O zasadach budżetu obywatelskiego, który obiecywała w kampanii wyborczej oławska Platforma Obywatelska. Obiecywała, ale na obietnicach się skończyło. Wiadomo bowiem, kto rozdaje karty w koalicji rządzącej w mieście i wiadomo, że nie jest to PO. Jak wiadomo, BBS w kampanii miał swoją definicję budżetu obywatelskiego - radni składają przecież wnioski do budżetu miasta. Jej najważniejszym wyrazicielem był Witold Niemirowski. Burmistrz, reprezentujący głównie BBS (nasze stowarzyszenie BBS jest sceptyczne - tak odpowiadał na propozycje budżetu obywatelskiego), trzyma się jej teraz, choć mniej kurczowo - stwierdzeniami, że są okręgi jednomandatowe i rajca reprezentuje interesy swojego okręgu, wskazując potrzebne inwestycje. To jednak nie jest to samo.
Przedstawiciele PO mówili na sesji, że trzeba czasu i przygotowań, aby wprowadzić w życie budżet obywatelski. To prawda. We Wrocławiu od lutego trwają spotkania konsultacyjne, przygotowany jest harmonogram działań.
To dlaczego radni PO nie zaproponowali tego autorowi budżetu podczas jego tworzenia, skoro obiecywali to oławianom i skoro są w koalicji rządzącej miastem? Czy są tylko pionkami do głosowania, w zamian za kilka wcale nie aż tak istotnych stanowisk? Bali się, a może po wyborach i zdobytych mandatach nie miało to już znaczenia? Koalicja, a zwłaszcza BBS, daje sobie rok na wypracowanie reguł. Poczekamy, zobaczymy.
I jak to zwykle w polityce bywa, zagapienie się Platformy, wykorzystało PiS. Radny Regiec złożył wniosek, wskazał źródło sfinansowania, a potem razem on i jego koledzy głosowali "za". Było wiadomo, że koalicja odrzuci ten wniosek. Teraz to Prawo i Sprawiedliwość wychodzi na głównych admiratorów budżetu obywatelskiego. Oby nie zapomnieli o tym za rok.
Monika Gałuszka-Sucharska
Reklama
Obywatele poczekają rok. Pozostał niesmak
To wprawdzie nie jest "Ogniem i mieczem", ale jakoś trzeba się przygotować. O czym mowa?
- 06.02.2015 07:32 (aktualizacja 27.09.2023 15:53)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze