Z tym wejściem to tylko teoria i pobożne życzenie twórców tego prawa. Żeby było bliżej prawdy, wypada uściślić, że od lipca 2013 formalnie obowiązują nowe przepisy, ale tylko na papierze. Jedyne, co naprawdę weszło w życie, to wyższe opłaty. O ile więcej? To zależy od liczby osób w danym mieszkaniu czy domu. W jednoosobowym gospodarstwie to prawie 5 zł. A jeśli ktoś nie płaci w terminie, to naraża się dodatkowo na procenty za spóźnienie.
Pół biedy z opłatami, bo gorzej jest z praktyką. Zdecydowana większość mieszkańców zadeklarowała selektywną zbiórkę i wyrzucanie śmieci, ale z tym największy kłopot. Wprawdzie ustawiano nowe kontenery, na nich są naklejki z ogólnym określeniem, co i gdzie wyrzucać. Przy dużych blokach mieszkalnych mało kto stosuje się do napisów. Skarżyli się ludzie, że pracownicy firm, które zajmują się wywózką odpadów, wsypują wszystko razem do jednego transportera, więc segregowanie nie ma sensu. Z kolei firmy mają pretensje do ludzi, że nie segregują i wyrzucają byle gdzie. To typowa kwadratura koła, bo każdy ma swoją rację.
Nie ma tego przy małych obejściach, firmach czy domach. Tam wiadomo, czyje to śmieci, więc nie ma problemu. A przy kilkuklatkowym budynku trudno określić, kto, jak i gdzie wyrzuca. To prosta droga do tego, żeby wszystkich obciążyć wyższą stawką, za niesegregowanie. Wystarczy paru nieszanujących tych zasad. Znów kilka złotych w górę, za każdą osobę.
Bez względu na to, że tę ustawę "śmieciową" ostro się potępia, ona jednak obowiązuje. Żeby nie fundować podwyżek sobie i innym mieszkańcom, trzeba się wreszcie nauczyć bardzo prostych rzeczy. Np. do pojemników "szkło" i "biodegradowalne" nie wrzuca się takich odpadków w torbach foliowych. Kości też nie są biodegradowalne, mają trafić do zbiornika "suche zmieszane", razem z wszelkimi torbami.
Nietrudno zaglądnąć do różnych ulotek, instrukcji i licznych informacji prasowych, żeby nauczyć się porządku. To nic nie kosztuje, wystarczą dobre chęci, a każdy zapłaci trochę mniej złotówek miesięcznie. Rocznie to będą setki.
Mała "wizytacja" kilku takich punktów zbierania odpadków potwierdza, że zdecydowana większość oławian wyrzuca wciąż po staremu, byle się pozbyć. Raczej niewielu korzysta z zapowiadanych bezpłatnych zbiórek różnego sprzętu, lub z wywiezienia do PSZOK-u. Bo łatwiej coś wynieść pod pojemniki obok bloku, albo gdzieś podrzucić. Jaskrawy przykład pochodzi z ogrodu działkowego. Niezamknięte wejścia zachęcały do pozbywania się różnych rzeczy. Nawet muszli klozetowych, opon i innych urządzeń, na pewno nie z ogrodowych altanek. Zarząd tego ogrodu zapłacił za wywiezienie 1500 zł, a to zuboży wszystkich tamtejszych działkowców. Zamiast na troskę o ogród, wyrzucono pieniądze na obce śmieci.
Jest czas wakacji i letniego wypoczynku, ale nie od życia. Weźmy się w garść, posiądźmy tę prostą wiedzę. Nie repetujmy pierwszego roku nauki. Szanujmy siebie i sąsiadów. No i zamykajmy klapy pojemników, bo muchy i fetor atakują pobliskich mieszkańców.
Miłego, pachnącego lata!
Edward Bykowski
Reklama
Minęło 12 miesięcy po wejściu w życie nowej ustawy o odpadkach komunalnych, popularnie nazywanej "śmieciową"
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze