Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 21 listopada 2024 12:28
Reklama BMM
Reklama
Reklama
News will be here

Osobista historia kina w Oławie (1)

Rzecz będzie nie tylko o kinie. Nie da się bowiem opisać procesu budowania kolejnej młodości tego obiektu bez nakreślenia szerszego tła. I będzie to serial - w 3 odcinkach
Osobista historia kina w Oławie (1)
Zespół teatralny E. Bałazińskiego po spektaklu w Kinie Odra (początek lat 50.)

Autor: fot. arch. prywatne

Do Kina Odra zacząłem chodzić już jako przedszkolak z rodzicami. To były wczesne lata 50. Zapamiętałem obiekt jako dwie duże sale: poczekalnię i samo kino. W tej pierwszej była zbita z desek kasa, długie, bez spocznika schody na balkon; na prawo od kasy wejście do toalet, a na lewo - do sali kinowej, wprost na ekran. Sala była płaska, z twardymi krzesłami, z przejściem na środku.

Dobrze zapamiętałem dym papie­rosowy. Pewnego razu rodzice ku­pili bilety do kina na balkonie i do­piero przekonaliśmy się, jakie to przykre, gdy z całej sali dym unosi się do góry! Wkrótce zabroniono palić papierosy w kinie.

Ważniejsza jednak była inna, pożyteczna okoliczność. Filmy, na które zabierali mnie rodzice, to były np. nieliczne polskie ("Skarb", "Zakazane piosenki"), francuskie "Wakacje pana Hulot", "Pat i Patachon"), albo przedwojenne rosyjskie komedie ("Świat się śmieje", "Wołga, Wołga"). Niestety - z napisami, które rodzice musieli mi czytać na głos, co innym pewnie przeszkadzało. To mnie zdopingowało do nauki czytania, co osiągnąłem już w niezłym stopniu w wieku 6 lat. Mogłem już samodzielnie chodzić na niedzielne poranki (bilet 1,30 zł), ale już nie na popołudniowe seanse, zwykle dozwolone od 12 lat. Takich "niepełnoletnich" było wielu, a bileter, pan Wasylik (senior, ojciec Henryka, próżniejszego operatora), straszył nas milicją. Oczywiście żartował, bo przechodząc codzien­nie koło naszego domu do pracy i z powrotem, stukając swoją laseczką, często zapraszał na nowy, "do­skonały" film.

Najbardziej podobały się nam filmy batalistyczne (oczywiście ra­dzieckie), które były swego rodzaju instruktażem dla naszej ulubionej zabawy w wojnę w zalegających jeszcze wszędzie ruinach.

W niebezpiecznych grach 6-8 let­nich dzieciaków na Pl. Jedności Narodowej i Pl. Zamkowym oprócz moich ku­zynów - Witka i Romka uczestni­czyli: Florek Karg, Marian Polero­wicz, Jurek Żydło, Adam i Jurek Spechtowie, Bronek Krall, Staszek Romanowski, Włodek Chmielewski, Romula Korzeniow­ski, Rysiek Tymiuk, bracia Bidowie i Wypuszczowie.

Nie wiedzieliśmy wtedy, czym przed wojną była ruina. Po latach dowie­działem się, że przed wojną był to tzw. Pru­ski Dwór, naj­większa w Oławie konkuren­cja dla sali Palast-Theater (czyli powojennego Kina Odra).

W czasie wojny Hitler za­bronił Niemcom korzystać z tego typu obiektów. Zorgani­zowano tam obo­zy wegetacji i pracy przymuso­wych pra­cowników z całej Europy. Palast-Theatrowi wyznaczo­no rolę propa­gatora triumfów niemieckie­go oręża. Obiekty takie jak Pruski Dwór, Pa­łacyk Nadodrzański i ho­tele zostały więc zdewastowane przez samych Niemców. Resztę do­pełnili sowiec­cy żołnierze, którzy nocując tu w mroźną zimę 1945 r. grzali się pa­ląc meble i podłogi. Pa­last-Theater oca­lał i znowu stał się narzędziem propa­gandy, tym ra­zem sowieckiej, choć - na szczę­ście - nie wszystkie filmy były godne potępienia, szcze­gólnie te przedwojenne.

W sali dawnego P-T po 1945 r. organizowano też koncerty estrado­we, muzycz­ne i teatralne, na któ­rych by­wałem z rodzicami. Zapa­miętałem przede wszystkim dixi­land Wichare­go i czeską orkiestrę muzyki południo­wo-amerykańskiej pod dy­rekcją Kuczery.

Niezapomnianym spekta­klem był dla nas "Wodewil Warszawski" au­torstwa Goz­dawy i Stępnia, w któ­rym wystąpił wujek Antoni (oj­ciec Witka i Romka). Przed­stawienie przygotował inż. Edmund Bała­ziński, dyrek­tor Huty "Marta". Wcześniej, w latach 1945-50 na­uczyciel chemii w liceum, gdzie też założył uczniowski teatr i chór. Efektowna była przede wszystkim scenografia, przedstawiająca słyn­ny wi­dok trasy WZ z tunelem. Kiedy przygasły światła i nad nim pokazały się ruchome nocne tram­waje, sala na sto­jąco wyraziła swój aplauz.

Wcześniej przedstawienie prezen­towane było w siedzibie zespo­łu, w nie­wielkim Klubie Hut­nik przy ul. Browarnianej (przed wojną drugie kino oławskie). Dy­rektor Bałaziń­ski był prawdziwym mecenasem kultury i szkoda, że pod koniec lat 50. wyje­chał z Oła­wy.

Po nim zespół teatralny przejęło małżeństwo państwa Notzów. Wi­działem ich 2 przedstawienia, w tym o sie­rotce Marysi. Jeśli dobrze pa­miętam, najmniejsze­go kra­snala grał w nim nasz kolega Dziunek Chorwacki.

Oprócz huty działalność kultural­ną w mieście upra­wiał też klub "Kolejarz", któ­rym opiekował się ZNTK. Najpierw w dzisiejszej sie­dzibie OK, gdzie ist­niała or­kiestra dęta. Póź­niej, pod koniec lat 50., powiat przejął obiekt (i or­kiestrę). Klub przeniósł się do sali zwa­nej powszechnie "Tartakiem" (dziś hotel o dziwnej, niegrama­tycznej na­zwie "Oławian"), organi­zując imprezy rozrywkowe i taneczne.

W mieście działał też chór Spółdzielni Samopo­mocy Chłop­skiej pod kierunkiem Zbigniewa Le­śniaka. Swą siedzibę miał w świetlicy przy ul. Głowac­kiego. Szerszą działalność prowa­dził PSS w lokalu przy ul. Karola Miarki, gdzie działała orkie­stra mandolini­stów pod dyrekcją p. Wełny, zespoł­y muzyczne i tanecz­ne.

Jak widać władze miejskie i po­wiatowe do końca lat 50. mało angażowały się w orga­nizację miejscowej kultury (z wy­jątkiem Biblio­teki Powiatowej). Rolę tę spełniali indywidualni za­paleńcy i pomagający im więk­sze zakłady pracy i szkoły. Prawdę po­wiedziawszy, za wielu chętnych do udziału w amatorskim ruchu arty­stycznym nie było. Największe wzięcie mia­ło kino.

 

* * *

Dla młodzieży i dzieciarni powo­jennego pokolenia na pierwszym miejscu na pewno był sport, który trzeba było jednak organizować samemu. Uprawia­liśmy kilka dzie­dzin, które tu w skrócie wymienię. Królowała oczywiście pił­ka nożna, zwłaszcza gdy urzą­dzili nam pod nosem "ogró­dek jordanowski", zdomino­waliśmy go dokumentnie, przez co ochroniliśmy okien­ne szy­by na naszym podwór­ku.

Od wczesnych lat 50. miesz­kaliśmy na pierwszym piętrze (dwie rodziny Witkowskich) w tzw. burmistrzów­ce, po­nieważ mój ojciec zarządzał mia­stem w latach 1949-51.

To było ra­czej podwórze, największe w oko­licy, bo jak przystało na przedwo­jennego pierwszego jego miesz­kańca, czyli burmistrza, oprócz herbu miasta na frontonie budynku posiadał dwa garaże (na automobil i dorożkę), stajnię, oficynę dla służby i obszer­ny plac manewrowy.

Wykorzystywaliśmy go na grę w kiczki-paliczki, dwa ognie, ale przede wszystkim w piłkę nożną.

Był też palant z "rakieta­mi" wystruganymi z desek. Była też koszyków­ka z jedną tabli­cą (dlatego graliśmy wyłącznie w "króla"). Były rowery, zwłaszcza zawody wokół naszego placu. W zimie san­ki i łyż­wy. Nie było wa­runków do uprawiania pływania. Nie ryzykowaliśmy z Odrą. Co naj­wyżej chlupaliśmy się w Oławce za stadionem, gdzie po latach zbudo­wałem dom.

Prawie wszyscy z naszego Placu Jedności i okolic chodziliśmy do tej samej podstawówki nr 2, która była nietypowa, bo połączona or­ganizacyjnie z liceum. Pierwsze 3 lata spędziliśmy na tzw. tajwanie koło wieży ciśnień, ale codziennie gościliśmy w głównym gmachu na apelu, który prowadzili zetempow­cy i zetempówki.

Wstyd się do tego przy­znać, bo należałem też do pionierów. Wprawdzie tyl­ko przez jeden dzień, ale kiedyś ktoś może mi to wyciągnąć. Kiedy byłem w pierwszej kla­sie - pewnego zimowe­go dnia przy­szedł do klasy dużo starszy uczeń z głównego gmachu szko­ły, w koszu­li zetem­powca i po­informował nas, że je­steśmy wszyscy pioniera­mi i że w niedzielę pojedziemy do Wro­cławia, gdzie poznamy pionierów z in­nych miast. Wszyscy mamy być w bia­łych bluzkach lub koszulach oraz w czerwonych chustach, które nam rozdał i pokazał jak je wiązać. Uczył nas też pionierskiego po­zdrowienia, które znaliśmy z fil­mów, zwłaszcza o pionier­skim mia­steczku Artek. Stosowali­śmy je często stojąc rzędem na chodniku przed naszą ka­mienicą i salutując po rosyj­sku "odbieraliśmy defila­dę" maszerujących czwórkami bratnich żołnierzy, którzy z ręczni­kami pod pachą uda­wali się lub wracali z łaźni.

Zawieziono nas autobu­sem marki "stonka" do wro­cławskiej szkoły w po­bliżu Hali Ludowej. W dużej auli stała choinka do sufitu. Poja­wił się Dziadek Mróz z dru­żyną śnie­żynek, też w czer­wonych chustach. Rozdawa­ły nam pa­czuszki ze sło­dyczami, za które mieliśmy dzięko­wać po pioniersku. Był film (oczy­wiście o pionier­skim Arteku) i śpiewanie pio­senek, z których zna­liśmy tylko "Miliony rąk". Tę pieśń śpiewaliśmy codziennie na apelu. Wycieczka do Wro­cławia zakoń­czyła się po­wszechnym machaniem rąk z pionierskim pożegnaniem.

Tak się złożyło, że gdy awansowa­liśmy do centrali szkoły, akurat zmienił się układ polityczny w kra­ju, znikły poranne apele, pojawiły się lekcje religii z ks. Franciszkiem Kutrowskim, dotychczasowych ak­tywistów zastąpili nowi szkolni or­ganizatorzy różnych wydarzeń np. Józef Krygier i Leon Lubawa, któ­rzy wyspecjalizowali się w "Zga­duj-Zgadulach". Nasza paczka też poczuła nowy wiatr i nie chcieli­śmy być gorsi. Nie będę opisywał wszystkich lepszych i głupszych pomysłów tylko wymienię je hasło­wo: klub młodzieżowy po zagraco­nym magazynie w piwnicy, waka­cyjne rajdy rowerowe po Ziemi Kłodzkiej. Więcej słów poświęcę zespołowi muzycznemu, który założyłem w naszej klasie (chyba szóstej). Na akordeonie grał Czesiek Senko, na perkusji Zdichu Tomaszewski i ja na pianinie. Skład uzupełniali wo­kaliści - kuzyn Witek i Jurek Ży­dło, którzy wykorzystywali różne wynalazki perkusyjne, jako że były to modne gorące rytmy południo­we. Występowaliśmy tylko w na­szej szkole, bo w innych, które nas zapraszały nie dało się grać na roz­strojonych pianinach, jeśli w ogóle istniały. Nauczyciel Kazimierz Nosek, który sprzyjał naszej grupie obiecał, że załatwi nam występ w Kinie Odra z okazji (chyba) Dnia Nauczyciela. Zagraliśmy jeden utwór w przerwie między częścią oficjalną i artystyczną. Był to ówczesny przebój "Bajo-bongo". Nakazano nam wystąpić w bia­łych koszulach lub swetrach, a nie w kolorowych, jak chcieliśmy.

Byłem też ministrantem. To działo się też w grupie, innej i mniejszej. Mieliśmy ustalony porządek. Wymiennie służyliśmy do mszału, dzwonka, kadzidła i kropidła. Aż pojawił się nie­jaki K., który wcześniej znany był jako bardzo aktywny zet­empowiec. Teraz się nawrócił i kiedy szedł do lub wracał z kościoła - ręce składał jak do modlitwy. Tu też chciał być ważny i chciał nami rządzić. Księżom się to podobało, bo to nawrócony bez­bożnik. Nam nie. I tak to się skończyło. Przynajmniej trochę liznąłem łaciny, co się potem przydało w liceum.

Wykładał ją sam dyrektor Józef Palider, który bardzo popierał wy­darzenia szkolne o kulturalnym charakterze. Uczniów obowiązywał udział w cyklicznych koncertach umuzykalniających prowadzonych przez Piotra Łoboza i w dorocz­nych żakinadach z okazji Dni Oła­wy. Popierał też pożyteczne uczniowskie inicjatywy. Za podpo­wiedzią wychowawcy naszej klasy, chemika Stefana Stępnia udaliśmy się do dyrektora we dwójkę z Wit­kiem (z naszej paczki w liceum za­chował się tylko Romula, który jednak postawił na piłkę nożną), aby przedstawić naszą propozycję powołania Działu Imprez Rozryw­kowych. Chcieliśmy kontynuować rajdy rowerowe po Polsce, organi­zować występy znanych zespołów rozrywkowych, organizować wy­jazdy na takowe, wykorzystać bo­isko szkolne do gry w tenisa, (bo w szczypiorniaka nikt nie chciał grać), i powołania zespołu muzycz­nego z udziałem muzyków spoza szkoły.

Dyrektor zgodził się i wyznaczył opiekuna Kazimierza Noska oraz miejsce, gdzie moglibyśmy prze­chowywać różne dokumenty - czy­li niewielki pokój pani Stani­sławy Saj­kiewicz do przechowywania map. Nestorka szkoły, oddała nam wspaniałomyślnie oprócz klucza jedną szufladę w biur­ku, gdzie zmieściły się także 2 pie­czątki.

Realizowaliśmy nasze plany. Ze Zbigniewem Dotzauerem przeje­chaliśmy 2 raj­dy: z Koszalina do Gdańska i z Częstochowy do Kra­kowa i Zako­panego. Sprowadzil­iśmy na kon­cert w liceum Niebie­sko - i Czerwono-Czarnych oraz dwa inne, mniej znane zespoły. Zorgani­zowaliśmy wyjazd do Wrocławia na koncert Paula Anki, który pe­chowo po przerwie odwołano na wieść o śmierci Ken­nedyego. Czę­sto grywaliśmy w te­nisa używając przenośnych metalo­wych bramek jako słupków do roz­ciągnięcia siat­ki (dziś w tym miejscu znajduje się siedziba powiatu).

Udało mi się też założyć zespół, którego zasadniczy trzon stanowili Tosiek Adamowicz (gitara i wokal), Jasiu Nowacki (klarnet i saksofon), Zdzichu Tomaszewski (perkusja) i ja na fortepianie. Często skład zasi­lali Rysiek Dubiel (gitara), Kaziu Soliński (kontrabas), Lalka Wajc­man (wokal), Tadek Toffel (piano), Dzidek Bilewicz (trąbka i sakso­fon), Andrzej Koch (akordeon) i Marek Kurnicki (puzon).

Jako podstawowa czwórka grali­śmy amatorsko w naszym liceum i Zakładowym Domu Kultury w Jel­czu, ale głównie zarobkowo w in­nych składach: w PDK na tzw."Ko­niczynkach", w Piwnicy Brzeskiej i w jelczańskiej restauracji "Uśmiech". Ja miałem też inny skład na dancingach w Adrii.

* * *

Końcówka lat 50. to była też rewol­ucja w dzie­dzinie kultury ma­sowej. Po­jawiła się bowiem telewi­zja, która wywołał­a popłoch w branży filmowej. Zaczęto przebu­dowywać dotąd pła­skie widow­nie ma amfiteatral­ne, przerabiać kabi­ny filmo­we i ekrany do projekcji pa­noramicznych zamiast dotych­czasowych w formie tzw. kaszetu.

Szybszy i tańszy był spo­sób dobu­dowywania sal widowiskowo-kino­wych do ist­niejących domów kultu­ry. Placówki te żądały jednak szer­szego progra­mu: sceny powinny mieć proscenium, kulisy i gardero­by z toaleta­mi dla wy­konawców oraz szatnie dla widzów. Koszty wtedy rozkładały się na 2 inwesto­rów. Wiadomo bowiem było, że kino i PDK szykowały się do re­montu. Mam wątpliwości, czy w przypadku Oławy było jakieś poro­zumienie między Okręgowym Za­rządem Kin (OZK) i naszymi wła­dzami powiatowymi w sprawie wspólnej realizacji dużej sali wie­lofunkcyjnej.

O Kinie Odra na przeło­mie lat 50. i 60. niewiele mam do powiedzenia, bo "po­szło" do re­montu. Projekcje fil­mowe przenie­siono do Hutnika, skąd musiał być eksmitowa­ny ze­spół teatralny. Wi­dzowie jakoś nie zaakceptowali tego obiektu. Ci, co nie mogli żyć bez filmów, coraz częściej mieli okazję oglądać je w te­lewizji.

Ja w tym czasie zakończyłem edukację w liceum i gdy nie dosta­łem się na historię sztuki w Pozna­niu, zmuszony byłem podjąć jakąś pracę do czasu zdania egzaminu na studia polonistyczne we Wrocła­wiu. (Ówczesne przepisy nie dawały możliwości zdawania gdzie indziej w tym samym roku.) Nie miałem proble­mu z uzy­skaniem pracy w PDK.

Dla potrzeb tego tekstu wspomnę tylko 2 zda­rzenia. Tu dowiedziałem się, że przy generalnym remoncie PDK na przylegających ogrodach mieszkańców powstanie wielofunk­cyjna sala widowiskowa na ok. 400 miejsc.

W tym czasie otwarto kino po re­moncie, ja dostałem się na studia, a kierowniczka pani Teresa Świer­czyńska poprosiła mnie, abym na zakończe­nie swojej pracy zorgani­zował wy­stęp na akademii (chyba dla spół­dzielców) w Kinie Odra. Nie było łatwo, bo to był okres wa­kacyjny, wynagrodzenie liche, a w dodatku Tośkowi armia przypo­mniała się do odbycia od września 2-letniej służby. Ten, choć miał inny pomysł na spędzenie ostatnich dni wolności, stanął na wysokości zadania i dodatkowo znalazł wokalistkę z Brzegu o imieniu Lena. Zgodzili się także Ja­siu i "Tomasz". Okazało się, że to był nasz pierwszy wspól­ny koncert w Kinie Odra i ostatni, który zagra­liśmy w życiu razem.

Po imprezie kierowniczka podzię­kowała mi słowami w rodzaju: "Spisałeś się. Nadajesz się do tej pracy. Wracaj tu po studiach".

 

* * *

Okres, któ­ry minął od rocznego epizodu pra­cy w PDK-u, spędziłem na zdobyciu kwalifikacji studiując na Uniwersytecie Wrocławskim polo­nistykę i kulturoznawstwo. Na­byłem też umiejętności zawodo­wych pracując na ostatnim roku studiów w dziale promocji wydaw­nictwa Ossolineum, a później w Zakłado­wym Domu Kultury w Bo­lesławcu (kopalnia "Konrad" KGHM), któ­ry zorganizowałem i kierowałem tą placówką przez 3 lata. Zdecydowałem się wyjechać tam z żoną, ponieważ nie mogliśmy już dłużej mieszkać z moimi rodzicami, którzy lada chwila mieli się przeprowadzić do budynku po drugiej stronie placu. Mieszkania nie zapewniało wy­dawnictwo ani uczelnia, która wciąż nie mogła doczekać się uznania przez ministerstwo pierw­szego w Polsce kierunku kulturo­znawstwa. Docent Stanisław Pie­traszko, kierujący tym ekspery­mentem (jednocześnie promotor mojej pracy magisterskiej na polo­nistyce) zaproponował mi bowiem asystenturę. Niestety bez żadnych perspektyw mieszkanio­wych. Mieszkanie zakładowe i pra­cę dla żony zapewniali tylko w Bo­lesławcu.

Cdn.

Jerzy Witkowski 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Oława 21.07.2024 11:37
Dobry artykuł, czekam na następny.

waga75 20.07.2024 08:39
Jurek wychowawca nasz p.Stefan Stępień .Klasa 8-a A, . Pamiętam .

mgid.com, 649292, DIRECT, d4c29acad76ce94f
lijit.com, 349013, DIRECT, fafdf38b16bf6b2b
lijit.com, 349013-eb, DIRECT, fafdf38b16bf6b2b
openx.com, 538959099, RESELLER, 6a698e2ec38604c6
appnexus.com, 1019, RESELLER, f5ab79cb980f11d1
improvedigital.com, 1944, RESELLER
pubmatic.com, 161673, RESELLER, 5d62403b186f2ace
admanmedia.com, 925, RESELLER
smartadserver.com, 3713, RESELLER
openx.com, 540866936, RESELLER, 6a698e2ec38604c6
adform.com, 2671, RESELLER
yahoo.com, 59674, RESELLER, e1a5b5b6e3255540
smaato.com, 1100042823, RESELLER, 07bcf65f187117b4
yahoo.com, 58935, RESELLER, e1a5b5b6e3255540
triplelift.com, 11656, RESELLER, 6c33edb13117fd86
pubmatic.com, 158481, RESELLER, 5d62403b186f2ace
smartadserver.com, 3713, RESELLER, 060d053dcf45cbf3
appnexus.com, 15349, RESELLER, f5ab79cb980f11d1
zeta.com, 757, RESELLER
rubiconproject.com, 9655, RESELLER, 0bfd66d529a55807
Xapads.com, 145030, RESELLER
google.com, pub-3990748024667386, DIRECT, f08c47fec0942fa0
Pubmatic.com, 162882, RESELLER, 5d62403b186f2ace
video.unrulymedia.com, 524101463, RESELLER, 29bc7d05d309e1bc
lijit.com, 224984, DIRECT, fafdf38b16bf6b2b
Pubmatic.com, 163319, RESELLER, 5d62403b186f2ace
adyoulike.com, c1cb20fa2bbc39a8f2ec564ac0c157f7, DIRECT
adyoulike.com, a15d06368952401cd3310203631cb18b, RESELLER
rubiconproject.com, 20736, RESELLER, 0bfd66d529a55807
pubmatic.com, 160925, RESELLER, 5d62403b186f2ace
onetag.com, 7a07370227fc000, RESELLER
lijit.com, 408376, RESELLER, fafdf38b16bf6b2b
spotim.market, sp_AYL2022, RESELLER, 077e5f709d15bdbb
smartadserver.com, 4144, RESELLER
nativo.com, 5848, RESELLER, 59521ca7cc5e9fee
smartadserver.com, 4577, RESELLER, 060d053dcf45cbf3
appnexus.com, 13099, RESELLER
pubmatic.com, 161593, RESELLER, 5d62403b186f2ace
rubiconproject.com, 11006, RESELLER, 0bfd66d529a55807
onetag.com, 7cd9d7c7c13ff36, DIRECT
ssp.e-volution.ai, AJxF6R4a9M6CaTvK, RESELLER
rubiconproject.com, 16824, RESELLER, 0bfd66d529a55807
adform.com, 2664, RESELLER, 9f5210a2f0999e32
appnexus.com, 11879, RESELLER, f5ab79cb980f11d1
appnexus.com, 15825, RESELLER, f5ab79cb980f11d1
smartadserver.com, 1247, RESELLER, 060d053dcf45cbf3
smaato.com, 1100056735, DIRECT, 07bcf65f187117b4
smaato.com, 1100004890, DIRECT, 07bcf65f187117b4
rubiconproject.com, 24600, RESELLER, 0bfd66d529a55807
sharethrough.com, iBAzay96, RESELLER, d53b998a7bd4ecd2
pubmatic.com, 156177, RESELLER, 5d62403b186f2ace
pubmatic.com, 161674, RESELLER, 5d62403b186f2ace
insticator.com,15188195-e4cc-40b1-98f1-d6390cc63cbb,RESELLER,b3511ffcafb23a32
rubiconproject.com,17062,RESELLER,0bfd66d529a55807
video.unrulymedia.com,136898039,RESELLER
sharethrough.com,Q9IzHdvp,DIRECT,d53b998a7bd4ecd2
pubmatic.com,95054,DIRECT,5d62403b186f2ace
lijit.com,257618,RESELLER,fafdf38b16bf6b2b

lijit.com, 349013, DIRECT, fafdf38b16bf6b2b
lijit.com, 349013-eb, DIRECT, fafdf38b16bf6b2b
improvedigital.com, 1944, RESELLER
pubmatic.com, 161673, RESELLER, 5d62403b186f2ace
admanmedia.com, 925, RESELLER
openx.com, 540866936, RESELLER, 6a698e2ec38604c6
adform.com, 2671, RESELLER
yahoo.com, 59674, RESELLER, e1a5b5b6e3255540
smaato.com, 1100042823, RESELLER, 07bcf65f187117b4
yahoo.com, 58935, RESELLER, e1a5b5b6e3255540
triplelift.com, 11656, RESELLER, 6c33edb13117fd86
pubmatic.com, 158481, RESELLER, 5d62403b186f2ace
smartadserver.com, 3713, RESELLER, 060d053dcf45cbf3
appnexus.com, 15349, RESELLER, f5ab79cb980f11d1
zeta.com, 757, RESELLER
rubiconproject.com, 9655, RESELLER, 0bfd66d529a55807
Xapads.com, 145030, RESELLER
google.com, pub-3990748024667386, DIRECT, f08c47fec0942fa0
Pubmatic.com, 162882, RESELLER, 5d62403b186f2ace
video.unrulymedia.com, 524101463, RESELLER, 29bc7d05d309e1bc
lijit.com, 224984, DIRECT, fafdf38b16bf6b2b
Pubmatic.com, 163319, RESELLER, 5d62403b186f2ace
adyoulike.com, c1cb20fa2bbc39a8f2ec564ac0c157f7, DIRECT
adyoulike.com, a15d06368952401cd3310203631cb18b, RESELLER
smartadserver.com, 4577, RESELLER, 060d053dcf45cbf3
onetag.com, 7cd9d7c7c13ff36, DIRECT
adform.com, 2664, RESELLER, 9f5210a2f0999e32
appnexus.com, 15825, RESELLER, f5ab79cb980f11d1
smartadserver.com, 1247, RESELLER, 060d053dcf45cbf3
smaato.com, 1100056735, DIRECT, 07bcf65f187117b4
smaato.com, 1100004890, DIRECT, 07bcf65f187117b4
sharethrough.com, iBAzay96, RESELLER, d53b998a7bd4ecd2
pubmatic.com, 161674, RESELLER, 5d62403b186f2ace
insticator.com,15188195-e4cc-40b1-98f1-d6390cc63cbb,RESELLER,b3511ffcafb23a32
rubiconproject.com,17062,RESELLER,0bfd66d529a55807
video.unrulymedia.com,136898039,RESELLER
sharethrough.com,Q9IzHdvp,DIRECT,d53b998a7bd4ecd2
pubmatic.com,95054,DIRECT,5d62403b186f2ace
lijit.com,257618,RESELLER,fafdf38b16bf6b2b

KOMENTARZE
Autor komentarza: Prymitywne mieszczuchyTreść komentarza: Pewnie krasnoludki to zrobiły . Macie PSZOK nie chce się Wam wywozić tylko wolicie nasrać pod swoim blokiem to takie efekty.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 12:12Źródło komentarza: Tego śnieg nie przysypie. Muszą zareagować odpowiednie służbyAutor komentarza: SpecjalistaOdWszystkiegoTreść komentarza: Tak, jak na mój ślub (do kościoła) przyjadą niezaproszeni (na wesele) kibice. to nie mogę odpowiadać za to, co odwalą wieczorem na mieście.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 11:46Źródło komentarza: Tak zabezpieczano IV-ligowy mecz na oławskim stadionie (FILMIK)Autor komentarza: teofilTreść komentarza: Może byście zaczęli edukować rowerzystów bo łamane są przepisy przez nich notorycznie. W mojej ocenie lekceważenie przepisów jest większym zagrożeniem niż niedociągnięcia w infrastrukturze rowerowej.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 11:39Źródło komentarza: Co jest nie tak ze stanem infrastruktury rowerowej w Oławie? Przekazali raportAutor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: Na Iwaszkiewicza 98-102 to samoData dodania komentarza: 21.11.2024, 11:05Źródło komentarza: Tego śnieg nie przysypie. Muszą zareagować odpowiednie służbyAutor komentarza: Lucek&MirekTreść komentarza: Niech Pan Wojciech zainteresuje się najpierw jak spółdzielnia wydaje jego pieniądze.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:16Źródło komentarza: Tego śnieg nie przysypie. Muszą zareagować odpowiednie służbyAutor komentarza: jest jak jestTreść komentarza: Tak to jest jak się robi bez głowy drogę ulgi ,z której ruch puszcza się na osiedlowe uliczki. Jeżdżą tędy autobusy PKS Oława, jeżdżą ciężarówki te 40 tonowe i te mniejsze (autobusy wjeżdżają zwykle od strony Jaczkowic, ciężarowe w dwóch kierunkach )Na drodze ulgi nie ma żadnych oznaczeń informujących o dopuszczalnym tonażu, więc jest jak jest Czy postawienie takiego znaku to taki wielki problem dla zarządzających drogą? Nasuwa się jeszcze jedno pytanie dlaczego nie przedłużono tej drogi ulgi w linii prostej tak, by swój wylot miała na ulicy Nowy Otok? Podobno były takie plany. A remont ulicy Jodłowej to jakaś kpina, trwa on już chyba rok, a obecnie od dłuższego czasu nic tu się nie dzieje, bo na placu budowy ani żywej duszy.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:34Źródło komentarza: Na Południowej konieczny jest chodnik
Reklama
NAPISZ DO NAS!

Jeśli masz interesujący temat, który możemy poruszyć lub byłeś(aś) świadkiem ważnego zdarzenia - napisz do nas. Podaj w treści swój adres e-mail lub numer telefonu. Jeżeli formularz Ci nie wystarcza - skontaktuj się z nami.

Reklama
Reklama