Pragnąłem także dotrzeć do holenderskiej Bredy, by złożyć hołd niezłomnemu generałowi i jego bohaterskim żołnierzom. Znając też historię taty, kierowcy, który fordem canada dowoził amunicję na front, chciałem naocznie i pierwszy raz w życiu zobaczyć masywną ciężarówkę, którą dotychczas znałem tylko ze zdjęcia, publikacji książkowych i filmów dokumentalnych. Spełniło się moje życiowe marzenie, tym bardziej, że ten wyjazd po moich wcześniejszych wyprawach szlakiem polskich gąsienic, m.in. do niemieckiego Haren ("Maczkowa"), Oberlangen i Wilhelmshaven oraz leżącego na pograniczu niemiecko-holenderskim Künstelkanal, czy Edynburga w Szkocji, stał się dla mnie nie tylko pasją i misją, ale także wielką przygodą
Jak to w życiu bywa, nie wszystko od razu tak się potoczyło, jak powinno. Nie znalazłem żadnego polskiego biura podróży, które oferowałoby objazdową wycieczkę po Normandii, i to w czasie głównych sierpniowych uroczystości. Obawiałem się wybrać sam w tak daleką podróż, głównie z racji odległości i zdania się tylko na siebie. Okazja wspólnego wyjazdu nadeszła z Łańcuta, gdzie ma siedzibę Stowarzyszenie 10. Pułku Strzelców Konnych, kultywujące chlubne tradycje jednego z najdzielniejszych oddziałów legendarnej "Czarnej Dywizji". Ten niejednokrotnie walczył z Niemcami w ramię w ramię z 24. Pułkiem Ułanów. Niestety, zbyt wysokie koszty wyjazdu, zaoferowane przez polskiego przewoźnika uniemożliwiło ten wyjazd. Część chętnych po prostu się wycofała, a nieliczni pojechali do Normandii indywidualnie, swoimi samochodami, w niewielkich grupkach. Kiedy już byłem zrezygnowany, otrzymałem e-maila od mojego przyjaciela z poprzednich wyjazdów, Dominika Grzegorzka, z Beskidzkiego Stowarzyszenia Maczkowców, który wskazał mi swojego kolegę, chętnego do wspólnego wyjazdu. Był nim Bartosz Słatyński z Brzeszczy, którego wujek Emil Słatyński od 17 września 1939 do 16 lipca 1940 był dowódcą 10. Pułku Strzelców Konnych. Szybko nawiązaliśmy kontakt i omówiliśmy szczegóły naszego wyjazdu. Niebawem dołączył do nas Radosław Szot, również z miasta Brzeszcze, prawnik z wykształcenia oraz Jakub Rotarski z Żar, plutonowy w 10. Brygadzie Kawalerii Pancernej w Świętoszowie - jednostki kultywującej tradycje 1. Dywizji Pancernej gen. Maczka, uczestnik misji wojskowych w Iraku i Afganistanie. W tak doborowym towarzystwie i całkiem tak, jakbyśmy znali się od lat, wyruszyliśmy 18 sierpnia, w kierunku wymarzonej Normandii.
Reklama
Śladami taty w 70. rocznicę lądowania w Normandii i wyzwolenia Bredy (1)
Od zawsze marzyłem, by pojechać do Francji i znaleźć się w miejscu, gdzie siedemdziesiąt lat temu mój ukochany tato Józef Jakubowicz, jako żołnierz 24. Pułku Ułanów 1. Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka, wylądował na plaży w Arromanches w Normandii
- 02.02.2015 09:39 (aktualizacja 27.09.2023 15:53)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze