Fabian Kiwak ma 15 lat, jest licencjonowanym kierowcą wyścigowym, który swoją pasję do motosportu rozwija od wczesnego dzieciństwa. W 2020 roku rozpoczął ściganie w wyścigach typu "Time Attack" na Torze Krzywa, gdzie wielokrotnie stawał na podium w kategorii open, rywalizując z doświadczonymi kierowcami wyścigowymi. Trzyletni okres treningowy w samochodzie marki BMW o mocy 250 km pozwolił mu dokładnie zapoznać się ze specyfiką wyścigów torowych, współzawodnictwa oraz udoskonalić swoje umiejętności pod okiem profesjonalistów. W 2022 roku uzyskał licencję kierowcy wyścigowego FIA, zostając przy okazji członkiem Automobilklubu Wielkopolskiego. Wraz z załogą Kiwi Racing Team i MMM Racing wystartował w Wyścigowych Samochodowych Mistrzostwach Polski 2023 i choć był tam debiutantem, zdobył brązowy medal, na który zapracował podczas sześciu startów w Polsce i na Słowacji.
Zawody, które dla Fabiana zakończyły się wielkim sukcesem, nazywane są również wyścigami Endurance. Trwają od 2 do 24 godzin i charakteryzują się tym, że są najbardziej wymagające, zarówno dla kierowcy, jak i dla samochodu. Startują w nich pojazdy wszystkich klas (bolidy LMP3, samochody porsche gt3, mini coopery, Lamborghini Super Trofeo, Radical SR3, samochody klasy GT4, TCR i inne).
Zawsze wiedział, że chce się ścigać
- Pierwszy raz prowadziłem samochód, gdy miałem 11 lat - opowiada Fabian. - Pamiętam, że było to żółte seicento, którym próbowałem jeździć po placu manewrowym. Na początku mi nie wychodziło, nie radziłem sobie...
- Chodziło o problem z synchronizacją biegów - dodaje jego tata Marek. - Nie umiał połączyć wszystkich ruchów, które trzeba wykonać, żeby wprowadzić auto w płynny ruch. Ale zabierałem go na treningi, bo amatorsko ścigałem się na torze i gdy była chwila czasu, to pozwalałem mu przejechać się na prostej. W końcu złapał, o co chodzi.
Jeszcze zanim sam wsiadł za kierownicę, jeździł z tatą na wrocławskie tory przy ul. Rakietowej i na Niskich Łąkach. Tam, siedząc na fotelu pasażera, obserwował treningi, rozwijając w ten sposób pasję do motoryzacji i motosportu. Marek Kiwak nigdy nie został zawodowym kierowcą wyścigowym, ale swoim zamiłowaniem szybko zaraził syna.
- Tak sobie teraz przypominam, że już w wieku siedmiu lat Fabian prowadził samochód rajdowy przygotowany przez firmę Crusar, przystosowany do jazdy przez najmłodszych kandydatów na kierowców wyścigowych - mówi.
- Zawsze wiedziałem, że będę chciał się ścigać, ale na początku na pewno brakowało mi umiejętności - przyznaje nastolatek. - Uczyłem się, rozwijałem, byłem coraz lepszy, więc chciałem spróbować.
Zaskoczenie mamy
Prawdziwe treningi rozpoczął jako 13-latek. "Prawdziwe" to o tyle dobre słowo, że nie mówimy o samochodach specjalnie przystosowanych dla dzieci, tylko o pełnoprawnych pojazdach, którymi kierują dorośli. Na torze rozpędzanych do 100-120 km/h, a przy większych pojemnościach 160-170 km/h.
- Co na to mama?
Odpowiada Marek Kiwak: - Nie zdawała sobie sprawy, że to są takie prędkości. Pierwszy raz zabraliśmy ją na trening dwa lata temu w czerwcu. Moja żona myślała, że ta jazda Fabiana, to jest coś w stylu przejazdu po bułki do sklepu. Wsiadła do samochodu i aż kask jej się zsunął na oczy. Dopiero wtedy zrozumiała, o czym rozmawiamy. W motosporcie potrzebne jest opanowanie, umiejętność radzenia sobie ze stresem, panowania nad pojazdem i wiele innych czynników. Sporo osób myśli, że on na tym torze ma obok siebie dziesięciu innych dzieciaków i się ścigają. A w tych wyścigać nie ma żadnego podziału wiekowego, jest tylko rozróżnienie na klasy pojemnościowe. Fabian ma więc obok siebie zarówno początkujących, jak i ludzi, którzy od 30 lat biorą udział w wyścigach. Obecnie może jeździć samochodem o pojemności 1400 cm, w przyszłym roku będzie to już 1600, a za dwa lata wszelkie ograniczenia znikną.
- Bałeś się, gdy pierwszy raz wsiadłeś do samochodu, przystosowanego do wyścigów?
- Jakiś strach zawsze jest - przyznaje Fabian. - Największy był chyba w trakcie pierwszej rundy mistrzostw Polski, bo nie wiedziałem, jak to wszystko będzie wyglądało. Stres minął po kilku okrążeniach. Ogólnie wiąże się on jednak z tym, że ciągle trzeba uważać na inne samochody na torze. W wyścigach długodystansowych, w tym samym czasie biorą udział także pojazdy z innych klas, niektóre z nich osiągają prędkości dwa razy wyższe od mojego auta. Muszę więc z jednej strony myśleć o tym, by samemu zrobić jak najlepszy wynik i jednocześnie pozwolić się bezpiecznie wyprzedzać tym szybszym.
Miało być przetarcie, była walka o medal
W tym sezonie, debiutanckim i zakończonym brązowym medalem mistrzostw Polski, nastolatek jeździł wynajętą Kią Picanto. Plan był taki, by spróbować, zobaczyć, jak się odnajdzie na torze i wtedy zastanowić się, co dalej. Tata Fabiana przyznaje, że nikt nie myślał o ukończeniu całego cyklu: - Pierwszą rundę pojechał w maju i nie nastawialiśmy się na żadne konkretne miejsce, chodziło tylko o przetarcie szlaków. Takie zawody to wiele składowych. Trzeba wiedzieć, jak poruszać się po torze, gdzie zjechać do pitstopu, jak reagować na flagi - to wszystko było nowe. Eliminacje Fabian przejechał na luzie, rozpoznawczo. Potem w głównym wyścigu pierwszej rudny skończył na trzecim miejscu. Nagle zapaliła nam się lampka, bo zobaczyliśmy, że naprawdę jest w tym dobry. Nie planowaliśmy, że przejedzie cały cykl, ale ten pierwszy wyścig nieco zmienił nasze podejście. Mamy kolegę z większym doświadczeniem, który po przejechaniu eliminacji zaliczył kraksę, uszkodził auto i uznał, że musi dojrzeć do ponownego startu. Zakładaliśmy różne scenariusze, nie spodziewając się, że w przypadku Fabiana od razu będzie tak dobrze.
Dlatego się udało? Z pewnością ważne są talent, determinacja, ciężka praca i predyspozycje. Nie bez znaczenia jednak są też ludzie, którzy pomogli w przygotowaniu Fabiana. Wraz z tatą przez cały czas mógł liczyć na wsparcie wieloletniego kierowcy rajdowego i wyścigowego, który służył pomocą, wyjaśniając wszelkie wątpliwości. Obaj zgodnie podkreślają: - Naszą obecność na WSMP zawdzięczamy namowie MMM Racing i przyjacielowi Michałowi Matuszykowi. Korzystając z okazji, chcielibyśmy mu bardzo serdecznie podziękować!
Do końca niepewny o wynik
Wyścigi Endurance mogą trwać nawet 24 godziny, ale Fabian uczestniczył na razie w tych dwugodzinnych. To nie oznacza, że było łatwo. Bez względu na warunki atmosferyczne zawodnicy muszą ubrać bieliznę antypalną i kombinezon. W samochodach nie mają klimatyzacji, a ze względów bezpieczeństwa, otwieranie okien jest zabronione. W upalne dni, temperatura w samochodzie sięga nawet 60 stopniu Celsjusza. Cały cykl składa się z pięciu rund, które odbywają się latem. O szczegółach opowiada Fabian:
- Tak jak wcześniej wspomnieliśmy, nie nastawiałem się na wynik, ale nie ukrywam, że chciałem w tym pierwszym wyścigu pojechać jak najlepiej. Sam się zaskoczyłem, że poszło mi tak dobrze. Każda runda trwa przez weekend, to treningi, kwalifikacje i wyścig rozłożone na trzy dni. Żeby stanąć na podium klasyfikacji generalnej, musiałem dobrze przejechać w każdym wyścigu. Do końca nie wiedziałem, na którym miejscu skończę, bo to też zależy od innych uczestników. Zgłaszając się na dany wyścig, nie wiedziałem, kto jeszcze weźmie w nim udział, ile będzie osób, jak zaprezentują się moi bezpośredni rywale. Już po wszystkim czułem, że wynik będzie dobry, ale nie wiedziałem, na którym miejscu skończę. Nawet jeśli po czterech rundach było dobrze, to zawsze jest to ryzyko, że w piątej nawali sprzęt albo wydarzą się rzeczy, na które nie mam wpływu.
- Przykładowo podczas zawodów na Słowacji opony były już bardzo przegrzane, więc trzeba było się skupić na tym, żeby po prostu ukończyć wyścig - dopowiada tata Fabiana. - Inny zawodnik miał awarię silnika i nie dojechał do mety. Wiele czynników ma duże znaczenie. Przygotowanie kierowcy to jedno, ale pojazd też musi być odpowiednio serwisowany.
Fabian ma to szczęście, że jego tata prowadzi warsztat samochodowy, więc to tam, przed każdym wyścigiem, auto było kompleksowo sprawdzane i szykowane. Każdorazowo trzeba było wymienić klocki hamulcowe, tarcze, olej, sprawdzić zawieszenie i wszystkie inne elementy, które mogły się zużyć. Załoga starała się przewidzieć jak najwięcej, choć nigdy nie da się być gotowym na 100% sytuacji. Wyścigi długodystansowe charakteryzują się tym, że potrafią zabić opony i wykończyć samochód. Kierowca musi więc odpowiednio eksploatować pojazd, by nie pojawiła się konieczność wymiany opon w trakcie wyścigu.
- Można to zrobić, ale to raczej opcja na sytuacje krytyczne - mówi Marek Kiwak. - Strata czasu.
Potrzeby finansowe? Górnej granicy nie ma
Rodzic, pracujący w branży motoryzacyjnej, który może własnoręcznie serwisować samochody to duży przywilej, ale nie da się ukryć, że motosport generuje ogromne koszty. Spore od samego początku, rosnące wraz z rozwojem zawodnika.
- Oszczędności, które mieliśmy przeznaczyć na sprawy remontowe w domu - przyznaje tata nastolatka. - Kwota w dużej mierze jest uzależniona od auta, więc biorąc pod uwagę, że ograniczenia pojemnościowe będą się teraz zmniejszały, nie chcę nawet myśleć, o jakich kwotach będziemy mówić, gdy Fabian wsiądzie do mocniejszych pojazdów. Górnej granicy tak naprawdę nie ma. Dobór samochodu to jedno, ale do tego dochodzi dobór opon i wszystko inne. Trzeba mierzyć siły na zamiary. Fabian dostał teraz propozycję jazdy na Mistrzostwach Europy Fiatem 500, koszty się zwiększają, ale jeśli uda nam się to spiąć finansowo, to chcielibyśmy, żeby spróbował. Jeśli się nie uda, to być może weźmie udział w wyścigać spinterskich, prowadząc dalej Kię Picanto. Jest kilka pomysłów...
Rodzice pomagają i wciąż będą pomagali Fabianowi, na tyle, na ile będą w stanie. Na dłuższą metę jego rozwój nie będzie jednak możliwy bez sponsorów. O tych w motosporcie nie jest łatwo, choć zdarzają się przypadki, że realne wsparcie uda się pozyskać.
- Patrząc na naszych kolegów z toru, mogę powiedzieć, że sponsorzy są, ale trzeba do nich umiejętnie dotrzeć - przyznaje Marek Kiwak. - Próbujemy przecierać te szlaki, mamy konkretne wizje i chcielibyśmy przekonać jak najwięcej firm, że warto w nasz team zainwestować. Nie proponujemy tylko reklamy, chcemy zapraszać na treningi, zarażać tym sportem, sprawiać, by poczuli te emocje. Dodatkowo dla firm wspierających szykujemy szkolenia. Fabian chętnie podszkoli przedstawicieli tych firm pod kątem jazdy sportowej. Idąc na rozmowę z przedsiębiorcą, chciałbym by ktoś podszedł do tego zajawkowo, by uwierzył, że warto zainwestować w młodego chłopaka i mieć z tego frajdę. Działamy w mediach społecznościowych, mamy kanał w serwisie YouTube, staramy się popularyzować motosport, bo w naszym regionie jest on jeszcze słabo rozwinięty. Liczymy na to, że zaszczepimy pasję w kolejnych osobach.
- Jako młody i w pełni zaangażowany miłośnik i zawodników wyścigów samochodowych, czuję się zobligowany również do promocji tego emocjonującego sportu wśród moich rówieśników - dodaje Fabian. - Państwa inwestycja w mój rozwój umożliwi mi starty w sezonie 2024 w Europie.
***
Chcesz zostać sponsorem Fabiana? Zadzwoń pod numer telefonu 510-052-200 lub napisz maila na adres: [email protected].
Napisz komentarz
Komentarze