- Zostałem poproszony, aby w imieniu spółki udzielić informacji na temat awarii, z którą mamy do czynienia od tygodnia. Niestety, nie będę mógł państwu udzielić informacji, na które czekacie, czyli o tym, jakie urządzenie się popsuło, jaki jest koszt usunięcia tej awarii i że awaria została usunięta - powiedział wczoraj na sesji Rady Miejskiej w Oławie dyrektor ds. handlowych ZWiK Krzysztof Sarnecki. - Awaria trwa i nadal dokonujemy oceny zarówno jej skutków jak i przyczyn. Sprawa dotyczy zaopatrzenia w wodę i polega na tym, że nasz zakład uzdatniania wody nie osiąga takiej wydajności, jaka jest oczekiwana i pożądana z punktu widzenia zapotrzebowania miasta w wodę.
Dalej tłumaczył, że system zaopatrzenia w wodę jest złożony. Składa się z wielu urządzeń i podsystemów. Przypomniał, że przed 2012 rokiem dostarczali do Oławy wodę z 5 studni głębinowych i wspomagali się wodą z Wrocławia. Po realizacji unijnego projektu w 2012 spółka zwiększyła możliwości zaopatrzenia w wodę. Uruchomiono 5 dodatkowych studni, więc mają ich obecnie 10 i nie posiłkują się źródłami zewnętrznymi, bo są samowystarczalni.
- W ubiegłym tygodniu nasze urządzenia pokazały, że nie osiągamy takiej ilości wody i pod oczekiwanym ciśnieniem nie możemy jej dostarczyć do miasta. W związku z tym nasi specjaliści, pracownicy techniczni podjęli działania w celu ustalenia przyczyn ten sytuacji - kontynuował. - Nawiązaliśmy współpracę z różnymi instytucjami, firmami zewnętrznymi. Wyniki prowadzonych badań są na bieżąco analizowane, wyciągane są pewne hipotezy i wraz z ekspertami zewnętrznymi z zakresu geologii pracujemy nad wypracowaniem kolejnych kroków. Na chwilę obecną nie jestem jednak w stanie powiedzieć, kiedy ta awaria się skończy. Myślę, że nie za dzień czy dwa. To raczej kwestia kilku tygodni. Sytuacja jest na tyle poważna, że zmieniliśmy organizację pracy. Na bieżąco analizujemy dostawy wody do poszczególnych obszarów miasta. Naszym priorytetem obecnie jest to, aby woda docierała do każdego obszaru. Nie będzie ona dostarczana pod takim ciśnieniem, jakiego oczekiwaliby mieszkańcy, ale kosztem obszarów, gdzie ciśnienie jest wyższe, a zapotrzebowanie niższe, dostarczamy tę wodę także do innych obszarów. Regulujemy przepływ wody w mieście tak, aby woda dopłynęła do każdego kranu. Oczywiście zdarzają się sytuacje, że w pewnych okresach tej wody brakuje, niemniej jednak zabiegamy o to, aby to były chwilowe przerwy w dostawie.
Dyrektor w imieniu spółki apelował, aby racjonalnie podchodzić do korzystania z wody i powtórzył to, co było w jednym z komunikatów ZWiK, że mieszkańcy zabezpieczają się na wypadek braku wody i w związku z tym napełniają wszystkie naczynia, jakie mają, żeby się ustrzec przed jej brakiem. - Prosimy, abyście państwo nas wspomogli i tonowali tego typu nastroje oraz gorące wypowiedzi w mediach społecznościowych czy na forach internetowych, bo nie ma zagrożenia, że wody nam zabraknie - mówił do radnych. - Woda jest i będzie, tyle że przez jakiś okres czas pod niższym ciśnieniem i będzie jest trochę mniej. W imieniu spółki chciałbym przeprosić wszystkich mieszkańców, bo na chwile obecną tyle tylko mogę zrobić. Chciałbym zapewnić. że sprawa jest rozpatrywana z punktu widzenia technicznego przez największych specjalistów i proszę, abyśmy dali im szansę na analizę i rozwój tych zagadnień.
Dodał, że w przestrzeni publicznej jest wiele komentarzy, wiele rad, które nie pomogą w rozwiązaniu problemu, tylko niepotrzebnie budują napięcia i generują ruch w sieci internetowej. - Bardzo proszę o zaufane dla nas - mówił. - Jesteśmy spółką z wieloletnim doświadczeniem. Takiej awarii jak obecna do tej pory nie mieliśmy, a dowodem na to, że sobie radzimy, że potrafimy wyciągnąć wnioski i dostosować się do sytuacji, jest to, że ta woda, w małej ilości i pod małym ciśnieniem, ale jednak dociera do mieszkań. Prosimy o kredyt zaufania i liczę, że dacie nam wykonywać swoją pracę.
*
Taka wypowiedź dyrektora bardziej zdenerwowała niż uspokoiła radnych, zwłaszcza radnych opozycji. Nie tego się spodziewali po wizycie przedstawiciela spółki na sesji. Zwłaszcza że - jak usłyszeliśmy w kuluarach - wielu z nich, podobnie jak część mieszkańców, jest przekonanych, że ZWIK dobrze wie, co jest przyczyną awarii, ale nie chce się do tego przyznać.
- Jesteście współwinni fake newsom i temu, co się dzieje w internecie w sprawie tej awarii, bo komunikacja, którą posługuje się oficjalny profil spółki, to robienie ludziom wody z mózgu - stwierdził radny Krzysztof Rydzoń. - Ludzie oczekują prostych komunikatów i konkretnych odpowiedzi, a nie czegoś takiego(...). Sytuacja, do której doszło, to według mnie lata zaniedbań, gdyż budownictwo w mieście się rozwija, a infrastruktura za tym nie nadąża. Znam przykład - np. ul. Borówkowa, gdzie ludzie budują domy i muszą tam mieć szamba i studnie. To jest dowód na to, że państwo odmawiacie ludziom przyłączy, bo sobie z tym nie radzicie.
Sarnecki nie zgodził się z taką analizą radnego. Przypominał jeszcze raz, że w 2012 dokonali analizy rozwoju miasta i zwiększyli zdolności produkcyjne oraz dostawy wody. Nie mniej jednak - jak stwierdził - rozwój miasta i wzrost zapotrzebowania w wodę przerósł oczekiwania wszystkich. Dlatego też w 2020 rozpoczęli poszukiwania kolejnych źródeł dostawy wody. Na sesji w lutym i marcu tego roku przy okazji prezentacji "wieloletniego planu rozwoju urządzeń wodociągowych" zastępca dyrektora ds. technicznych spółki informował o działaniach, jakie zaplanowano na kolejne lata, w tym o planie budowy nowego zakładu uzdatniania wody i stworzenia nowego ujęcia do poboru wody. - Nikt więc niczego nie przespał - stwierdził Sarnecki. - Poważnie podchodzimy do tych spraw i przewidujemy działania na przyszłość. Awaria to zdarzenie, które występuje nagle i wywołuje określone skutki. Sytuacji, z jaką mamy obecnie do czynienia, nie mogliśmy przewidzieć.
- Jesteście najmniej transparentną spółką w mieście i taką, która prawdopodobnie ma najwięcej do ukrycia - stwierdził radny Albert Zieliński. - Pycha kroczy przed upadkiem (...) Pamiętam, jak radny Michał Prus kilka lat temu zachwalał spółkę i prezesa Pękalę jako znakomitego managera. A co mamy dzisiaj? W jednym roku zaliczyliście stratę, w kolejnym mały zysk, który musieliście przekazać na pokrycie tej straty. Krzysztof Rydzoń wspomniał o waszych wycieczkach, a pan powiedział, że one nie mają wpływu. Oczywiście, że mają, bo jeździcie na te wycieczki za pieniądze z wypracowanego zysku. Wy przekazujecie na fundusz świadczeń pracowniczych pieniądze z zysku. Proszę spojrzeć w uchwały, które sami podejmujecie. Przekazujecie kasę miejską na wycieczki. To nie są pieniądze, które wygenerowaliście Bóg wie gdzie. Powiedział pan - rozmawiajmy o konkretach. Tymczasem przyszedł pan i powiedział: "nie powiem, co się stało, nie powiem, gdzie się stało, nie powiem, kiedy się stało i nie powiem, kiedy naprawimy". Co to za odpowiedź? Powinniście precyzyjnie powiedzieć, co się zepsuło i ile to może potrwać. Apeluje pan do radnych, by apelowali do mieszkańców, żeby nie napełniali w pojemników z wodą, bo ma to być rozsądne i logiczne postępowanie. Każdy zdrowo myślący, a nie mieszkający tak blisko Oławki jak ja, gdzie mogę pójść i nabrać wody, będzie te wodę zbierał.
Dalej wspomniał, że nie wszyscy nie mają wody. Z rozmowy z mieszkańcami bloków przy wylocie na Zabardowice, ostatniego i przedostatniego piętra, powiedzieli mu, że nie widzą żadnych śladów awarii. -Więc jak to jest? - dopytywał radny. - Ja mieszkam w domku jednorodzinnym na parterze i widzę, że ciśnienie wody w kranie jest mniejsze, a ktoś na piątym czy szóstym piętrze awarii nie widzi? Mówi pan, że jesteście zaskoczeni rozwojem miasta. Nie widzicie ilości planów zagospodarowania przestrzennego? Ilości pozwoleń na budowę? Wy to powinniście wiedzieć. I jeszcze jedno. Nawet ten idiotyczny portal, który prowadzicie, który sam siebie nazwał nie wiadomo, jakiej gramatyki używając "Oława Beter czy Beter Oława " prowadzi firma, która zajmuje się projektowaniem dróg, a wy daliście takiej firmie marketing do prowadzenia komunikacji z mieszkańcami. Czy to jest poważne? Plus te wszystkie wasze bajki o tężniach, skwerach. Konkursy w ASP i Bóg wie co. Wy się zajmujecie nie tym, do czego zostaliście powołani. Uważam, że wam po prostu sodówa odbiła, mówiąc po piłkarsku. Powinniście zejść na ziemię. Okazać trochę pokory, otworzyć się, wyjaśnić ludziom. Tymczasem pan tu przychodzi i mówi: - Ja nic nie wiem, nic nie powiem w związku z tym rozczaruje państwa i przepraszam.
Słów krytyki dyrektorowi nie szczędził też radny Bartosz Gawlas. Najpierw powiedział, że w trakcie wypowiedzi dyrektora na sesji napisała do niego jedna z mieszkanek, która ogląda sesję online i tak oto podsumowała wypowiedź dyrektora - "nie wiemy dlaczego, nie mamy wody, ale mamy specjalistów".
- Tak oceniają was mieszkańcy, więc dlaczego pan apeluje, żeby nie panikowali, skoro przychodzi pan tutaj i przedstawia tak nierzetelną informację - kontynuował radny Gawlas. -Rozumiem, że pana tu wysłali, bo ktoś musi przyjść i świecić oczami, a prezes się nie zdecydował. Nie wiem, czy się wystraszył, czy po prostu ma mieszkańców w poważaniu. Ja uważam, że on tu powinien przyjść i tą sytuację wyjaśnić. Kolejna kwestia - to nie jest pierwsza awaria, która się państwu przytrafia w ostatnim kresie. W czerwcu też była i skoro tamtą mamy już za sobą, to może konkretnie pan odpowie, co się wtedy stało? Kto zawalił i jakie były przyczyny tamtej awarii. Jakie wyciągnięto wnioski i co zrobiono, aby takie awarie się nie powtarzały? Pan przychodzi na sesję apeluje do nas i jednoczesne nie mówi nic. Pan nie udzielił nam dzisiaj żadnej informacji. Może się warto zastanowić, jak wygląda polityka informacyjna w spółce? Bo jak mieszkaniec ma pytanie o to, co jest przyczyna awarii, a profil Oława Better odpowiada mu jakimś głupim dowcipem, to uważa pan, że to jest właściwe traktowanie mieszkańców? Może należy rozważyć zmianę firmy, która prowadzi ten profil? Oczekuję konkretnych informacji o tym, co się wydarzyło w czerwcu, oraz co się wydarzyło teraz. To, że pan przychodzi i mówi "wiem, ale nie powiem", to nie jest poważne zachowanie.
Odpowiadając na kolejne zarzuty i komentarze radnych dyrektor bronił spółki i próbował tłumaczyć, że powiedział to, do czego został upoważniony i wyjaśnił dlaczego tyle, ile może powiedzieć. Zadawanie kolejny raz pytań, co się stało, kiedy i dlaczego, powoduje natomiast, że ta dyskusja będzie się toczyła w nieskończoność. Bronił też profilu Oława Better mówiąc, "ilu mieszkańców, tyle opinii". Widzi, że radnym on się nie podoba, ale on ma informacje, że cieszy się dobrym odbiorem mieszkańców. Wspomniał też o fałszywym profilu, który pojawił się w sieci i podszywa pod profil spółki, prezentując niewybredne komentarze oraz wprowadzając mieszkańców w błąd. Spółka złożyła już zawiadomienie na policję w tym zakresie, zgłosiła to grupie, która zajmuje się zagrożeniami cybernetycznymi i liczy, że profil zostanie zablokowany.
Kontynuując temat fake newsów Sarnecki dodał, że zaopatrzenie w wodę dla pond 30 tys. miasta to zarządzanie infrastrukturą krytyczną, a w obecnych czasach jest to infrastruktura o znaczeniu strategicznym. W dobie zagrożeń cybernetycznych muszą więc ostrożnie podchodzić do informacji, jakie przekazują, bo mogą być one wykorzystane w niewłaściwy sposób. Dlatego też są przekazywane w taki, a nie inny sposób i tylko takie, do których zostali upoważnieni.
O tym, że dostęp do informacji musi być ograniczony ze względów bezpieczeństwa, bo "biały wywiad działa", wspomniał też burmistrz Tomasz Frischmann. Dane wrażliwe infrastruktury technicznej to "dobre informacje dla wroga", a wszyscy widzą, jak wygląda obecna sytuacja na świecie i za naszą wschodnią granicą. Dodał, że stacja uzdatniania wody to fabryka - urządzenia, roboty, komputery, spięte w system informatyczny i nie wiadomo, czy ktoś już "nie wcisnął wirusa" i dlatego te pompy inaczej pracują. - Nie wiemy, co się stało, nie chodzi o to, że nie ma wody, tylko o to, że nie można tej wody wypompować i dostarczyć w takiej ilości i pod takim ciśnieniem jak potrzeba.
Więcej w najbliższym wydaniu "Gazety-Powiatowej"
Napisz komentarz
Komentarze