Po pierwsze. Wodospad Podgórnej w Przesiece jest kultowym miejscem morsów. To tu śmiałkowie kąpią się nawet w środku zimy. I to z całej Polski. Tydzień temu spotkaliśmy tam morsy z powiatu oławskiego (jak to będzie poprawnie w przypadku pań, bo to były panie - morsówki?).
Wodospad Podgórnej położony jest w samym środku Karkonoszy, na wysokości 547 m n.p.m (zobacz fotki w galerii niżej). Przebija się przez skały i spada z wysokości ponad dziesięciu metrów - jest to trzeci co do wielkości wodospad w polskiej części Karkonoszy. Od wielu lat jest znanym już w całym kraju Morsowiskiem Przesieckiego Klubu Morsów.
- Zwolennicy tego typu aktywności mają tu do dyspozycji kocioł wirowy otoczony skalnym wąwozem - czytamy na Dlamorsa.pl. - Co więcej z inicjatywy wcześniej wspomnianego klubu w pobliżu wodospadu ustawiono specjalną saunę, w której można się ogrzać po morsowaniu. Nie ma stałych i ustalonych kąpieli dla morsów. Każdy podejmuje tego typu aktywność kiedy przyjdzie mu na to ochota. Jednak z uwagi na to, że znajdujący się w Przesiece Wodospad Podgórnej cieszy się coraz większą popularnością trudno o samotne morsowanie w weekendy. Szczególnie, że liczba osób, które chcą zanurzyć się w lodowatej, górskiej wodzie z roku na rok rośnie. Z pewnością morsy w Podgórnej można spotkać od października do kwietnia. A organizowane przy wodospadzie imprezy przyciągają zarówno wielu widzów, jak i śmiałków gotowych do sprawdzenia swojej odporności na chłód górskiej wody.
No dobrze, a co to tego wszystkiego może mieć "Bitwa pod Grunwaldem"? Może nie dosłownie, ale ma. Otóż w Przesiece, która wcześniej nosiła nazwę Hain, w czasie II wojny światowej Niemcy ukryli obrazy Jana Matejki, autora właśnie m.in. obrazu "Bitwa Pod Grunwaldem". Po wojnie w tej miejscowości odnaleziono w jednej z piwnic trzy płótna Jana Matejki. Są to znane wszystkim obrazy „Rejtan”, „Unia Lubelska” i „Batory pod Pskowem”. Dzieła zabrano do konserwacji i nigdy już nie wróciły do tej turystycznej miejscowości, ale z tej okazji nadano jej nazwę Matejkowice, o czym przypomina obelisk na skwerze obok pensjonatu Olimpia przy końcu ul. Karkonoskiej (na fot. niżej). Można na nim przeczytać, że „zarekwirowane przez Rosjan i następnie przez Niemców obrazy wywieziono w 1944 r. ze Lwowa przez Wiśnicz do miejscowości Hain, dzisiejszej Przesieki”. Obok jest tablica opisująca każdy obraz z osobna oraz przedstawiająca ich wojenne losy.
Niestety, nazwa Matejkowice przetrwała jedynie do 1946 roku - wtedy przemianowano wieś na Przesiekę. A co z obrazami? „Rejtan” i „Batory pod Pskowem” są dziś w zbiorach Zamku Królewskiego w Warszawie, a "Unia Lubelska” trafiła muzeum w Lublinie.
Radzimy wybrać się do Przesieki w jeden z jesiennych weekendów, bo to naprawdę klimatyczne miejsce, zwłaszcza jesienią (zobaczcie fotki niżej), poszukać tego ciekawego obelisku przypominającego dawną, choć jedynie chwilową nazwę Matejkowice, dotrzeć do wodospadu i - gdy ktoś chętny - zażyć ożywczej kąpieli w zimnej wodzie. Jedno i drugie na pewno na długo zostanie w pamięci.
PS
Gdy Przesieka Wam nie wystarczy, polecamy wypad z niej na granicę z Czechami do Špindlerovej Boudy - niebieskim szlakiem z centrum Przesieki to nie więcej niż 2 godziny spaceru. Może trasa mało wymagająca i nieco nudna (asfalt), za to w restauracji wynagrodzicie sobie to wszystko. Polecamy schabowego - tak to brzmi w menu, w tłumaczeniu na język polski, ale nie zniechęcajcie się. To podpiekany schab szarpany w ciemnym pieczeniowym sosie z podsmażaną cebulką i na lekko kwaśnej smażonej kapuście kiszonej. Pycha! Gdybyście spytali, czy i ta potrawa ma coś wspólnego z "Bitwą pod Grunwaldem", odpowiedzielibyśmy, że ma - to zwycięstwo!!! W tym przypadku zwycięstwo smaku, czego sobie i wszystkim zawsze życzymy.
PS 2
Do Przesieki z Oławy bez pośpiechu dojedziemy w 2,5 godziny.
Napisz komentarz
Komentarze