Do tej pory właściciel pałacu w Jelczu raczej nie pokazywał się publicznie. Unikał mediów, nie wypowiadał się. W jego imieniu występowali pełnomocnicy. Dziś spotkał się z dziennikarzami i odpowiadał na pytania.
O przyczynach pożaru nie chce mówić, bo to ustalają inni.
- Nie rezygnujemy z planów, nadal będziemy działać, aby je realizować, choć pewne terminy ulegną przesunięciu, bo będą niezbędne dodatkowe pozwolenia i projektu - mówi właściciel pałacu w Jelczu. - Mam nadzieję, że spotkamy się za rok i będziemy mogli w pełni odsłonić karty i powiedzieć, co tu chcemy zrobić wspólnie z miastem.
Pożar to oczywiście wielka strata, także materialna. Jak wielka?
- Czytałem w internecie, że teren szykuje się pod developera bądź też dostanę olbrzymie odszkodowanie - mówi Marek Olichwer. - Dzisiaj dzwoniła też jedna pani konserwator i mówiła, że niby sprzedałem to developerowi. Otóż nie, nie sprzedaliśmy tego! Niestety, nie mieliśmy ubezpieczonego pałacu, więc ponieśliśmy tutaj własną stratę, Nie zamierzamy też sprzedawać tego pałacu żadnemu developerowi, bo mamy z miastem plan zagospodarowanie terenu i tego planu się trzymamy, będziemy go realizować. Niestety, teraz, po pożarze, będzie małe potknięcie czasowe, ale z niczego nie rezygnujemy. Z pełną stanowczością podkreślam, że z panem burmistrzem Jelcza-Laskowic trzymamy się planu i będziemy go realizować.
Jeżeli chodzi o wymierną wielkość strat, właścicielowi na razie ciężko to jeszcze ocenić. Dziś dostał protokół od strażaków, w którym jest informacja, że przez parę dni nie powinno się wchodzić na górę, bo deski są mokre i to może być niebezpieczne. Szacowanie strat odbędzie się więc mniej więcej po tygodniu. - Dziś tak na około mogę powiedzieć, że będzie to strata około 2 mln, ale mam nadzieję, że gdy zaczniemy robić porządki, to strata okaże się dużo mniejsza. Spłonął dach, a więźba była prawdopodobnie oryginalna z 1864 roku i w bardzo dobrym stanie. Uszkodzona jest część stropu nad ostatnią kondygnacją, ale pozostałe stropy są całe. Na szczęście wszystko, co drewniane, da się szybko odtworzyć i mam nadzieję, że przy udziale pani konserwator za 2-3 miesiące będziemy mogli się pochwalić nowym dachem. Spaliły się trzy wieżyczki, ale mamy ich dokumentację odtworzeniową, więc z ich odtworzeniem nie będzie problemu, choć potrwa to nieco dłużej.
Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, w jednym z przypałacowym budynków, nie w tym głównym, który się palił, już we wrześniu miało ruszyć przedszkole. - To prawda - potwierdza właściciel terenu. - Mieliśmy nawet panią, która chciała to od nas wynająć, byliśmy na etapie projektowanie, ale teraz pożar przeszkodził inwestycji. Nie można przecież otworzyć przedszkola, gdy tuż obok będzie trwała budowa.
Co jeszcze właściciel pałacu planuje tam otworzyć oprócz przedszkola? - Na tym etapie nie chcielibyśmy zdradzać, co tam będzie - mówi. - Przedszkole - tak. Hotel lub dom pomocy społecznej - nie potwierdzam, nie zaprzeczam. Na pewno na parterze będzie ekskluzywna restauracja. to mogę powiedzieć, ale nie ma co zdradzać wszystkiego za szybko.
Napisz komentarz
Komentarze