Jelcz-Laskowice Historia i współczesność
- We wrześniu, nakładem Wydawnictwa Komunikacji i Łączności ukazała się twoja druga książka "Pojazdy samochodowe i przyczepy 1971-1983", a już szykujesz kolejną.
- Cykl ma się składać z czterech książek. Dużo osób pyta mnie, dlaczego w moich dotychczasowych książkach są czarno-białe zdjęcia. Jest to spowodowane ceną, bo gdyby były kolorowe, książka nie kosztowałaby 58 zł, tylko 150. Pierwsza część o samochodach, produkowanych w latach 1952-1970, sprzedała się w całości przez półtora roku. Druga część będzie miała większy nakład.
- Twoja nowa książka jest grubsza od poprzedniej, choć jej zakres obejmuje prawie tyle lat. Jelcz produkował wtedy więcej autobusów?
- Tak, produkcja była większa, bo wtedy wszedł Berliet. Poza tym, nie chciałem, aby była to książka czysto techniczna. Są w niej rozmowy z ludźmi. Na przykład wywiad z Bohdanem Ancerewiczem, konstruktorem, którego po latach udało mi się wreszcie namierzyć. To on zaprojektował główne logo Zakładów Samochodowych "Jelcz". Niewiele osób o tym wie, często przypisywano to Bolesławowi Telipowi. W tej części jest cała historia rozbudowy Jelcza w latach 70.
- To był okres największej prosperity Jelcza...
- Prawdziwa ekspansja Jelcza - podpisanie umowy z Berlietem. Mogliśmy sięgnąć potęgi światowej... W książce jest także wiele ciekawostek, projektów. Bohdan Ancerewicz sam się do mnie zgłosił, bo przeczytał w internecie, że piszę książki o Jelczu. Wracając do mojej ostatniej publikacji, to chcę powiedzieć, że dużo jest w niej o miejscowości i o historii. Przytaczam także fragmenty pracy magisterskiej oławianina Przemysława Pawłowicza na temat jelczańskiego eksportu.
- Jaki okres w historii obejmie następna książka?
- 1984-1995, czyli prywatyzację Jelcza.
- Najbardziej bolesny okres?
- Znikają Jelczańskie Zakłady Samochodowe, pojawiają się Zakłady Samochodowe Jelcz SA. 1996 - to Jelcz SA Zasada Group i upadek. To będzie koniec cyklu.
- W nowej książce będą rozmowy?
- Bardzo chciałbym się spotkać z dyrektorem Janem Dalgiewiczem i porozmawiać z nim nie o polityce, bankructwie i o tym, kto doprowadził do upadku Jelcza. Chciałby skupić się na nim, bo to ciekawa postać. Miał 36 lat, kiedy został dyrektorem ogromnej fabryki, która zatrudniała ponad 10 tysięcy osób!
- Będziesz dotykał lat, które pamiętasz.
- To historia najnowsza. Część zdjęć będzie mojego autorstwa. Znam mnóstwo pasjonatów motoryzacji i Jelcza, którzy wysyłają mi zdjęcia, kontakty, informacje. W każdej książce są długie listy podziękowań.
- Kiedy zakończysz ten cykl, temat Jelcza przestanie cię interesować?
- Pracujemy z Ryszardem Szymańskim nad albumem. Ma to być ponad 60 zdjęć pojazdów z krótkimi opisami. Potem chyba zacznę od początku - od fabryki Kruppa. Chcę sięgnąć do początków. Myślę, że nie będę miał problemu ze znalezieniem wydawcy. Ciągle zbieram materiały. Niedawno dowiedziałem się, że osiedle Metalowców stoi na obozie przejściowym dla Żydów, przed ich wywózką do obozu w Miłoszycach.
- Co sądzisz o ciągle niezałatwionej sprawie jelczańskiego muzeum? Czy powinno być reaktywowane, odnowione, przeniesione?
- Dwa lata temu rozmawiałem z władzami Jelcza-Laskowic.Wiem, że miasto przejęło najstarsze pamiątki i eksponaty. Reszta została w wieżowcu. Gmina przymierza się do reaktywacji muzeum. Od wielu lat staram się o ruszenie tej sprawy. Już 10 lat o tym się mówi, ale nic z tego nie wynika. Są plany, ale nie ma konkretów. Boję się, że ktoś kupi wieżowiec od syndyka i eksponaty pójdą na śmietnik.
- Może warto o tym przypomnieć w przeddzień zbliżającej się rocznicy 25-lecia powstania Jelcza-Laskowic.
- Na pewno trzeba o tym mówić, bo Jelcz stworzył to miasto.
- Twoje książki mówią o tym. Nie uważasz, że można wykorzystać do promocji Jelcza-Laskowic twoją książkę, która ukaże się w 25. rocznicę?
- Nie dostałem żadnej propozycji, chociaż nie mieszkam w Stalowej Woli czy Katowicach. Nie chcę tego komentować, ale jestem otwarty na każdą współpracę. Cieszę się, że jest zainteresowanie mieszkańców Jelcza-Laskowic i pasjonatów z całej Polski. Wiemy jednak, że ogólnie książki słabo się sprzedają. Moja nowa książka jest spełnieniem niektórych postulatów czytelników.
- Co postulowali?
- Między innymi żeby podawać wielkość sprzedaży autobusów, loga używane w zakładzie, więcej zdjęć, nazwiska inżynierów i konstruktorów. Są w niej różne informacje niedostępne gdzie indziej.
Rozmawiała Monika Gałuszka-Sucharska
Napisz komentarz
Komentarze