W rzeczywistości ta linia kolejowa od stacji Leszkowo Zdrój do Oławy Zachodniej miałaby 1,5 kilometra. Tutaj, w skali 1:87, to zaledwie parę metrów. Ale za to jakich!
Makieta powstaje w jednej z podoławskich miejscowości. Składa się z kilku modułów, które po połączeniu w jedną całość utworzą makietę samochodowo-kolejową w Muzeum Motoryzacji Wena.
Na pomysł zbudowania makiety wpadł Marcin Dudek, który już od piętnastego roku życia interesuje się modelarstwem.
- Duża część tej makiety to modele, które zbierałem przez 35 lat - mówi. - Zalążek Leszkowa powstał z makiety mojego przyjaciela modelarza, który miał zrobioną makietę, ale nie mógł jej dokończyć. Jest to ścisłe centrum miasta, które przebudowano i zaaranżowano na potrzeby Leszkowa. Są tu wszystkie elementy, które miasto musi mieć. Mamy straż pożarną, policję, szpital, dworzec, kościół, stację benzynową, domy i sklepy i wiele, wiele innych elementów, które są małe, bo wszystkie w skali 1:87, ale nie mogliśmy ich pominąć, aby mieszkańcom miasta żyło się wygodnie.
Dlaczego akurat Leszkowo? Miłośnicy starej motoryzacji i fani oławskiego muzeum Weny wiedzą, że postać pana Leszka przez lata stała się wizytówką tego miejsca. Nie było więc wątpliwości, że nazwa musi wywodzić się od jego imienia.
- Z nazwą miasta nie było wcale tak łatwo - opowiada Marcin Dudek. - Chcieliśmy uniknąć sytuacji, w której jakieś miasto w Polsce miałoby do nas pretensje czy zrzuty, że wykorzystujemy jego nazwę w sposób nieautoryzowany. Najpierw były poszukiwania jakiejś idei, takiego zalążka nazwy - i tu szybko znakomitym pomysłem okazała się postać pana Leszka, znanego wszystkim miłośnikom starych samochodów w Polsce, a szczególnie uczestnikom Rajdu Koguta. Sprawdziliśmy w wykazie administracyjnym nazw w Polsce wszystkie nazwy związane z imieniem Leszek. Okazało się, że jedyną nazwą, która jest wolna, jest Leszkowo. Owszem, istnieje przystanek autobusowy o takiej nazwie, ale nie ma miasta. Zostało więc Leszkowo. Dodaliśmy jeszcze Zdrój i doszliśmy do wniosku, że jest bardzo dobra nazwa.
Już tylko formalnością było uznać, że pierwszym burmistrzem Leszkowa jednogłośnie został wybrany pan Leszek. Nic to, że wśród fanów znany jest już jako Minister. Jak widać pan Leszek, bez problemu wchodzi w różne role. Zresztą nie mogło być inaczej - na makiecie Leszkowa burmistrzem musiał zostać pan Leszek, który tylko w wolnych chwilach bywa Ministrem i jeździ "rzondową" limuzyną, promując Muzeum.
Brzmi humorystycznie, bo tak ma być. Przekaz, jaki ma wybrzmieć przy tej makiecie, ma być pozytywny.
- Cała idea tego projektu polega na tym, że próbujemy zmaterializować pewną ideę - tłumaczy Marcin Dudek. - Ideę miasta, w którym mieszkają ludzie życzliwi, którzy wzajemnie sobie pomagają, są empatyczni i współpracują dla dobra wszystkich mieszkańców. To jest oczywiście wyidealizowany obrazek, ale któż by nie chciał mieszkać w takim Leszkowie?
I przekaz jest pozytywny. Ma cieszyć ludzi, łączyć... Jak mówi Marcin Dudek, to ma być rodzaj pozytywnego plastra na świat, który nas otacza: - W poście piszę na przykład, że w Leszkowie zawsze świeci słońce, że mieszkają tam ludzie życzliwi, pomagający sobie i innym... Takie informacje przekazujemy ludziom o tym miejscu i to się podoba.
Projekt takiego miasta powstał w październiku ubiegłego roku, a prace przy nim ruszyły w grudniu. Posty i rolki na temat makiety zgromadziły już w mediach społecznościowych ponad 15 tysięcy obserwujących i kibicujących mu. Makietę tworzył Marcin Dudek i kilku modelarzy - fanów kolejnictwa i motoryzacji.
- Sam nie dałbym rady wykonać tak dużej makiety w tak krótkim czasie - mówi.
Przy makiecie pracują 3 osoby, ale związanych z projektem jest znacznie więcej. To modelarze z całej Polski, z których doświadczenia korzysta cały zespół. Wszyscy będą wymienieni w księdze pamiątkowej, która będzie towarzyszyła makiecie. Jedni wykonywali drzewa, inni na przykład budynki, elementy elektroniki, remontują tabor kolejowy.
- Staram się szukać profesjonalistów, najlepszych w tym, co robią - mówi Marcin.
Najważniejszym elementem makiety jest Leszkowo Zdrój. To jest stacja, z której pociągi odjeżdżają dalej w kierunku Oławy Zachodniej, przez stację Leszkowo Towarowe i strefę ekologiczną, gdzie stoi wiatrak i widać panele fotowoltaiczne. I to prawdziwe, choć w miniaturze - faktycznie zasilają energią elektryczną Leszkowski Instytut Nauk, bo i taki mamy na makiecie.
Układ przystanków ma dodatkowy sens - w miarę przejazdu pociągu zmienia się krajobraz z tradycyjnego miasta lat 60-70 ubiegłego wieku, poprzez ówczesną strefę przemysłową, nowoczesną strefę ekologiczną, aż po przyszłość, pokazywaną tutaj przez Przystanek Oława Zachodnia, którego w rzeczywistości jeszcze nie ma, dopiero jest budowany. Za tym przystankiem pociąg wjeżdża do tunelu. Co będzie dalej? Jeszcze nie wiadomo. Na pewno jednak to nie koniec makiety. W planach jest dobudowanie kolejnego modułu, który będzie poświęcony Oławie - z oławskimi budynkami, nazwami ulic czy startem Rajdu Koguta. W tej części makiety mają być też jeżdżące modele aut.
Układ i zagospodarowanie linii kolejowej w budowanej makiecie też nie jest przypadkowe. W miarę przejazdu pociągów na trasie zgromadzone modele mają pokazywać historię kolejnictwa, a zarazem historię modelarstwa kolejowego. Najstarszy model, jaki jest na makiecie, pochodzi z 1962 roku, a oryginał powstał jeszcze przed II wojną światową. I działa! Potem są nowsze. To samo z pokazywaniem zmian w rzeczywistym kolejnictwie. Są pociągi stare, ciągnięte przez parowozy, potem te nowsze składy, np. EN57, charakterystyczny żółto-niebieski skład trakcyjny, tzw. kibelek, który latami kursował na trasie Oława - Wrocław.
Makieta będzie interaktywna. Każdy z gości Muzeum, dzięki specjalnej konsoli będzie mógł uruchamiać pociągi, sterować nimi, a nawet włączać komunikaty stacyjne, które będą bardzo atrakcyjne i też nawiązujące do naszej lokalności. Po przyciśnięciu odpowiedniego guzika usłyszmy na przykład: - Szanowni podróżni, pociąg osobowy relacji Leszkowo-Oława przez Leszkowo Górne, Całowanie, Lenie Wielkie, Krzyczki, Żabiczki, Jednorożec ... (wszystkie nazwy autentyczne), wjeżdża planowo na tor drugi przy przy peronie pierwszym, prosimy o zachowania ostrożności... Wszystkim życzymy przyjemnej podróży i przypominamy, że na stacji stoi przenośna toaleta, miejsce na załatwienie swoich potrzeb...
Funkcji jest znacznie więcej, ale niech to będzie niespodzianką dla gości Muzeum Motoryzacji Wena.
Oławskich akcentów nie brakuje. Oprócz lokalnych nazw stacji mamy w Leszkowie metę Rajdu Koguta, będą nazwy oławskich ulic, a na przystanku autobusowym stanie czerwony jelcz - słynny "ogórek".
- Makieta ma dawać ludziom radość, pobudzać wyobraźnię, ale chodzi o coś więcej - mówi Marcin Dudek. - Zacząłem publikować w grudniu posty na temat makiety i był fajny odbiór. Ludzie komentowali, lajkowali, przekazywali dalej. Może to jest ten moment, kiedy modelarstwo w Polsce zacznie się odradzać. Coraz częściej mamy dosyć "niebytu" cyfrowego, dla wielu, komórka zastępuje prawie wszystkie inne aktywności. Szkoda, że działanie i zainteresowanie często ograniczamy do biernej obserwacji social mediów. Jednocześnie coraz mniej rozmawiamy i działamy wspólnie. Tłumaczymy to brakiem czasu lub inspiracji. W "naszych czasach" zdecydowanie bardziej byliśmy manualni... Na szczęście ludzie nadal mają najróżniejsze pasje; zbierają różne rzeczy, tworzą coś, grają na instrumentach, jeżdżą na wycieczki, grają w gry planszowe - to zajęcia, których efekt jest bardzo namacalny - można rzec "analogowy". Dlatego musimy o tym ciągle przypominać kolejnym pokoleniom, jaką radość można czerpać z tworzenia, a nie wyłącznie komentowania dokonań innych.
W projekcie Leszkowo chodzi o to, aby pokazać, że nie musi tak być! Świat często zmienia ludzi - nadal jednak to ludzie mogą kształtować świat. Pokazywać, że może być coraz lepszy. Choćby nawet w małej skali.
Nie jest wykluczone, że przy tej makiecie w przyszłości powstaną warsztaty modelarskie, może zawiąże się grupa modelarska, przecież Oława ma takie tradycje. Życie pokaże, czy ludziom się to spodoba, czy złapią bakcyla. Bo tu nie chodzi wyłącznie o miejsce czy rzecz,. Chodzi o to, aby poszła za tym określona idea i działanie - "róbmy coś wspólnie" - przyjdźcie ze sowim dzieckiem do Muzeum, kupcie jakikolwiek model, posklejajcie razem w domu przy stoliku - to będzie wasz mały sukces, ale i temat do rozmowy, takiej międzypokoleniowej.
Największym problemem dla rodziców jest dziś znalezienie wspólnych tematów do rozmów z dziećmi. Może więc to? Wspólna pasja... poszukiwanie wspólnego języka!
Oprócz makiety w osobnej gablocie będzie do zobaczenia równie ciekawa kolekcja unikatowych modeli, bo Muzeum będzie miejscem, gdzie również modelarze znajdą rzeczy wyjątkowe. Na razie takim unikatem będzie z pewnością samo Leszkowo, ale może kiedyś powstanie wokół tego projektu społeczność, która uzna, że fajnie byłoby mieć takie miasto w rzeczywistości albo przynajmniej fajnie byłoby się spotykać wokół takiej idei która łączy ludzi.
- Kiedyś zadzwonił do mnie znajomy - opowiada Marcin Dudek. - Opowiadał, że siada sobie rano z kawą przed komputerem, wchodzi na Facebooka i czyta, że w Leszkowie znowu coś się udało, że wszystko idzie w dobrym kierunku..., że wszystko gra. Wiesz co - mówi. - Trochę mi to poprawia humor. I to jest fajne. Na tym polega idea tego miejsca.
*
Zapraszamy na profil FB o nazwie Stacja Leszkowo oraz profil Marcin Dudek - tam zawsze świeci słońce.
Napisz komentarz
Komentarze