Jelcz-Laskowice/Polska
Od 2011 "Anody" otrzymują osoby, które wyróżniły się w bezinteresownych działaniach na rzecz innych, a ich postawa jest przykładem dla młodych pokoleń. Na stronie internetowej Muzeum Powstania Warszawskiego czytamy: - To nagroda dla "Powstańców" czasu pokoju - ludzi, którzy nie muszą walczyć z bronią w ręku w obronie podstawowych wartości, lecz mogą je urzeczywistniać w wolnej Polsce.
Odznaczenie jest przyznawane w dwóch kategoriach: za całokształt dokonań i postawę życiową, stanowiącą wzór do naśladowania oraz za wyjątkowy czyn. Wśród pięciu nominowanych w tej drugiej kategorii jest 59-letni Zbyszek Śmiech z Jelcza-Laskowic. Pisaliśmy o nim w październiku 2013, w artykule pt. " Żaden ze mnie bohater ". Opowiedział nam jak w 2009 uratował dziecko, które wpadło do rzeki Smortawy w okolicy Jelcza-Laskowic. - Kątem oka zobaczyłem między drzewami, jak zbiega z nasypu przy rzece. Po chwili usłyszałem krzyk kobiety i dziecka. Rzuciłem rower i wskoczyłem do wody. Chciałem jak najszybciej dobiec do tonącego malucha. Wiedziałem, że to możliwe, bo rzeka w tym miejscu jest dość płytka. Gumofilce, które miałem na nogach, szybko namokły i zrobiły się bardzo ciężkie. Przewróciłem się na środku rzeki, ale w miarę szybko udało mi się wstać. Po chwili byłem na miejscu. Maluch złapał mnie kurczowo za ubranie i mocno się przytulił. Było ślisko i nie mogłem wyjść z nim na brzeg, a liczył się czas. Wziąłem go na ręce i podałem kobiecie, żeby jak najszybciej zabrała go do samochodu. Krzyknęła dziękuję i ... nigdy więcej nie widziałem ani jej, ani tego dzieciątka. Nawet nie wiem, czy to był chłopiec, czy dziewczynka. Do dzisiaj pamiętam tylko, jak kurczowo zaciskało rączki na moich ramionach, gdy podawałem go mamie - mówił Zbyszek, który wskutek tego wydarzenia odmroził sobie nogi i trzeba je było amputować.
Nigdy nie oczekiwał wdzięczności i podziękowań, nie zależało mu, aby ta historia ujrzała światło dzienne. Zapewne tak by się stało, gdyby nie jego nowe, lepsze życie chociaż na wózku inwalidzkim. Potrzebował też czasu by otwarcie o tym mówić i stawić czoła przeszłości: - Uratowałem to dzieciątko i bardzo się z tego cieszę, ale ... ono uratowało też mnie. Nie wiem, jak wyglądałoby dziś moje życie, gdybym miał nogi. Wątpię, czy byłbym tym samym człowiekiem.
O tym, kto otrzyma tegoroczne "Anody" dowiemy się 6 marca podczas uroczystej gali finałowej w Warszawie.
Tekst i fot.Wioletta Kamińska
Napisz komentarz
Komentarze