Oława Nowe rozdanie
- Była pani zaskoczona, że chcieliśmy porozmawiać, że się interesujemy.
- Zdążyłam się przyzwyczaić, że ten wydział jest pod szczególną obserwacją i obstrzałem mieszkańców, instytucji oraz radnych.
- Jest pod obstrzałem, bo wszyscy chcą wiedzieć, co pani robi, czy dlatego, że nie podobało im się to, co było wcześniej?
- Tak to tłumaczę, bo nie wszyscy byli zadowoleni z działań mojego poprzednika. Nie chciałabym wracać do przeszłości i nie mam zamiaru oceniać pracy pana Jerzego Witkowskiego. Mam plan i chcę go zrealizować.
- Jaki to plan? W ogłoszeniu o naborze na to stanowisko napisano, że głównym zadaniem będzie realizacja "Strategii Promocji Oławy na lata 2010-2015". Od czego pani zacznie?
- Realizuję zamierzenia, zawarte w strategii, ale dostrzegam większy potencjał Oławy niż tam pokazany. Mam swój pomysł i chciałabym go zrealizować na bazie strategii. Wydział prowadzi działania promocyjne, wykorzystując standardowe narzędzia - na przykład współpracę z mediami, Oławską Telewizją Kablową, "Gazetą Powiatową"...
- Wydział nie prowadził z nami żadnej współpracy. Może dopiero zamierza?
- Oczywiście, zamierzam! Nie wyobrażam sobie, żeby promować miasto bez współdziałania i współpracy z mediami, organizacjami pozarządowymi, instytucjami, stowarzyszeniami. Tylko wtedy działania mają szerszy zasięg i szansę dotarcia do szerszego grona. Chciałabym przebudować portal internetowy miasta, prowadzimy rozmowy z firmami. Jest już pomysł i nowy portal ruszyłby od przyszłego roku. Oprócz portalu, zamieszczania artykułów w prasie, redagowania biuletynu "3 S", zakupu pamiątek oraz gadżetów z herbem i hasłem promocyjnym, wydawaniem map, ulotek i folderów, zbieramy materiały do folderu o oławskim ratuszu. W czerwcu będzie oficjalne otwarcie po remoncie i chcemy wydać folder z tej okazji. Będzie zawierał informacje historyczne, zdjęcia sprzed remontu i po nim. Wydawcą jest nasz wydział, współpracujemy z biblioteką powiatową.
- Co będzie osią pani działalności?
- Główny nacisk w swoim planie promocji chciałabym położyć na stworzenie charakterystycznego wydarzenia. Nie mamy jakiejś szczególnej atrakcji turystycznej, która byłaby w stanie przyciągnąć rzesze turystów i przyciągnąć ludzi. Musimy ją stworzyć. Widzę duży potencjał w Odrze i w festiwalu "Piana Bosmana". Impreza odbyła się po raz pierwszy w ubiegłym roku. Pomysłodawcą jest Tomasz Strażyński, właściciel pierwszej oławskiej przystani.W ubiegłym roku pracowałam przy organizacji tej imprezy. Teraz, będąc na stanowisku naczelnika promocji, widzę, że to wydarzenie ma szansę stać się symbolem Oławy, promującym miasto na zewnątrz. Może mieć charakter nie tylko promocji zewnętrznej, skierowanej do turystów i inwestorów, ale także może się być ulubioną imprezą mieszkańców. Będzie ich integrować i pokaże walory, jakie ma miasto nad Odrą. Chciałabym, aby rzeka zaczęła żyć. Mówi się o przywróceniu na niej szlaku turystycznego, aby odbywały się imprezy, spływy kajakowe i była dostępna. Tym bardziej, że miasto ma projekt przystani i mam nadzieję, że w 2014 zostanie zrealizowany. Powstaje przystań w Brzegu - ma być gotowa we wrześniu. Jest szansa, by uruchomić rejsy pomiędzy dwoma miastami. Trwają rozmowy z władzami Brzegu i Jelcza-Laskowic, które aktywnie włączyły się w organizację festiwalu. Chcemy podpisać z Brzegiem porozumienie o współpracy i wymianie turystycznej. To forma pokazania się naszego miasta na zewnątrz. Pozyskujemy sponsorów i reklamodawców na festiwal, jeździmy na spotkania do firm, instytucji i urzędów. Chcemy włączyć w to przedsięwzięcie jak najwięcej samorządów i instytucji, uczestniczyliśmy nawet w targach "Wiatr i woda" w Warszawie, aby pozyskać osoby z branży.
- Organizuje pani festiwal, jeździ, załatwia. Czy pani w ogóle powinna się tym zajmować, od tego jest Wydział Promocji? Burmistrz stwierdził po "777-leciu Oławy", że ten wydział już nigdy nie zorganizuje żadnej imprezy.
- Faktycznie, wszystkie imprezy, takie jak Dni Koguta czy Majówka, teraz organizuje Ośrodek Kultury. Zajęłam się festiwalem, bo zajmowałam się nim w ubiegłym roku i jest to kontynuacja moich działań. Wydział Promocji nie jest głównym organizatorem - włączył się i usiłuje pozyskać wsparcie.
- A włączy się w Dni Koguta, które przez wiele lat były jedyną dużą imprezą, pokazującą Oławę na zewnątrz? Wybory najpiękniejszego koguta to było coś naszego, oryginalnego...
- Zgadza się, ale śmiem twierdzić, że impreza, która się odbędzie na Odrze, będzie w stanie przyciągnąć znacznie więcej ludzi niż Dni Koguta.
- Włączacie się w Dni Koguta, czy nie?
- Współpracujemy, uczestniczymy w spotkaniach organizacyjnych. W Dniach Koguta wezmą udział delegacje z miast partnerskich, a opieką nad nimi zajmuje się nasz wydział.
- Oława ma Odrę i chce pani wyeksponować jej rolę. Czy jest coś jeszcze, co można wykorzystać promocyjnie?
- Jeszcze raz wrócę do Odry. Chcemy, żeby nie kojarzyła się tylko z barkami z węglem i powodzią. Wydamy specjalny przewodnik po tej rzece, na razie na odcinku Brzeg - Oława - Jelcz-Laskowice - Wrocław, z informacjami nawigacyjnymi i turystycznymi. Chcemy przekonać ludzi, że z Odry można swobodnie korzystać.
- Pięknie to brzmi, ale jak mieszkaniec może skorzystać z Odry, skoro niczego mu się nie oferuje. Ma wziąć tratwę i płynąć?
- Powstaje coraz więcej prywatnych marin i przystani, budowanych przez samorządy, więc możliwości będzie coraz więcej. Można wynająć łódkę także w Oławie. "Piana Bosmana" będzie to propagowała.
- Jak pani rozumie hasło zawarte w strategii: "Oława - dobry kierunek"? Czy jest wyznacznikiem dla wydziału?
- Jesteśmy miastem, które leży na szlaku komunikacyjny i blisko Wrocławia. To, że leży nad Odrą, też jest jej potencjałem, do pokazania na zewnątrz. Hasło "Oława - dobry kierunek" potraktowałabym bardziej szczegółowo. Jest zbyt ogólne.
- Gdyby ktoś z innego miasta spytał panią, co można dobrego powiedzieć o Oławie, to...
- To, co mówiłam - miasto nie ma wybitnej atrakcji turystycznej i mogłoby nią być tylko dobrze wypromowane wydarzenie. Myślę o stworzeniu ścieżki turystycznej po zabytkach miasta - ratuszu, pałacu Luizy, kościołach. Przyjezdnym można zaproponować szlak rowerowy. W tym roku staram się skupić na "Pianie Bosmana". Będziemy chcieli ją bardziej nagłośnić, bo w ubiegłym roku to nie wyszło. Będziemy ją reklamować z większym rozmachem. Zobaczymy, na ile pozwolą fundusze. Z kasy miasta przeznaczono na imprezę 30 tys. zł. To kropla w morzu potrzeb, dlatego te spotkania i poszukiwanie sponsorów.
- Wydział przeniesie się do ratusza, ma tam także powstać punkt informacji turystycznej...
- Są takie plany, bo taki punkt jest potrzebny, ale na pewno od razu go nie utworzymy.
- Małe miasta często udostępniają do zwiedzania wieżę ratuszową. Co pani o tym sądzi?
- To dobry pomysł.
- Zamierza pani kontynuować działania wydziału w "3 S", np. szukanie miast z kogutem?
- Mamy podpisane porozumienie z pięcioma miastami partnerskimi. Prowadzimy aktywną współpracę z kilkoma, wyjeżdżamy do Oberasbach, Priolo Gargallo, Złoczowa, Czeskiej Trzebowy.
- Do Rumunii, do Sighetu Marmatiei też się wybieracie?
- Tu na razie jest cisza i chyba zrezygnujemy, bo współpraca z tym miastem w praktyce nie istnieje.
- Czytałam ostatnio w "3 S" o wizji odbudowy oławskiego zamku. Kiedyś było w tej gazecie dużo takich wizji i większość pozostała na papierze.
- Chcieliśmy poinformować mieszkańców, że odbyło się spotkanie na ten temat. Dlaczego nie?
- Ile osób pracuje w Wydziale Promocji i Współpracy Europejskiej?
- Teraz wraz ze mną tylko dwie. Formalnie jest jeszcze jedna osoba, ale obecnie przebywa na urlopie macierzyńskim.
Reklama
Z Renatą Romanowską - naczelnikiem Wydziału Promocji i Współpracy Europejskiej Urzędu Miejskiego - rozmawia Monika Gałuszka-Sucharska
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze