Oława Uwaga!
Do redakcji przyszedł Bronisław Paszyński, zarządca nieruchomości. - Trzeba koniecznie ostrzec mieszkańców - mówił. - To poważna sprawa, firma z Oleśnicy podszywa się pode mnie i namawia emerytów do kosztownej wymiany junkersów. Niektórzy zapłacili za to 1700 złotych. To co najmniej o tysiąc za dużo!
Paszyński twierdzi, że informacja była wydrukowana na firmowym papierze ZNiB "Wspólnota". Starsi ludzie nie zadzwonili do zarządcy, żeby zapytać, po co zaleca taką wymianę, skoro podczas przeglądu instalacji nie było żadnych uchybień.
Pracownicy podejrzanej firmy - kobieta i dwaj mężczyźni - pukali do domów i namawiali do zakupu sprzętu. Byli m.in. na Wrocławskiej, Kościelnej i Kutrowskiego. Na klientów wybierali osoby w podeszłym wieku. Nie pomagały tłumaczenia, że ktoś nie ma gotówki, albo nie stać go na nowy junkers. Sprzęt trzeba wymienić i już! Jednego z mieszkańców tak przekonywali, że poszedł do banku po kredyt. Pieniędzy odmówiono mu w kilku placówkach, ze względu na wiek. Ma około 90 lat. Jeden bank się zgodził. Mężczyzna dostał gotówkę, a panowie zamontowali junkers za 1700 złotych. Mieli jednak pecha, bo o sprawie dowiedział się syn naciągniętego i o wszystkim powiedział Paszyńskiemu. Zarządca poszedł i wypytał starszego człowieka, co się stało. - Wymienili mu roczny junkers, który był całkowicie sprawny - mówi Paszyński. - To skandal! Jak można tak oszukiwać?
Zawiadomiono policję. Dzięki temu udało się odkręcić całą sytuację. - Interweniowaliśmy 18 czerwca - mówi Wioletta Polerowicz z KPP w Oławie. - Piecyk został zdemontowany, poprzedni wrócił na miejsce, a pieniądze do banku. Pracownicy firmy, montującej te urządzenia tłumaczyli, że nie robią nic złego, bo każdy może kupić od nich junkers. Działali legalnie, ale nieetycznie, bo wykorzystywali wiek tych ludzi. Kolejny raz apelujemy, aby nie ufać obcym i nie wpuszczać ich do domu, a wszelkie informacje, wywieszane na budynkach, sprawdzać, przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji.
Paszyński podkreśla, że nie odpuści i złoży oficjalne zawiadomienie na policji. - We środę, kiedy policja interweniowała, nie mieliśmy dowodu na to, że firma podaje się za ZNiB "Wspólnota" - tłumaczy zarządca. - Mieszkańcy mówili mi, że informacja była wydrukowana na naszym firmowym papierze. Jednak nie mamy tej ulotki, a policja potrzebuje dowodu. Moi pracownicy przeszli dzisiaj kilkadziesiąt klatek, w poszukiwaniu tej kartki. Niestety, żadnej już nie było.
Zarządca apeluje do mieszkańców, którzy są w posiadaniu tej ulotki, lub wiedzą, gdzie jest przyklejona, aby koniecznie się z nim skontaktowali lub dostarczyli ją do siedziby wspólnoty przy ulicy Chrobrego 20E.
Tekst i fot.: Agnieszka Herba [email protected]
Reklama
Nie wierz we wszystko, co ktoś wywiesi na tablicy informacyjnej w bloku. Mieszkańcy kilku ulic wymienili piecyki gazowe, mimo, że nie musieli. Ich były w pełni sprawne. Na klatce schodowej pojawiła się informacja, że zarządca budynku zaleca wymianę instalacji gazowej na koszt właściciela. - Skoro zarządca mówi, to trzeba tak zrobić - pomyśleli niektórzy. Za decyzję słono zapłacili
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze