Oficjalnie opowiedzieli o tym pierwszy raz 14 czerwca podczas spotkania nieformalnego Klubu Poszukiwaczy Zaginionej Historii Oławy, bo z niego się wywodzą, tam się spotkali. Forma dotychczasowych spotkań w ramach tego Klubu już im jednak nie wystarczyła, choć oczywiście z niej nie zrezygnują, ale chcą czegoś więcej. Stąd pomysł na nowe stowarzyszenie.
Na razie jest ich sześciu. Prezesem Oławskiego Stowarzyszenia Historycznego został Wojtek Tetlak, który niedawno stworzył na Facebooku profil Oławska Historia. - Internet mnie jednak ogranicza - mówi. - Owszem, są ludzie, wymieniają się informacjami, jestem administratorem grupy, ale ogranicza mnie to, że wszystko mamy jedynie na ekranie. Nie można wyjść z tym do ludzi. Dlaczego więc tego nie zrobić? No i zrobiliśmy.
- Powiedziałam o pomyśle koledze, a ten przyznał, że stworzenie oławskiego stowarzyszenia to świetny pomysł, że sam o czymś takim myślał, więc wchodzi w to - opowiada Wojtek Tetlak. Oprócz niego w skład OSH weszli: Piotr Turek, Krzysztof Dołbizno, Marcin Diakowski, Marek Włodarczyk, Michał Piechnat.
Potencjał mają już na pierwszy rzut oka - są wśród nich archeolodzy (Krzysiek i Marcin), jest specjalista od oławskiej historii II wojny światowej (Marek), jest także znawca lokalnej historii Żydów (Piotr), a sam Wojtek może się pochwalić sporymi prywatnymi zbiorami artefaktów z dawnej Oławy.
Co chcą robić? Na razie za wiele nie zdradzają. - Moglibyśmy na przykład zaopiekować się którymś z miejscowych starych zaniedbanych cmentarzy, np. tym na Zwierzyńcu - mówi Wojtek Tetlak. - Chcemy porozumieć się z Tauronem, aby uratować nieliczne stare słupy energetyczne, jak choćby te na Młyńskiej. Pomysłów nam nie zabraknie.
W to nie wątpimy. Krzysztof Dołbizno - oprócz tego, że jest archeologiem - specjalizuje się w nurkowaniu, a że Oława leży u zbiegu dwóch rzek, zapewne będzie co odkrywać i pod woda.
Wojtek nie ukrywa, że inspiracją do założenia stowarzyszenia w jakiejś części było jelczańskie stowarzyszenia Lokalna Grupa Zwiadowców Historii. Nie wyklucza, że oba stowarzyszenia będą w przyszłości współpracowały.
- Zawsze mnie rajcowały stare strychy, tajemnicze piwnice, pustostany - opowiada Wojtek Tetlak. - To mi dawało adrenalinę. Kiedyś, dawno temu, w ruinach jednego ze starych podoławskich pałacyków w gruzie znalazłem płytkę, kawałek pieca kaflowego z napisem Ohlau. Wtedy stwierdziłem "wow!", odkryłem własny skarb! Coś, co mnie zafascynowało. Ten napis to przecież stara nazwa mojego miasta. To jest stąd, a ja tu mieszkam. Poczułem, że muszę to mieć. I tak się zaczęło. Następna była butelka z napisem Ohlau. Potem gdziekolwiek pojawiało się coś ze starej Oławy, choćby pocztówka, starałem się to zdobywać. Zainteresowałem się lokalną historią. Stałem się lokalnym patriotą zainteresowanym historią miejsca, gdzie żyję. I to trwa, bo Oława jest moim miastem.
Na razie można się z nimi skontaktować poprzez facebookową grupę Oławska Historia, ale wkrótce zapewne pochwalą się lokalem, gdzie chcą się spotykać.
Napisz komentarz
Komentarze