Ograniczanie takich zdarzeń jest nie tylko obowiązkiem policjantów i miejskich strażników, lecz także społecznym zadaniem mieszkańców. Nowoczesną formą nadzoru nad terenem czy obiektem jest właśnie monitoring. W sklepach i instytucjach to u nas już standard. Ostatnio nawet kościółek św. Rocha otrzymał takiego nadzorcę. W miarę możliwości finansowych miasta, oławskie ulice i place są oplatane sukcesywnie siecią punktów wizyjnego nadzoru. To ma zwiększyć skuteczność działania służb porządkowych.
Właśnie o to prosili nasi rozmówcy, którym zakłócają ciszę nocną regularne popisy stałych bywalców. Czasem docierają wzywani policjanci, robi się cisza. Pogadają z "wesołkami" i usiłują skłonić do spokoju. Z różnym skutkiem. Jeśli krew się nie leje, to najczęściej na tym
się kończy. Do następnego wieczoru. Może więc założenie kamer powstrzyma niektórych przed łamaniem prawa? Z półoficjalnych informacji wynika, że miasto mogłoby zainstalować te "lampy bezpieczeństwa" tam, gdzie sobie życzą wspólnoty mieszkaniowe, jest jednak problem pieniędzy z budżetu. Stąd warunek: koszty po połowie. A dodatkowy wydatek tysięcy złotych to ogromne obciążenie wspólnotowych kas.
Zbyt mocną wiarę w skuteczność monitoringu podrywają opinie zawiedzionych oławian. Te urządzenia nie wszędzie ograniczyły nocne awantury i inne ekscesy. Jest tak, jak było. Zgryźliwy mieszkaniec powiedział żartobliwie, że kamera, założona obok jego bloku, spełnia podobną rolę, jak dla niemowlaka smoczek z kółkiem. Ciągnie, a nic nie wyciąga. Jednak warto zadbać o monitoring, korzystając z doświadczeń krajów europejskiej wspólnoty.
Kamery trochę odstraszają od łamania prawa, ale bardziej pomagają w wykrywaniu sprawców. Natomiast zapobieganiu przykrym zdarzeniom mają służyć domofony. Czytelnicy sypnęli przykładami, jak trudno niektórym przywyknąć do czegoś nowego... prawie sprzed trzydziestu lat. Taki mieszkaniec otwiera drzwi wejściowe do klatki schodowej, podpiera je nóżką (żeby nie zamknęły się automatycznie!) i idzie sobie w świat. Wtedy wolna droga dla wszystkich. W ten sposób naraża kilkunastu innych lokatorów na możliwe wizyty nawet niepożądanych gości, szukających szczęścia przez czyjeś nieszczęście. Tu cytat z wypowiedzi czytelnika:"Taka świadomość nie trafia temu człowiekowi do mózgu, bo pewnie ma w nim dziurę".
Edward Bykowski
Reklama
Kamery i dziura w mózgu
- 29.10.2013 16:31 (aktualizacja 15.08.2023 11:09)
Monitoring i domofony. Te elementy powtarzały się najczęściej w wypowiedziach czytelników, którzy szybko zareagowali na poprzedni felieton. Temat bezpieczeństwa na ulicach i w domu, przypadki naciągania mieszkańców, ich łatwowierność i lekkomyślność - to beczka bez dna
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze