Wprawdzie nie o żarcie tu chodzi ani o kucharki, tylko o ulice i bolączki, zgłaszane przez mieszkańców. Wprawdzie zażarcie, ale z małym skutkiem, dopominaliśmy się w gazecie, o załatwienie tych spraw. Kilku właścicieli poszczególnych "ciągów pieszo-jezdnych" rządzi ulicami wedle przysłowia: "każdy sobie rzepkę skrobie". Kilku w jednym mieście. Od lat publikowane prośby mieszkańców - jak grochem o ścianę.
Szczególnie niestrawną mieszanką są ścieżki rowerowe. Tu kawałek, tam kawałek, a między nimi przerwy, bo to inni właściciele odcinków ulic. Te zmiany to duże niebezpieczeństwo w ruchu drogowym. A wystarczy wymalować biały pas i sylwetki na chodnikach, mało uczęszczanych przez pieszych. Szczególnie od placu Zamkowego przez 11 Listopada, do ronda i dalej 1 Maja. Także na Chrobrego, od mostu na Odrze do skrzyżowania z 3 Maja, a stamtąd do dworca PKS. Na wiadukcie też bez zmian. Każdy rowerzysta ryzykuje życiem. Jeden już zginął, ale jeszcze nie pomogło. Wciąż tylko czekamy na zapowiadany remont i na obwodnicę.
Po efektownej przebudowie drogi powiatowej, na 3 Maja do dworca PKP (ale tylko za skrzyżowaniem z Chrobrego), w następnych inwestycjach nie wyznaczano ścieżek dla rowerów. Świeżutki przykład: w pierwszym tygodniu października zakończył się remont "powiatowej" ulicy Żołnierza Polskiego, a już płyną pretensje. Że kosztem jezdni poszerzono chodnik dla bardzo nielicznych pieszych, a rowerzyści muszą się przeciskać między samochodami. Projektanci może nigdy tu nie byli, ale stawiali kreski, bo na papierze wyglądało cudnie. Ktoś jednak to zatwierdził i odbierał, ale chyba zza szyby w samochodzie. To niezbity dowód, że dla tych "odpowiedzialnych" dużo droższy jest samochód niż człowiek. Tam parkuje prawidłowo rząd samochodów, m.in. policyjnych (Komenda Powiatowa przeniosła się na rok do obiektu na 1 Maja, vis a vis Żołnierza). Cisną się więc legalnie na jezdni trzy pasy samochodów i rowerzysta. Całe szczęście, że to mniej niż 200 metrów szansy na nieszczęście.
Inna sprawa. Chwalą oławianie ścieżkę edukacyjną w parku, a na niej, tuż za dworcem, plac zabaw dla dzieci. To tylko kilkadziesiąt kroków za Spacerową. Jednak ta parkowa ulica (bez nazwy) jest nazywana skandalem. Dziura na dziurze. Pod kolejowym mostem - szczyt, a właściwie dno, po deszczu tajemnicze bajoro. Nie lepiej za mostem na Oławce. To uroczy fragment miasta, masowo uczęszczany nie tylko przez licznych działkowców. Rowerami, samochodami i spacerkiem. Prezentuje się historycznie - dla upamiętnienia wyjątkowo zaniedbanych polnych dróg sprzed wieku.
I to jest w Oławie. W prawdziwym mieście, istniejącym 780 lat...
Edward Bykowski
Napisz komentarz
Komentarze