Opis z portalu Zrzutka.pl:
- Nikodem urodził się 9.10.2024r. w 37 tygodniu ciąży przez cc. Nasze drugie, wyczekane dziecko, wymarzony syn był w pełni zdrów. Wszystkie badania były prawidłowe, ciąża przebiegała bez żadnych powikłań do 34 tygodnia. Wtedy nasz świat się zawalił. Przy rutynowym badaniu usg okazało się, że Nikoś ma masywne wodogłowie, a w jego małej główce doszło do licznych krwawień śródmózgowych. W Centrum Matki Polki w Łodzi okazało się, że nasz synek przeszedł udar krwotoczny 4 stopnia, a zniszczenia w mózgu jakich dokonał odebrały mu szansę na normalne życie. Nikodem miał nie widzieć, nie słyszeć, nie ruszać rączkami i nóżkami, nie oddychać samodzielnie i nie móc pobierać pokarmu. Jedyną funkcją życiową mogło być bicie jego serca, lecz też bardzo niepewną.
Był moment rozpaczy, bólu, poczucia niesprawiedliwości i żałoby – żałoby za zdrowym dzieckiem. Już wtedy wiedzieliśmy, że będziemy walczyć dla naszego nienarodzonego dziecka. Nie jesteście sobie w stanie wyobrazić naszej radości, gdy po porodzie Basia dostała na chwilę Nikosia, bo oddychał samodzielnie! Płakał, machał rączkami i nóżkami, dostał 10 pkt w skali Apgar. Tak właśnie narodził się nasz mały, WIELKI WOJOWNIK! Wiele przypuszczeń się potwierdziło. Nikoś ma masywne wodogłowie, krwiaki i skrzepy w główce. Tydzień temu został przetransportowany do Katowic, gdzie najlepsi specjaliści w dziedzinie neurochirurgii dziecięcej założyli mu zastawkę komorowo – otrzewnową, która będzie zbierała nadmiar płynu z mózgowia i transportowała go do brzuszka. Nasz Wojownik ma szanse na normalne życie, ale będzie potrzebował intensywnej rehabilitacji, która kosztuje krocie, a my, ku naszej rozpaczy nie mamy takich pieniędzy. Nie jesteśmy w stanie pomóc własnemu dziecku, dlatego błagamy o pomoc. Pomóżcie uratować naszego synka! Sprawcie, że dzięki Wam Nikoś będzie biegał razem z siostrą po podwórku, będzie chodził do przedszkola i szkoły, będzie po prostu normalnie żył!
Nazywamy się Basia i Piotrek Nowakowscy. Jesteśmy medykami pracującymi we wrocławskim Pogotowiu Ratunkowym i Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym. Uratowaliśmy wiele ludzkich istnień, traktowaliśmy każdego tak, jak sami chcielibyśmy być potraktowani. Pomagamy jak tylko umiemy najlepiej, ponieważ nasza praca jest jednocześnie naszą pasją. Wiele osób traktowaliśmy jak własną rodzinę dając nadzieję, uśmiech i dobre słowo. Przede wszystkim jesteśmy rodzicami – 2,5 letniej Mileny i niespełna miesięcznego Nikodema. Ku naszej rozpaczy, znaleźliśmy się w trudnej sytuacji i tym razem my potrzebujemy Waszej pomocy, żeby uratować naszego synka!
TU możesz pomóc:
Napisz komentarz
Komentarze