- Nie obawia się pani tego, że mieszkańcy gminy Oława nie wiedzą, kim pani jest?
- Wydaje mi się, że jestem osobą znaną w środowisku lokalnym, a kampania wyborcza daje mi możliwość zaprezentowania się tym, którzy wcześniej o mnie nie słyszeli. Dzięki spotkaniom z mieszkańcami poznaję problemy, mogę się przedstawić i wierzę, że wspólne działanie w ramach Niezależnej Inicjatywy Społecznej zapoczątkuje pozytywne zmiany. Widzimy, że ludzie są zainteresowane naszą pracą. Wiele osób w geście poparcia pisze do nas w mediach społecznościowych. W trakcie spotkań, podchodzą do mnie i pozostałych kandydatów, życzą powodzenia w wyborach, wyrażając nadzieję, że zaprowadzimy zamiany. Razem możemy zrobić bardzo wiele.
- W poprzednich wyborach rywalizowali ówczesny p.o. wójta i dwóch radnych, czyli trzy osoby rozpoznawalne ze względu na swoją działalność w samorządzie. Pani takich doświadczeń nie ma, więc dla niektórych może być kandydatką, która pojawiła się nagle, trochę znikąd...
- Nie jestem znikąd, to bardzo nieładne stwierdzenie. Urodziłam się w Oławie i od 35 lat mieszkam w Oleśnicy Małej. Mam dwójkę dzieci, które uczęszczają do gminnych placówek oświatowych. Podjęłam decyzję o starcie w wyborach, bo od dawna obserwuję działalność gminy Oława. Do niektórych tematów podchodzę krytycznie i chcę przedstawić swoją wizję funkcjonowania samorządu. Siła jest kobietą, tylko 12% wójtów, burmistrzów i prezydentów miast to kobiety, a na najwyższych stanowiskach w samorządzie pracuje 10% kobiet. Nadszedł czas, by to się zmieniło i gminą Oława zarządzała kobieta. Czas skończyć z męską dominacją w tej roli, tym bardziej, że kobiety moim zdaniem zupełnie inaczej niż mężczyźni postrzegają piastowanie urzędów. Z moich obserwacji wynika, że dla wielu mężczyzn, najważniejszym zdaje się być samo sprawowanie władzy, nieważne z jakim skutkiem. Dla mnie najważniejsze jest sumienne wywiązywanie się z powierzonych zadań i zaufania, jakim darzą mnie współpracownicy czy wyborcy. To dobry moment, aby zacząć zmieniać nie tylko same proporcje kobiet i mężczyzn w polityce i na istotnych dla naszych lokalnych społeczności urzędach, ale przed wszystkim, aby zmieniać sposób myślenia o zarządzaniu gminami, miastami, czy powiatami. To nie włodarze mają czerpać korzyści z władzy, ale społeczeństwo ma czerpać pełnymi garściami z mądrego zarządzania. Jestem pewna, że jeśli wyborcy dadzą mi i kandydatom Niezależnej Inicjatywy Społecznej mandat zaufania, to z pomocą drużyny, jaka towarzyszy mi w tej kampanii, będę w stanie zrobić wiele dla rozwoju gminy. Wójt musi być przede wszystkim skuteczny w działaniu w kwestiach, które są istotne, wtedy stanie się rozpoznawalny jako naprawdę dobry gospodarz. W życiu z uporem realizowałam stawiane sobie cele i będę skuteczna w każdym zadaniu jakie zostanie mi powierzone.
- Czyli feministka na wójta.
- Nie jestem feministką, ale tak uważam, że naszedł czas kobiet. W Niezależnej Inicjatywie Społecznej kandyduję na wójta gminy Oława, ale mamy też reprezentację kandydatów do Rady Gminy i to jest piętnaście osób, bez których nie byłabym w stanie zrobić zbyt wiele. To 15 osób, które bardzo mocno mnie wspierają, pomagając w prowadzeniu kampanii. Mamy też kandydatów we wszystkich okręgach do Rady Powiatu oraz kandydatkę na burmistrza Jelcza-Laskowic, wspieraną przez mocną grupę kandydatów na radnych. Razem z Anną Witkowską chcemy pokazać, że nadszedł czas na kobiety.
- Konwencja wyborcza pani komitetu rozpoczęła się od sformułowania, że czas skończyć z przekonaniem, że kobiety w polityce są po to, by łagodzić obyczaje.
- Oczywiście. Chcemy mieć realny wpływ na to, co dzieje się wokół nas. W polityce szklany sufit przestaje mieć znaczenie. Musimy przestać myśleć stereotypowo.
- Spekulowano, że kandydatem NIS na wójta gminy Oława będzie Szymon Kościelak. Co zdecydowało o tym, że komitet postawił właśnie na panią?
- Zaczęliśmy od stworzenia stowarzyszenia, które zgromadziło dużą liczbę osób z różnych środowisk. Szukaliśmy najlepszego kandydata na wójta gminy Oława i postawienie na mnie było wspólną decyzją zespołu. NIS chciał kandydata, który będzie miał odpowiednie wykształcenie i doświadczenie, które pozwoli mu dobrze reprezentować mieszkańców. Szymon Kościelak to nasz kandydat nr 1 do Rady Powiatu z okręgu nr 3 gmina Oława i gmina Domaniów. Nadal chce się realizować się w powiecie i kontynuować prace na rzecz lokalnej społeczności.
- Dlaczego się pani na zdecydowała na start?
- Decyzję podjęłam w porozumieniu z rodziną. Jestem szczęśliwą żoną i matką dwójki dzieci, ale czas kampanii bywa bardzo trudny, choć wydaje mi się, że nieźle sobie daję radę. Po pracy aktywnie uczestniczę w kampanii wyborczej i znajduję czas dla moich dzieci. Od wielu lat obserwuję to, co się dzieje w gminie i mogę przytoczyć kilka spraw, z którymi się nie zgadzam. Wiem, że decyzje poprzednich wójtów, obecnego szefa gminy, a także radnych, którzy chętnie chwalą się swoim doświadczeniem, bywały niekorzystne dla naszego samorządu.
- A konkretnie?
- Mam tu na myśli np. sprawę odległą, czyli odszkodowanie dla ESV.
- W pewien sposób ten temat zakończył Henryk Kuriata.
- Załatwił to bardzo dobrze, bo podjął negocjacje i podpisał porozumienie, ale wcześniej przez te wszystkie lata - od 2003 roku do 2020 roku - gmina Oława wypłacała systematycznie kary odszkodowania siechnickiej spółce energetycznej. To obciążało budżet i jeżeli ówcześni radni, wśród nich także ci, którzy teraz kandydują do Rady Gminy, podjęliby wtedy odpowiednie kroki, wymusili na wójcie podpisanie porozumienia, to te stracone pieniądze, a mówimy tu o milionach, mogłyby być przeznaczone chociażby na zbudowanie wielu dróg. Mieszkańcy ciągle pytają mnie "co z pałacem w Jakubowiczach". Sama zastanawiam się, dlaczego od momentu zakupu w 2018 roku do dziś nic się nie dzieje. To temat ważny, zaniedbany zabytek, który w żaden sposób nie jest zabezpieczony. Tu potrzeba ważnych decyzji, dotyczących remontu pałacu albo zagospodarowania tej nieruchomości np. poprzez wieloletnią dzierżawę, jeśli znaleźliby się zainteresowani, co daje szansę na realizację remontu i adaptację obiektu bez obciążania finansów gminy. Musimy dbać o zabytki, nie możemy udawać, że nie widzimy tego, jak niszczeją i jak w sposób niegospodarny są wydawane publiczne pieniądze.
- Dlaczego nie zdecydowała się pani na równoległy start w wyborach na radną?
- Uważam, że należało określić, na czym zależy mi najbardziej. A mi chodzi o to, by zostać wójtem gminy Oława. Wiem, że kandydaci często stosują tę praktykę w gminach powyżej 20 tysięcy mieszkańców, bo tam nie ma jednomandatowych okręgów wyborczych, więc ewentualna wygrana w wyborach na wójta czy burmistrza nie generowałaby konieczności zwołania wyborów uzupełniających na radnego. Ja postanowiłam kandydować tylko na wójta, ponieważ nie chcę wprowadzać mieszkańców w błąd. Nie da się sprawować dwóch funkcji jednocześnie, więc dlaczego już na początku miałabym niektórym mieszać w głowach.
- Z drugiej strony w przypadku przegranej w wyborach na wójta, a wygranej w wyborach na radną, mogłaby pani przez pięć lat w Radzie Gminy budować swoją samorządową rozpoznawalność i zaprezentować się mieszkańcom w realnym działaniu.
- To prawda, ale czuję, że to jest mój czas, by wygrać wybory na wójta. Wierzę, że po wyborach samorządowych gmina będzie miała kobietę wójta.
- Dlaczego Artur Piotrowski się nie sprawdził?
- Wspominałam już wcześniej o dwóch źle rozegranych tematach, a warto pamiętać, że pan Artur Piotrowski od lat jest radnym, więc miał możliwości, by wpływać także na decyzje poprzednich wójtów. Kolejna rzecz, to opłata za odpady. Temat poruszany na każdym spotkaniu z mieszkańcami. To niedopuszczalne, aby tak wysoka kwota 40 zł za osobę obciążała budżety rodzin gminy Oława. W ościennych samorządach te opłaty są dużo niższe...
- Jaki jest pani pomysł na obniżenie tych cen?
- Gdy zostanę wójtem i będę miała wgląd we wszystkie dokumenty, będę mogła powiedzieć więcej. Oczywiście mogłabym wystąpić o nie w trybie dostępu do informacji publicznej, ale wiemy dobrze, że ten tryb wymaga czasu, którego teraz w kampanii mamy bardzo mało. Należy sprawdzić, jakie koszty gmina Oława ponosi za poszczególne frakcje. Na pewno warto podwyższyć ulgę za kompostowniki - obecnie to 3 zł, a uważam, że można to zwiększyć do 8 zł. Na naszym terenie znaczną część kosztów stanowią bioodpady. Chciałabym sprawdzić, jaka jest przez gminę odprowadzana kwota za tonę bioodpadów, zgodnie z obowiązującą umową. Gmina może również zróżnicować opłaty w zależności od liczby osób lub ilości zużytej wody w gospodarstwie domowym. Chcę też edukować mieszkańców w zakresie segregowania odpadów i dbania o środowisko.
- Obieca pani mieszkańcom obniżenie cen?
- W kampanii łatwo jest obiecywać, ale nie chcę używać takich słów. To na pewno jeden z moich priorytetów, którym zajmę się zaraz po wygranych wyborach. Zrobię wszystko aby ta opłata była zdecydowanie niższa.
- Henryk Kuriata czy Artur Piotrowski - który z nich był lepszym gospodarzem gminy?
- Każdy z nich reprezentował inne poglądy, realizował inne zadania i w inny sposób zarządzał gminą. Daleka jestem od oceniania i porównywania dwóch osób, jednak nie zgadzam się ze stylem kierowania gminą obecnego wójta
- Czy w gminie są miejscowości zapomniane przez ostatnie władze?
- Oczywiście, że tak. Nawet teren mojej miejscowości, czyli Oleśnicy Małej i wielu innych wsi. Niedawno byłam też na spotkaniu z mieszkańcami Owczar i Jaczkowic, którzy zwracali uwagę na liczne problemy, z którymi się borykają. Te nierówności i różnice między poszczególnymi wioskami widać wyraźnie, przejeżdżając przez naszą gminę. Są takie, w których zadania obiecuje się od lat, a wciąż się ich nie realizuje, a w innym miejscach powstają nieprzemyślane inwestycje. Dlaczego budowa świetlicy wiejskiej w Chwalibożycach trwała 5 lat? Wartość inwestycji miała wynieść 3 mln zł, a ostatecznie skończyło się na kwocie 6 mln. Uważam, że budowa była konieczna bo w każdym sołectwie mieszkańcy powinni mieć miejsce do wspólnych spotkań i integracji, ale dla kogo i po co wybudowano świetlicę z powierzchnią użytkową 1 040 mkw. Koszty eksploatacji są ogromne. W tamtym czasie można było wybudować kilka funkcjonalnych budynków w różnych lokalizacjach. W trakcie 5-letniej kadencji można zrobić sporo, to taki czas, w trakcie którego należy rozplanować zadania dla wszystkich miejscowości. Do tego potrzebny jest też dialog z mieszkańcami, którego obecnie brakuje. Ludzie nie wiedzą o planowanych inwestycjach i to się musi zmienić.
- Jeśli zostanie pani wójtem, zatrudni pani zastępcę?
- Taka osoba będzie potrzebna, ponieważ w gminie jest sporo zadań do zrealizowania i zdecydowanie przyda się ktoś do pomocy. Mamy 33 sołectwa, wiele miejscowości jest znacznie oddalonych od siebie, więc zakres obowiązków warto podzielić z wicewójtem.
- Wybrała już pani ewentualnego zastępcę?
- Czas kampanii jest bardzo krótki. Wszystkie swoje siły poświęcamy na dotarcie do jak największej liczby osób. Na rozmowy o powołaniu wicewójta przyjdzie jeszcze czas. W odpowiednim momencie na pewno o tym powiem.
- Na konwencji wyborczej mówiła pani, że chce zatrudnić "solidną kadrę dydaktyczną w szkołach". O obecnych nauczycielach nie można tego powiedzieć?
- Mój przekaz był zupełnie inny. Mamy świetnych pedagogów, a ja odnosiłam się bardziej do konieczności tworzenia nowych placówek i zatrudniania w nich jak najlepszych specjalistów. Chodzi o to, by nie skupiać się tylko na wybudowaniu obiektu, który posłuży za przedszkole czy żłobek, ale pamiętać też o tym, żeby zadbać o solidną kadrę, która będzie tam pracować przez długie lata. Nawiązując dalej do całości mojej wypowiedzi uważam, że warto dbać o rozwój zawodowy nauczycieli, o poprawę jakości usług edukacyjnych poprzez dalszą modernizację obiektów szkolnych, przedszkolnych, utworzenie miejsc żłobkowych, wspieranie kreatywności i rozwoju osobistego uczniów, wsparcie dla nauczycieli poprzez programy szkoleń związane z podnoszeniem kwalifikacji.
- W mediach społecznościowych NIS czytam, że wyróżnia się pani nowym, świeżym podejściem. Co przez to rozumieć?
- Jestem osobą wielozadaniową, otwartą i młodą. Jestem kobietą, która potrafi budować zespół, zarządzać nim i motywować do pracy. Chciałabym, aby w gminie Oława zaszły zmiany, abyśmy wprowadzili nowoczesność w zarządzaniu.
- Co chciałaby pani zmienić w funkcjonowaniu urzędu?
- Chciałabym się przyjrzeć pracy wszystkich referatów i jednostek podległych. Bardzo ważne jest dla mnie wprowadzenie prawdziwych konsultacji społecznych z mieszkańcami. Uważam, że trzeba zmodernizować strony Urzędu Gminy, a także Biuletynu Informacji Publicznej, by każdy obywatel w łatwy i przejrzysty sposób mógł znaleźć informacje, których szuka.
- Jakie są trzy najważniejsze punkty pani programu?
- Najważniejszy temat chyba dla wszystkich to infrastruktura techniczna - kompleksowa budowa kanalizacji, wodociągów i ujęć wody pitnej, budowa dróg gminnych w najwyższym standardzie, budowa chodników, ścieżek rowerowych, doświetlenie miejsc newralgicznych. Na pewno chcę zadbać o ochronę środowiska oraz o rolnictwo. Rolnicy obecnie przeżywają bardzo trudny czas. Doceniam ich pracę, więc będę dążyć do zmniejszenia podatku rolnego, co w konsekwencji zmniejszy podatek od nieruchomości dla wszystkich mieszkańców. Trzeci, ale niezwykle ważny temat to bezpieczeństwo – inwestycje w rozwój jednostek OSP poprzez wsparcie obejmujące pozyskanie dotacji do zakupu sprzętu i wyposażenia oraz remontów i modernizacji strażnic, organizowanie wydarzeń integracyjnych promujących jednostki OSP oraz Młodzieżowe Drużyny Pożarnicze, mające na celu zwiększenie świadomości lokalnej społeczności w zakresie roli jaką pełnią jednostki OSP.
- Dlaczego mieszkańcy powinni zaufać właśnie pani?
- Jestem kobietą, osobą młodą, ale doświadczoną i wykształconą. Chcę działać i zrobić wiele dobrego dla społeczności lokalnej.
- A jeśli się nie uda, będzie pani działać w inny sposób?
- Oczywiście, że tak. Już teraz jestem członkinią Koła Gospodyń Wiejskich "Oleśniczanki", ponadto brałam udział w różnych akcjach organizowanych w Oleśnicy Małej. Od dziecka byłam aktywna i to na pewno się nie zmieni. Bez względu na wynik, który osiągnę 7 kwietnia, już teraz czuję się zwycięzcą, bo kontakt z mieszkańcami i doświadczenie, które zdobywam podczas kampanii, dają mi bardzo wiele.
Napisz komentarz
Komentarze