Legendarny koszykarz grał z "10" i był dziesiątką - w sporcie i w życiu. Zdobył osiem tytułów mistrza Polski, jako pierwszy w polskiej ekstraklasie przekroczył barierę 10 tysięcy zdobytych punktów. Symbolicznie ukoronowano go wtedy jako "Króla Wrocławia".
To Jemu, w uznaniu za wielkie osiągnięcia sportowe oraz rozsławianie imienia rodzinnego miasta na arenie krajowej i międzynarodowej, w kwietniu 2020 roku Rada Miejska w Oławie jednogłośnie nadała nazwę "Skwer imienia Adam Wójcika" terenowi położonemu przy zbiegu ulic Żołnierza Polskiego, 1 Maja i 3 Maja w Oławie.
Stosowną uchwałę, której inicjatorami są kluby radnych - Koalicja i Obywatelska podjęto jednogłośnie. W uzasadnieniu, które na sesji przedstawił radny Albert Zieliński czytamy: - W 2017 roku odszedł rodowity oławianin, jeden z najlepszych koszykarzy w historii Polski, Adam Wójcik. Wielokrotny reprezentant Polski, 4-krotnie uczestniczył w turniejach finałowych mistrzostw Europy. Ośmiokrotny mistrz Polski, czternastokrotny medalista mistrzostw Polski, mistrz Belgii i dwukrotny medalista mistrzostw Belgii. W całej profesjonalnej karierze koszykarskiej rozegrał 1268 meczów. W sumie zdobył 17 718 punktów, w tym 10 110 w Polskiej Lidze Koszykówki. Z medali i sukcesów indywidualnych cieszył się jak każdy, ale nigdy nie były one powodem do wywyższania się. Był gwiazdą, ale nawet wówczas, gdy pod koniec kariery nazywano go "Profesorem" pozostał skromnym chłopakiem z Oławy.
Termin przyjęcia uchwały wiązał się z 50. rocznicą urodzin Adama Wójcika, który przyszedł na świat 20 kwietnia 1970 roku.
Zmarł 26 sierpnia 2017 roku.
*
Przypominamy tekst Krzysztofa Trybulskiego o pewnym spotkaniu w Oławie, w którym brał udział "Oława".
*
Ponad 30 osób uczestniczyło w późny piątkowy wieczór 11 października 2013 roku w spotkaniu z Adamem Wójcikiem, legendą polskiej koszykówki. Nie zabrakło przyjaciół z podwórka i ze szkolnej ławki popularnego "Oławy"
Ten pseudonim Adama Wójcika, najbardziej charakterystyczny, bo wybitny polski sportowiec miał ich kilka, czasami sprawiał mu różne problemy. Był bowiem taki sam, jak innej oławskiej, ale niezbyt chlubnej postaci. Takim właśnie mianem ochrzczono bowiem także słynnego gangstera Mieczysława M. - Kiedyś jakaś popołudniówka zamieściła duży tekst na okładce, zatytułowany "Strzelanina we Wrocławiu - "Oława" aresztowany!", przeczytano to w moim wrocławskim klubie i chciano odwołać treningi, a nawet przełożyć najbliższy mecz ligowy, bo beze mnie drużyna nie chciała grać - opowiadał na spotkaniu w oławskim Starostwie Powiatowym Adam Wójcik.
Ta historia Adama "Oławy", którego pomylono z Mietkiem "Oławą", jest jedną z wielu anegdot, które znalazły się w biografii wybitnego polskiego sportowca. Napisał ją Jacek Antczak, wrocławski dziennikarz i reportażysta, tytułując: "Adam Wójcik. Rzut bardzo osobisty". Pretekstem do wizyty Adama w rodzinnym mieście była właśnie promocja tej książki.
Organizator spotkania - Łukasz Dudkowski, przewodniczący komisji oświaty w oławskiej Radzie Powiatu, witając gości oraz starostę Zdzisława Brezdenia, który występował w roli gospodarza, stwierdził, że dopiero teraz, po wielu latach prób, podejmowanych jeszcze w czasie pracy w dziale sportowym naszej gazety, udało mu się skutecznie zaprosić Adama Wójcika do odwiedzenia Oławy i zorganizować spotkanie z miłośnikami jego talentu.
Do sali konferencyjnej Starostwa Powiatowego przyszli rodzice i brat Adama, popularny "Sasza", kiedyś siatkarz "Moto-Jelcza" Oława, a także przyjaciele i znajomi z czasów szkolnych. Jednym z nich był Mieczysław Turek, dziś już emerytowany nauczyciel wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej nr 2. On pierwszy odkrył talent Adama i namówił go do profesjonalnego uprawiania sportu.
- Ja byłem wtedy chudy i wysoki, ale też taki trochę fajtłapa, więc gdy grupą zdolnych chłopaków z Oławy zainteresował się trener Krzysztof Walonis z Gwardii Wrocław, to początkowo mnie pominął. Wtedy właśnie na jakiejś kolejnej zbiórce przed treningiem, gdy Walonis przyjechał do Oławy, pan Mietek Turek wypchnął mnie z szeregu i powiedział: "Ten też się nadaje!".
Szybko się okazało, że to właśnie Mieczysław Turek, który uczył Adama wuefu, najpierw w "Dwójce", a potem - w siódmej i ósmej klasie - w "Piątce", na osiedlu Kasprowicza, dokąd z ulicy Nowej obok "Ergu" przeprowadzili się państwo Wójcikowie, był tym, który poznał się na talencie, pracowitości i zaciętości Adama. O tych zaletach wybitnego koszykarza mówił na spotkaniu w starostwie Sławomir Bednarczyk, jeden ze szkolnych kolegów Adama: - Początkowo jeździło nas czterech, czy nawet pięciu, na treningi do Wrocławia, ale ostatecznie przetrwałeś tylko ty!
Po tych słowach włączył się do dyskusji Jacek Antczak, przypominając - zwłaszcza młodym ludziom, uczestniczącym w spotkaniu - warunki społeczne, w jakich wtedy się żyło: - To nie było tak jak dzisiaj, że w każdej rodzinie jest samochód, a autobusy czy pociągi jeżdżą do Wrocławia co kilka minut. Na sam dojazd z Oławy traciło się wtedy mnóstwo czasu - autobusów było niewiele, a pociągi notorycznie się spóźniały. A gdy Adam w końcu jakoś docierał do Wrocka, do hali przy ulicy Krupniczej, to zwłaszcza w zimie tarabanienie się tramwajami po mieście także nie należało do przyjemności. Jacek Antczak opowiadał, jak Adam przez wiele lat pracowicie naklejał co jakiś czas na dużą kartkę wykorzystane bilety PKP, PKS czy MPK, by dostać parę złotych za koszty dojazdy.
Starosta Zdzisław Brezdeń wspomniał, że te trudne kolejowe podróże Adama mają też swoją dobrą stronę. On bowiem, gdy w czasie studiów dojeżdżał pociągiem na uczelnię, miał wtedy okazję poznać i prawie dotknąć Adama Wójcika, który przypadkowo usiadł obok niego w tym samym wagonie.
Na spotkaniu nie brakowało pytań, dotyczących sportowych losów Adama, który u schyłku swojej kariery wrócił do czynnego uprawiania sportu po bardzo ciężkiej kontuzji, mając 42 lata. - Gdy zdradziłem swoje plany, wielu mi mówiło, że nie napiszę o Adamie ciekawej książki, bo on był w swoim prywatnym i sportowym życiu za porządny, nieskandaliczny, dzięki czemu właśnie tak długo był czynnym zawodnikiem - opowiadał Jacek Antczak. - Dziś już wiem, że ci moi "doradcy" się mylili, bo dało się ciekawie przełożyć na papier życiorys człowieka z pozoru łagodnego i spokojnego, rzeczywiście porządnego i nieskandalicznego. Ale jego życie, zarówno prywatne jak i zawodowe, to przecież także kawał historii naszego kraju, naszego regionu, Wrocławia i Oławy. Jacek Antczak przypomniał przy tym małego Adama, który z kolegami chodził w Oławie pod ruskie koszary, by tam polować na sowieckie "konfiety".
Na koniec pytano Adama Wójcika o "życie po sportowym życiu". Wyjawił, że jest od niedawna asystentem trenera kadry narodowej, a tam, gdzie teraz mieszka, pod Wrocławiem, założył przed dwoma laty klub koszykarski, w którym ćwiczą i grają młodzi ludzie. Wśród nich są jego dwaj synowie bliźniacy: - Mam nadzieję, że już wkrótce nazwisko Wójcik, i to w podwójnym wydaniu, stanie się znowu głośne. Ale od dawna wpajam moim synom i innym chłopcom, których szkolę, że bez pracowitości, bez samozaparcia, bez systematycznego i intensywnego treningu nie osiągnie się sukcesu. Do tego jeszcze trzeba mieć zawsze jakiś nowy cel przed sobą. Ja takie miałem przed każdym nowym sezonem i starałem się to potem konsekwentnie realizować...
Ostatnim w sportowej karierze było zdobycie ponad 10 tysięcy punktów w Polskiej Lidze Koszykówki. Adam Wójcik zrealizował to zadanie z nawiązką, rzucając o prawie 100 oczek więcej. Tego rekordu chyba już nikt nie pobije, bo teraz żadna sportowa kariera, zwłaszcza w polskiej koszykówce, nie trwa tak długo jak ta Wójcikowa - wieloletnia i wielowątkowa...
Napisz komentarz
Komentarze