- Postępowanie zostało zainicjonowane na skutek złożenia przez Urząd Gminy w Oławie pisemnego zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Zdaniem zawiadamiającego, celem uniknięcia zalania miejscowości Oława i Wrocław, podjęto niezasadną decyzję o otwarciu śluzy wałowej na rzece Odra, czym doprowadzono do zalania polderu przeciwpowodziowego „Lipki - Oława" - mówi prokurator Karolina Stocka-Mycek. Chodzi o wsie gminy Oława - Stary Otok i Stary Górnik, gdzie uszkodzeniu uległo 51 budynków i 44 gospodarstwa rolne, co spowodowało straty w łącznej wysokości nie mniejszej niż 3 000 000 złotych - przekazała prokurator.
Przypomnijmy, że parę tygodni po ubiegłorocznej wrześniowej powodzi gmina Oława złożyła zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Wody Polskie. Chodzi o tzw. polder Oława-Lipki, który formalnie wcale nim nie jest,.
Już we wrześniu, w trakcie powodzi, wójt gminy Oława Artur Piotrowski mówił: - Mieszkańcy powinni złożyć jakiś pozew zbiorowy, w czym chętnie im pomogę, by raz na zawsze zakończyć ten temat. Jeżeli to jest polder zalewowy, niech wojewoda czy Wody Polskie ludzi wysiedlą i dadzą im odpowiednią rekompensatę. Wtedy będziemy mieli pewność, że to jest teren całkowicie zalewowy...
- Na terenie "polderu" znajdują się domy mieszkalne, gospodarstwa, a jego otwarcie 16 września 2024 r. spowodowało ich zalanie i tym samym zniszczenie, czyli szkodę wielkich rozmiarów - czytamy w zawiadomieniu do prokuratury. - W miejscowościach Stary Górnik i Stary Otok zostało zalanych 44 gospodarstwa rolne oraz 51 budynków nie związanych z rolnictwem. Na terenach polderów nie powinni mieszkać ludzie, a tworząc tego rodzaju zabezpieczenie przed powodzią instytucje państwowe są zobowiązane wysiedlić mieszkańców, tak jak miało to miejsce chociażby podczas tworzenia polderu w Raciborzu. Tymczasem polder znajdujący się na terenie gminy Oława jest terenem zamieszkanym i nikt od wielu lat nie podjął decyzji o uregulowania jego stanu prawnego.
- Wszyscy wiemy, że ten polder nie ma statusu prawnie uregulowanego - przyznał 29 października 2024 w Starostwie Powiatowym na spotkaniu zorganizowanym przez Komisję Rolnictwa, Leśnictwa i Ochrony Środowiska Jacek Drabiński, który cztery miesiące po ostatnich wyborach parlamentarnych został nowym zastępcą dyrektora Wód Polskich RZGW we Wrocławiu do spraw ochrony przed powodzią i suszą. - Jest on zalewany, bo tak go skonstruowali poprzedni gospodarze tej ziemi. I tak to działa.
- Czyli nie jest to formalnie polder? - dopytywali radni.
Jest to polder z nazwy, mówił Drabiński i przyznał, że nie ma on pozwolenia wodnoprawnego na piętrzenie wody.
- A co stoi na przeszkodzie, aby formalnie stał się polderem zalewowym? - pytał przewodniczący komisji Piotr Krótki.
- Środki finansowe - odpowiedział mu Drabiński. A dokładniej ich brak. Zastępca dyrektora poinformował, że w ramach naprawiania szkód powodziowych jako pierwsze zadanie zgłosił odpowiedniemu ministerstwu właśnie temat uregulowania statusu prawnego polderu Oława-Lipka wraz z wykupem ziemi i przesiedleniem mieszkańców. - Jeśli tylko dostaniemy środki, rozpoczniemy prace - mówił.
Napisz komentarz
Komentarze