Jelcz-Laskowice. Delegat do SW
Radna twierdzi, że Piotr Kościuk - przedstawiciel gminy w Spółce Wodnej w J-L - obraził ją na grudniowym posiedzeniu zarządu, podczas dyskusji nad stanem technicznym rowów melioracyjnych na osiedlu "Jelcz". - Apogeum dyskusji były słowa wypowiedziane przez niego w stosunku do mojej osoby: "Pani powinna się modlić o rozum" - czytamy w piśmie, które Bogusława Kutkowska skierowała do burmistrza Kazimierza Putyry i odczytała na styczniowej sesji Rady Miejskiej: - Proszę o niezwłoczne podjęcie działań, wynikających z ustawy o pracownikach społecznych, jednoznacznie pokazujących opinii publicznej, że żaden podległy panu pracownik samorządowy już nigdy więcej nie posunie się do tak niegodnego zachowania.
W dalszej części pisma radna tłumaczy, że doświadczyły ją dwie powodzie. Po tych trudnych przeżyciach mocno zaangażowała się w poprawę bezpieczeństwa osiedla "Jelcz". Na prośbę jego mieszkańców i dzięki ich głosom została radną, a w roku ubiegłym przystąpiła do Spółki Wodnej w J-L i wybrano ją do zarządu. - Nigdy nie bałam się poruszać trudnych i niewygodnych spraw, zawsze miałam na uwadze bezpieczeństwo mieszkańców - twierdzi Kutkowska. - Moje spostrzeżenia nie zawsze spotykały się z entuzjazmem rozmówców, lecz zawsze były prowadzone w sposób kulturalny i z wzajemnym szacunkiem. Na forum grudniowego posiedzenia zarządu spółki zostałam publicznie poniżona. Smutny jest również fakt, że ta uwłaczająca wypowiedź nie spotkała się z właściwą reakcją przewodniczącego i pozostałych członków zarządu, obecnych na zebraniu, mimo że jestem jedyną kobietą w tym gronie.
W rozmowie z nami radna dodaje, że zgodziła się na członkostwo w zarządzie spółki, bo chciała zobaczyć, jak w niej wygląda praca. Liczyła, że dowie się, dlaczego - jak twierdzi - rowy na osiedlu "Jelcz" nie były konserwowane od powodzi w 1997 roku, do kolejnej w 2010. Później zaczęto to robić, ale dopiero na wniosek stowarzyszenia mieszkańców osiedli "Jelcz" i "Łęg", poszkodowanych podczas powodzi w roku 2010. Zdaniem radnej, te działania i tak nie są wystarczające. Osiedle "Jelcz" jest bowiem miejscem wymagającym szczególnej ochrony. Zgodnie z zaleceniami Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu, potrzebna jest opinia hydrologiczna, która pomoże rozwiązać trudną sytuację osiedla, bo wybudowanie wałów nie jest wystarczającym zabezpieczeniem przed powodzią i podtopieniami. Tymczasem - jak mówi Kutkowska - gmina nie robi tego, co do niej należy, by uchronić mieszkańców przed powodzią, a czyszczenie niektórych rowów raz w roku to zdecydowanie za mało
Radna twierdzi, że od wielu miesięcy próbowała się dowiedzieć, kto odpowiada za rowy przy ulicach Ogrodowej, Leśnej, Lipowej, Odrzańskiej i Klonowej. W końcu napisała do burmistrza oficjalne pismo w tej sprawie. Odpowiedział jej, że rowy są własnością skarbu państwa, a gmina jest ograniczona prawem w wydawaniu pieniędzy na ich konserwowanie, bo nie jest właścicielem. - Może to i prawda, ale obowiązkiem gminy jest dbać o ich drożność i dobry spływ wód, ponieważ są w użytkowaniu wieczystym gminy, leżą także w pasie dróg gminnych - mówi radna. - Sprawdziłam to w wydziale geodezji Starostwa Powiatowego w Oławie. To dla nas, mieszkańców osiedla, cenna informacja. Będziemy wiedzieli, kogo skarżyć o odszkodowania, jeżeli dojdzie do kolejnej powodzi albo podtopień. Takich niejasnych spraw jest dużo więcej i ciągle słyszymy, że na czyszczenie rowów nie ma pieniędzy. Tymczasem w ubiegłym roku ustępujący zarząd Rejonowy Spółek Wodnych przyznał sobie premie. Pytam, za co?! Za to, że przez 13 lat na naszym osiedlu nie kosili rowów i dwa razy nas zalało? A może za wieloletnie zaniedbania, przez co dziś konserwacja niespełna kilometra rowu kosztuje od 35 do 40 tys. zł.
Nikt nikogo nie obraził
Odpowiadając radnej burmistrz Kazimierz Putyra napisał, że obecność w Spółce Wodnej Piotra Kościuka, który reprezentuje tam gminę, "nie wynika ze stosunku pracy w Urzędzie Miasta i Gminy J-L i w związku z tym nie podlega on rygorom prawa pracy, w tym i ustawy o pracownikach samorządowych".
Piotr Kościuk przyznaje, że między nim a panią Kutkowską nieraz dochodziło do wymiany zdań. Radna ciągle zarzuca mu bowiem, że spółki nic nie robią, albo wszystko robione jest źle. - Nie są to przyjemne sytuacje i przykro tego słuchać, zwłaszcza że to nieprawda - mówi. - Na pewno nie odezwałem się do pani Kutkowskiej słowami, które ona cytuje. Nigdy bym tego nie zrobił. Szkoda, że spotkania nie są nagrywane, wówczas można by to sprawdzić...
Kościuk twierdzi, że rowy na osiedlu "Jelcz" są drożne, a czyszczenie raz w roku zupełnie wystarcza. Raz na parę lat wykonywana jest konserwacja. Niestety, pieniądze na ten cel są ograniczone, ponieważ jest to spółka dofinansowywana.
Henryk Borys, prezes zarządu Spółki Wodnej w J-L, który był na grudniowym spotkaniu twierdzi, że siedział obok Piotra Kościuka i nie słyszał, żeby ten obraził panią Kutkowską. Rozumie jej zaangażowanie w sprawy bezpieczeństwa osiedla "Jelcz", bo to szczególny teren i rzeczywiście wymaga większego zainteresowania. Radna powinna jednak zrozumieć, że w gminie jest dużo więcej rowów melioracyjnych, które są w dużo gorszym stanie technicznym, niż te na jej osiedlu. - Chciałbym, żeby wszystkie rowy miały takie ładne skarpy jak te w Jelczu - mówi.
Przewodniczący przyznaje, że w melioracji przez lata powstały zaniedbania i dużo jest do zrobienia, ale nie wszystko naraz i w jednym miejscu: - W ostatnim czasie prace melioracyjne wykonano naprawdę bardzo dobrze, osobiście je odbierałem. Owszem, ich zakres byłby większy, gdyby było więcej pieniędzy.
Z informacji UMiG J-L wynika, że w minionym roku Rejonowy Związek Spółek Wodnych w Oławie wykonał czyszczenie rowów za kwotę 7224 zł, w tym składka sekcji osiedla "Jelcz" to 3734 zł, a składka członkowska UMiG to 3508 zł. Ponadto z budżetu gminy utrzymywana jest przepompownia wód deszczowych przy ul. Ogrodowej. Jej roczne utrzymanie to koszt ponad 25 tys. zł.
Nie widzą problemu osiedla Jelcz
Bogusława Kutkowska nie zamierza rezygnować z dalszej walki o bezpieczeństwo osiedla "Jelcz", a także Grędziny, gdyż mieszkańcy tej wsi także zwrócili się do niej o pomoc w sprawie rowów melioracyjnych. Nadal będzie reprezentować w spółce osiedle, ale już nie jako członek zarządu. Z tego stanowiska zrezygnowała, bo nie chce już pracować "z tymi panami". Uważa, że ich podejście do spraw melioracji pozostawia wiele do życzenia. Nie chce komentować odpowiedzi burmistrza Putyry. Uważa, że przedstawiciel gminy ma przyzwolenie na takie zachowane, podobnie jak radni Wspólnoty Samorządowej, należący do komisji doraźnej ds. zabezpieczenia przeciwpowodziowego: - Zachowanie burmistrza w tym temacie też pozostawia wiele do życzenia. Jak inni, nie widzi problemu trudnej sytuacji hydrologicznej osiedla. Uznał, że wały przeciwpowodziowe rozwiążą problem. Otóż nie! Może wiedziałby to, gdyby bardziej interesował się tematem, dbał o bezpieczeństwo mieszkańców i rozwiązywał problemy, jak to obiecywał przed wyborami. Tymczasem prawda jest inna. A efekty pracy gminnej spółki wodnej może zobaczyć każdy. Wystarczy przejść wzdłuż rowu przy ulicy Klonowej, gdzie do dziś leżą worki z piaskiem po powodzi i powyciągane kręgi.
Miejsce Bogusławy Kutkowskiej w zarządzie Spółki Wodnej zajął radny "Wspólnoty Samorządowej" z Biskupic Oławskich Marek Starczewski.
Wioletta Kamińska
Reklama
Obraził radną?
Radna Bogusława Kutkowska chce, aby burmistrz ukarał przedstawiciela gminy w zarządzie Spółki Wodnej. - Publicznie poniżył mnie za dociekliwość - twierdzi. - Nigdy bym sobie na to nie pozwolił - ripostuje Piotr Kościuk
- 27.02.2013 08:29 (aktualizacja 27.09.2023 16:30)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze