OŁAWA. Hołd dla matki
Ogłoszenie pojawiło się przy wspomnieniu z okazji rocznicy śmierci Teresy Żalińskiej, która przez wiele lat była pracownikiem JZS, a później bankowcem - naczelnikiem wydziału kredytów w oławskim oddziale Banku Zachodniego SA. - Kobieta wielkiego serca, oddana rodzinie i otwarta na innych, służąca im pomocą i radą - charakteryzuje Ewa mamę, urodzoną 6 stycznia 1940. Apel o zgłaszanie się oławianek w podobnym wieku ukazał się w naszej gazecie 19 czerwca.
- Chciałabym je poprosić o podzielenie się ze mną jednym, nie za wielkim pragnieniem, którego spełnienie dodałoby blasku ich dniom, a ja ze swej strony zaoferuję piętnastu z nich pomoc w jego realizacji - zachęca Ewa.
*
- Miałaś jakiś dług wobec mamy? Coś zostały niezamknięte? Czegoś nie zdążyłaś dopowiedzieć?
- Poza długiem, związanym z wychowaniem, to nie ma innych wobec mamy. Ale, biorąc pod uwagę różnice charakteru pomiędzy moimi rodzicami, mam poczucie, że wszystko, co jest we mnie - a więc zainteresowanie drugim człowiekiem, gotowość pomocy drugiemu człowiekowi, pogoda ducha, siła wewnętrzna - pochodzi od mojej mamy. Pech chciał, że akurat 15 lat temu umarła, ale wciąż bardzo mocno jest obecna w moim życiu. Zależy mi na tym, aby kultywować jej pamięć. Także dlatego, że ona nigdy nie miała okazji poznać swoich wnuczek, a wiem, że zawsze bardzo chciała je mieć...
- A dlaczego akurat teraz taki pomysł?
- Gdy było 10 lat po śmierci, akurat byłam zajęta dziećmi, pieluchami. Więc teraz. Zawsze chciałam zrobić coś, co w jakimś stopniu byłoby złożonym jej hołdem. Wiele mnie nauczyła, była najlepszym przyjacielem, więc cały ten czas od śmierci, przez piętnaście lat, jest mi jej brak. Oczywiście teraz już nie "na mokro", do poduszki, ale jednak... I widzę, jak dziewczynkom - jej wnuczkom - brak babci. One są teraz w takim wieku, że pytają, chcą coś o niej wiedzieć. A ja mam tak mało informacji, szczegółów.
Teresa Żalińska - mama Ewy. Gdyby żyła, miałaby dzisiaj 74 lata
- Większość Polaków zapewne z takiej okazji wmurowałaby po prostu większą tablicę na nagrobku, może z marmuru...
- No to ona marmurowy nagrobek już ma, ale to jeszcze nie jest to... Wydaje mi się, że jeśli teraz gdziekolwiek żyje, w takim sensie prawdziwym, to nie tam, gdzie leży ciało, czyli pod nagrobkiem, tylko w pamięci ludzi. W tym, co dobrego zrobiła. To jest coś, co nie musi być w jakimś konkretnym miejscu, bo ja to zawsze mam ze sobą. Oczywiście dla moich dzieci, które potrzebują dotknąć, zobaczyć, wiadomo, że nagrobek jest potrzebny. Także zdjęcia...
- A nie jest tak, że za pomocą jej rówieśniczek chciałabyś się po prostu dowiedzieć, o czym ona mogłaby teraz marzyć, gdyby żyła?
- Tak. Bardzo długo myślałam, jak uczcić jej pamięć. Po pierwsze, stwierdziłam, że to nie może być wyłącznie coś materialnego. Po drugie - musi być związane z innymi ludźmi, czyli szersze niż tylko ja, moje dzieci, nasza rodzina. Poprzez ten apel w gazecie chcę się także czegoś dowiedzieć o ludziach w tym wieku. Tak jak napisałam, mam nadzieję, że jeśli jeszcze ktokolwiek ją pamięta, to coś z tego do mnie dotrze. Bo tak całkiem zwyczajnie, brak mi anegdotek. W tym zabieganym życiu pamiętam dużo, ale jest wiele sytuacji, gdy ona była osobą publiczną, np. w banku, i nie znam jej takiej. Pewnie nie wszyscy by powiedzieli, że była wyłącznie super, że była jakąś chodzącą świętą. Ale też nie tego szukam, tylko pełnowymiarowej osoby. Jej nie ma i tego się nie da odwrócić, ale są inne osoby w tym samym wieku, być może w tym samym punkcie życiowym. Mnie jest brak kontaktu z takimi osobami, więc bardzo chętnie nawiązałabym jakikolwiek kontakt. Może tylko jednorazowy, czyli spełnienie marzenia i "ciao", i fajnie. Ale jeśli się zrobi z tego jakiś trwalszy kontakt, też jestem otwarta. Bo moja mama była bardzo otwartą osobą. Jej ten pomysł na pewno by się spodobał. Być może nie wszystko. Być może mówiłaby tak, jak ty sygnalizowałeś, że może ludzie tego nie zrozumieją, albo że wszystko może być źle odebrane, ale trudno...
- Wybacz, ale ktoś mógłby cię odebrać jako zblazowaną milionerkę, która szasta pieniądzmi...
- Nie, nie, to absolutnie nie tak. Nie jestem milionerką. Po prostu mam sieć osób, gotowych pomóc przy realizacji marzenia. Bo coś takiego, to także wyzwanie dla mnie.
- Jesteśmy na etapie, że jedna pani już się zgłosiła...
- Bardzo się z tego cieszę. Byłabym bardzo rozczarowana, gdyby nikt się nie zgłosił.
- Dajmy sobie jeszcze trochę czasu. Być może taka decyzja musi dojrzeć.
- Ależ oczywiście. To nie jest jakaś sytuacja typu "tylko do piętnastego danego miesiąca". Nie. Być może ktoś za pół roku, czytając starą gazetę, odkryje ten tekst i pomyśli sobie: "Ciekawe, czy to jeszcze aktualne?". I wtedy się zgłosi.
- Zaryzykuje.
- I bardzo dobrze, bo cała idea zawiera się w tym, aby się odważyć. Aby zrobić coś, co wykracza poza codzienność, co jest trochę inne. Mnie było bardzo przyjemnie coś takiego zrobić i mam nadzieję, że komuś może być równie przyjemnie powiedzieć sobie: "A dlaczego by nie zrobić czegoś inaczej? Dlaczego się nie odezwać?".
- Czyli nadal czekamy?
- Tak. Jeśli są jakieś oławianki w wieku zbliżonym do mamy, niech się zgłaszają do redakcji, pytają. Zresztą wiek niekoniecznie musi być tak bardzo zbliżony. To nie jest najważniejsze, te parę lat w jedną czy drugą stronę nie robi dużej różnicy. Niech się więc nie boją.
- Marzeń?
- Od tego trzeba zacząć. Bo rzeczywiście bardzo trudno będzie komuś wymyślić marzenie tylko na potrzeby tej sytuacji. A tu trzeba mieć jakieś marzenie. Ale nawet, jeśli się nie odezwą, a cała sytuacje zainspiruje je do zadania sobie pytania: - "A właściwie czy ja mam jakiekolwiek marzenie?", to już będzie dobrze.
- Nie dla wnuków, nie dla dzieci...
- Nie, nie. Dla siebie. Chciałabym, aby pomyślały: "Mam około siedemdziesięciu lat i co ja bym jeszcze chciała w tym życiu?". I nawet jeśli nie napiszą, tylko pomyślą, to już będzie fajnie. Są ludzie, dla których cała ta akcja może być taka bardzo "w powietrzu", ale mnie coś takiego w życiu ustawiło. To, jaka moja mama była dla mnie. To dało mi siłę, że jeżeli zdarzy się cokolwiek, dam sobie radę. Więc z jednej strony to ma być hołd dla mamy, która już nie żyje, z drugiej - pomoc innym, którzy... jeszcze są. Taka stymulacja, aby coś chcieć, aby chcieć zrobić coś ciekawego.
Jak się skontaktować z Ewą?
Listem tradycyjnym lub osobiście:
"Gazeta Powiatowa - Wiadomości Oławskie", 55 -200 Oława, ul.Chrobrego 19,
Mailem: [email protected]
Telefonicznie za pośrednictwem Jerzego Kamińskiego: nr 605-996-556
Jerzy Kamiński
Napisz komentarz
Komentarze