Coraz mniej jest tych, którzy tam się urodzili, ale tu wyrosły następne pokolenia, które w różnym stopniu czują się związane z ziemiami praojców. Szczególnym akcentem bywają doroczne spotkania na Jasnej Górze. W pierwszą niedzielę lipca odbywa się w Częstochowie Światowa Pielgrzymka Kresowian.
Podobnie jak w poprzednich latach, wyjazd chętnych z Oławy i okolic zorganizowało 6 lipca Stowarzyszenie Miłośników Kresów Wschodnich. Wypełniony autobus dotarł na miejsce dużo przed czasem, ale oławskich pielgrzymów zaskoczyła niespodzianka. Swobodnie czekali na "kresową" mszę świętą, odprawianą tradycyjnie w sanktuarium cudownego obrazu, o godzinie 9.30. Tak napisaliśmy w naszej gazecie, na podstawie czerwcowej informacji, uzyskanej w jasnogórskim biurze prasowym. Okazało się, że przeniesiono tę mszę do bazyliki, i na godz.9.00. Efekt był taki, że niektórzy oławianie byli na mszy (w innej intencji) przed obrazem Matki Boskiej, a inni modlili się w sąsiedniej kaplicy, trafiając tam przypadkowo na wcześniejsze nabożeństwo kresowe.
Celebrował je kardynał Henryk Gulbinowicz, były metropolita wrocławski, honorowy obywatel Oławy, kresowianin, uczestnik oławskich opłatków kresowych. Szczególnie zabrzmiały jego słowa: - Wypędzono nas z rodzinnych stron, kazano pozostawić wszystko, co nasze pokolenia zdobyły, ale przeniesione zostały te dobre tradycje. Jednym z wielu koncelebransów był ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, duszpasterz Ormian, znany z pobytów w Oławie. Nawiązał w homilii do hasła tegorocznego zjazdu kresowian "Kresowa sztafeta pokoleń": - Chodzi o to, by następne pokolenia nie zapomniały o polskich dziejach ziem kresowych. Także o tym, co przeżywali Polacy na Wołyniu i Podolu, masowo mordowani przez bandy UPA, ponad 70 lat temu. Tego nie można zapomnieć, ale jednak trzeba się modlić o dobre rozwiązania na krwawiącej Ukrainie.
Wśród ponad tysiąca uczestników częstochowskiego nabożeństwa i zjazdu byli nasi rodacy z bliska i z daleka. Niektórzy z chorągiewkami lub napisami. Np. ze sztandarem polskiego towarzystwa na Ukrainie był zespół artystyczny z Mościsk, skąd pochodzi obecny złoczowski dziekan, ks. Michał Hołdowicz. Nawet Polacy z Australii i Ameryki, nie mówiąc o Niemczech i innych krajach europejskich. To były przypadkowe spotkania, miłe rozmowy, wspomnienia, pozdrowienia. Po prostu na Jasnej Górze czuło się Kresy. Ukochane Kresy...
Dokładnie w tym przedpołudniowym niedzielnym czasie dojeżdżały na Podole mikrobusy z dolnośląską młodzieżą. W tegorocznej akcji "Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia" pojechało znacznie mniej młodych niż przed rokiem. Pracowali na polskich cmentarzach trochę krócej, tylko tydzień. Również dużo mniejsza grupa uczniów Zespołu Szkół w Bystrzycy. To nie dziwi, bo w tamtym kraju pachnie wojną. Chwała odważnym, oby szczęśliwie wrócili. Jak zwykle czuwała tam nad młodzieżą dolnośląska kurator oświaty Beata Pawłowicz, oławianka. Świat jest mały, a Oławy wszędzie pełno.
Jest też smutnawa refleksja. Wprawdzie w oławskim autobusie do Częstochowy wszyscy poczuli się młodzi, zresztą kobietom nie liczy się lat. W rzeczywistości było młodzieży mniej niż na lekarstwo. Jedna osóbka. Jak na sztafetę - stanowczo za mało.
Edward Bykowski
Reklama
Kresowa sztafeta pokoleń
- 22.07.2014 15:18 (aktualizacja 15.08.2023 11:09)
Mieszkańcy oławskiego powiatu mają rodzinne korzenie przeważnie na ziemiach, utraconych po drugiej wojnie światowej
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze