjonalny
- Będzie szantaż emocjonalny i tyle, i to bardzo mocny. I w tym okresie nie możemy przyjąć żadnego zwierzęcia
- I co, i dostajesz na utrzymanie duże bydlę, które nie nazbiera nic.
- Gosia, jeżeli są odpowiednie zwierzęta, to zauważ, że ta kasa jest, patrz Stefan.
- Tu chodzi o odpowiednie zwierzęta...
- To zawsze to maluszek wzbudza większą litość niż duże bydle.... I to jeszcze zdrowe.
- Sorry, dziewczyny, ale powiem szczerze ja odmawiam przyjmowania szczeniaków, dlatego, że one nigdy nie wyglądają źle, zawsze wyglądają, ku...wa, dobrze, jest z nimi w pi...du problemów, ich adopcje są trudne, eeee, wiadomo, bo domy tymczasowe chcą krótko, żeby szczeniaki szybko poszły do adopcji, tylko że ludzie raz chcą, raz nie chcą, a tu wezmą innego. Z dorosłymi psami nigdy nie ma takiego cyrku. Po prostu nie ma, ku..wa, takiego cyrku z dorosłymi psami nigdy, jak z tymi durnymi szczeniakami, one są durne, tak. One, ku...wa, do połowy roku życia srają pod siebie.
- Szantażem emocjonalnym będzie to, że te zwierzęta pójdą na bruk, nie jak wtedy, że wstrzymujemy ratowanie, bo wtedy było wstrzymujemy ratowanie zwierząt. Tu będzie to koniec, zwierzęta idą na bruk.
- I po prostu jeżeli mnie nie ma, a coś takiego widzicie w internecie, to nie bójcie się reagować natychmiastowo, bo jeżeli nie będzie reakcji natychmiastowej, to za 5 minut takiego zwierzaka podjebie, po prostu. To jest często wyścig, kto pierwszy ten lepszy, a dobrze wiecie, jak potrzebne są nam odpowiednie zwierzęta.
- To bardzo źle będzie świadczyć o naszej organizacji, jeżeli mając dwa tysiące lajków dostaliśmy piątkę, a mając czternaście tysięcy nie potrafimy zbierać dychy,
- Tutaj będzie szantaż emocjonalny, po prostu najgorsze zdjęcia na czele z Odklejką, która miała atak padaczki, który został sfilmowany, pójdą tam.
- Tendencja jest kryzysowa, ale zobacz na Stefana, ile Stefan zebrał. Ja mówię wprost, musimy mieć odpowiednie zwierzęta, będę to podkreślać, ku...wa, cały czas. Zobacz, ile zebrał Stefan. W ogóle tego w zbiórce nie widać, kryzysu. Po zbiórkach na odpowiednie zwierzęta kryzysu nie widać. I nikt mi nie powie, że widać, nie widać, jak zwierzę jest zakatowane, cieknie z niego krew, nie ma żadnego kryzysu...
- Poza tym musimy nazbierać na ten azyl, i to ja nie będę uczciwie nawet mówić, że zbieramy na azyl, to będą sztuczki socjologiczne.
- Muszę pogadać z koleżanką, z którą kiedyś pracowałyśmy w jednym biurze, ona jest psychologiem, a bardzo się interesowała socjotechnikami naukowo, między innymi, ale nie tylko tymi, które stosują mężczyźni na kobietach, takie sztuczki, albo kobiety na mężczyznach, eeeee, ale socjotechnikami w mediach też. I w mediach społecznościowych.
- Wiecie co, ja już nie chcę przyjmować zwierząt takich ja te szczeniaki, one nigdy nie robią wrażenia, one są w dobrym stanie, ku...wa, żeby chociaż były jakimiś szkieletami... Nie to ta dupa musiała je, ku...wa, dokarmiać, eeeee, nie będę jeździć po prostu jest to strata czasu, strata pieniędzy, bo przecież te zwierzęta będą kosztować więcej niż nazbierały.
- Wiecie co, słuchajcie, olejmy, ku...wa, ten Dolny Śląsk i chodźmy do tego Opola, bo teraz mamy jeszcze kurwa TOZ Wrocław, który będzie zgarniał co lepsze zgłoszenia, a często mieliśmy zgłoszenia pod tytułem "bo TOZ nic nie robi", czy możemy pomóc. To teraz TOZ zaczął robić, to jest dla nas gwóźdź, ku...wa, do trumny. Zobaczcie, jakie oni mają, ku...wa, zwierzęta, a jakie mamy my. I tak zupełnie poważnie, zobaczcie, jakie zwierzaki ma DIOZ, zobaczcie, jakie zwierzęta ma EKOSTRAŻ, zobaczcie, jakie zwierzęta ma teraz TOZ Wrocław, no ku...wa, no my będziemy biegać za, ku...wa, kundlem w kartonie, który wygląda całkiem nieźle, bo oczywiście, ku...wa, ludzie muszą go karmić, dlaczego ci ludzie, ku...wa, muszą go karmić, czy nie mogą go zostawić na dwa tygodnie z tymi zlewkami po prostu... Czy oni są tak tępi? To niech se go karmią do usranej...
- Nawet nie dla mnie, dla ludzi ma wyglądać źle, to jest potrzebne po prostu dla ludzi, żeby to zwierzę wyglądało źle, bo inaczej nie chcą na nie dawać i nie będą się nami interesować...
- To jest rynek, czyli jakiś obszar działalności i ten rynek ma swoich odbiorców i ci odbiorcy będą skupiać się na tym, co przyciąga ich uwagę, no i w tej chwili uwagę kradnie TOZ Wrocław. Więc jak mają dawać nam na szczeniaki... Byłoby to nielogiczne w ogóle z punktu widzenia rynku, jakichś tam podstaw, ku...wa, marketingu, statystyki, ekonomii, psychologii. Oczekujemy niemożliwego.
"Nie jeżdżę na zalecenia"
W sprawie Peruna z Ratowic wielu cytowanych przez nas wolontariuszy, prawników i specjalistów sugerowało, że być może tutaj wystarczyłoby porozmawianie z właścicielem psa, pouczenie go, zwrócenie uwagi na nieprawidłowości, zamiast od razu zabierać mu psa, i to pokonując ogrodzenie.
W tym kontekście ciekawe są następujące wypowiedzi osoby przedstawianej jako Karolina P.:
- Nie zamierzam jeździć tam na żadne kontrole, ja nie zamierzam w ogóle jeździć na żadne kontrole, bo ja nie jeżdżę, żeby wydawać zalecenia, bo mnie to nie interesuje, bo uważam to za stratę czasu i pieniędzy.
- Tak samo jak większość organizacji selekcjonuję zgłoszenia odbiorowe i nieodbiorowe na podstawie zdjęć i mi się nie chce jeździć na...aaaaaa.....eeee zalecenia i tak dalej, tak jak większość organizacji nie jeżdżę.
Napisz komentarz
Komentarze