WROCŁAW/OŁAWA
Przed sądem
Najpierw stanęła przed sądem sołtys tej wsi, a zarazem sprzedawca w wiejskim sklepie.
- Znam wszystkich oskarżonych - mówiła. - Mieszkam blisko oskarżonej, dzielą nas ze cztery domy. Widziałam Kamilę niemal codziennie, jak przychodziła do sklepu. Widziałam, że było ciepło, a ona chodziła w szerokich ubraniach. To nie było typowe dla szczupłej osoby. Mówiło się, że chyba jest w ciąży, ale to było raczej przypuszczenie. Nikt nie był pewny. Nie rozmawiałam o tym z Kamilą.
Podczas postępowania przygotowawczego sołtys zeznała, że w lutym 2012 dowiedziała się od kilku klientów, że Kamila jest w ciąży. Jej koleżanka ze sklepu spytała wtedy Tadeusza, z którym żyła Kamila, czy ona jest w ciąży. Usłyszała, że to nie ciąża, tylko ropa zbiera się w brzuchu. Według zeznań tej sąsiadki, Kamila zajmowała się dziećmi, nigdy nie kupowała alkoholu w tym sklepie.
Kolejnym świadkiem na rozprawie była inna mieszkanka Siedlec, której posesja sąsiaduje przez płot z domem Tadeusza. Usłyszeliśmy od niej, że Kamila wprowadziła się tutaj w 2008 roku. Wtedy urodziło się jedno dziecko, a po dwóch albo trzech latach - kolejne. Podczas jednej i drugiej ciąży wszystko było widać, kobieta niczego nie ukrywała.
- Jednak gdy miała to ostatnie dziecko, zauważyłam, że ukrywa ciążę - zeznawała sąsiadka. - Chodziła w obszernych bluzach. Nawet w majowy weekend, gdy było bardzo ciepło i myśmy chodzili w krótkich rękawach, ona miała polar i jeszcze na to bezrękawnik.
Po 10 maja sąsiadka zauważyła, że Kamila była już bez dużego brzucha. - O, już urodziła! - pomyślała wtedy. Tym bardziej, że widziała ją pchającą wózek. Gdy jednak do niego zajrzała, doznała szoku. W środku, zamiast noworodka, zobaczyła Anię - roczną, najmłodszą córeczkę Kamili: - Pomyślałam wtedy, że widocznie noworodka musiała zostawić w domu.
Wcześniej nigdy z Kamilą nie rozmawiała o ciąży. Pół roku później, w styczniu 2013, gdy Tadeusz wpadł do sąsiadów, aby o coś spytać, jej kolega zapytał go wprost: - Co zrobiliście z dzieckiem?!
Tadeusz jednak spokojnie odpowiedział, że nie było żadnego dziecka, a Kamila była chora i miała ropę w brzuchu. Sędzia chciał wiedzieć, czy wyjaśnienie Tadeusza było dla świadka wiarygodne.
- On uwierzy we wszystko, co mu się powie - odpowiedziała kobieta. - Pomyślałam sobie, że Kamila tak go omotała, że on w to naprawdę uwierzył. Byłam przekonana wtedy, że on wie, że było inaczej, ale to wszystko od siebie odrzucił. I wierzyłam mu, i nie wierzyłam!
Sąsiadka była wtedy przekonana, że Kamila urodziła dziecko, ale je komuś oddała. Przyznała, że od maja do stycznia dużo się o tym rozmawiało w Siedlcach. Każdy zastanawiał się, gdzie jest dziecko. Jedna z krążących wersji mówiła się, że Kamila urodziła dziecko w Brzegu i tam je zostawiła.
Wcześniej, w postępowaniu przygotowawczym, ta sama sąsiadka zeznawała, że Kamila była dla niej osobą niewiarygodną, strasznie kłamała. Mimo to bardzo długo myślała, że dziecko jednak gdzieś jest, żyje. Do czasu: - Gdy przez okno zobaczyłam, jak przedsiębiorca pogrzebowy zabiera jakieś zawiniątko, domyśliłam się, co się stało.
Sędzia odczytał wcześniejsze zeznania kobiety, z których wynikało, że jej zdaniem cała rodzina była biedna, nieporadna, nie potrafiła sobie radzić z dziećmi.
Obrońca Kamili chciał wiedzieć, na jakiej podstawie świadek tak ocenia.
- Mieli podwórko po sąsiedzku, wszystko widziałam - odpowiadała świadek. - Kiedyś dzieci bawiły się na huśtawce, a ta się zerwała i Kuba strasznie płakał. Julka wołała, żeby mama przyszła, ale ona nawet nie wyjrzała przez okno, nie wyszła do dzieci. Mam wrażenie, że ona się nie zajmowała nimi jak matka. Dzieci bez opieki jeździły po wsi na rowerkach.
- Czy inne dzieci w wiosce tego nie robią? - pytał sędzia.
- Inne dzieci też, ale w przypadku Kamili było to bardziej zauważalne, bo chodziło o czterolatka.
Na tej samej rozprawie mieli zeznawać także członkowie rodziny Kamili - jej rodzice, siostra, wujek i ciotka. Matka nie przyjechała na rozprawę. Ojciec, wujek (jego brat) i siostra, jako najbliższa rodzina, skorzystali z prawa do odmowy składania zeznań. Zeznawała jedynie ciotka Kamili, czterdziestoletnia Beata z Oławy. Powiedziała, że nie utrzymywała bliższych kontaktów z oskarżoną, ale zauważyła, że nosiła obszerne ciuchy, więc trudno było stwierdzić, czy jest w ciąży. Wcześniej zeznawała bardziej konkretnie: - Z wyglądu jednoznacznie była w ciąży, a pod koniec maja brzucha już nie miała.
Przy okazji jakiegoś spotkania tłumaczyła ciotce, że to była ropa, ale jest po zabiegu, więc brzucha nie ma.
Ponieważ 27 marca Kamili skończy się areszt tymczasowy, sąd przedłużył ten środek zapobiegawczy o kolejne trzy miesiące. - W żaden sposób nie zmniejszyło się duże prawdopodobieństwo, że oskarżona nie popełniła zarzucanego jej czynu - uzasadniał tę decyzję sędzia. - A w tej sprawie bardzo prawdopodobna jest wysoka kara. Należy więc uniemożliwić oskarżonej jakiekolwiek utrudnianie postępowania.
Za zabójstwo noworodka Kamili grozi dożywocie.
Jerzy Kamiński
Napisz komentarz
Komentarze