No i kombinują. Ciągle ktoś gdzieś zaprasza naszą redakcję na 11 listopada, albo namawia do zorganizowania czegoś. Wygląda na to, że sposób obchodzenia świąt narodowych, jaki znają oławianie, a więc: do kościoła, pod pomnik i na domowy rosół, odchodzi w niepamięć. Naród coraz światlejszy, z aspiracjami i wymaganiami. Palikota sobie do Sejmu wybrał, to święta też chce obchodzić kreatywniej... Jestem za, ale uwierzcie, łatwo w tych dniach nie mamy.
Pierwsi byli konserwatywni 30-latkowie, Dudkowski i Kołodziej, wpatrzeni w model prawicowej polityki historycznej. Wpadli do nas jakiś czas temu, snując wizję niepodległościowego koncertu. Jak to namówią miejscowych hip-hopowców do legionowego repertuaru i włączą w patriotyczny event piosenkę Kultu "Polska". No i słowo stało się ciałem. Koncert taki odbędzie się w Ośrodku Kultury o godz. Do tego jeszcze rekonstrukcja historyczna, jak to nasi legioniści dają łupnia Austriakom i mamy w Oławie politykę historyczną pełną gębą!
Dziwne by było gdyby z okazji Święta Niepodległości niczego nie wymyślił Grzegorz Mostowicz-Gerszt. Mistrz filmowego epizodu zapowiedział zorganizowanie w "Karczmie u Michelle" balu, najprawdziwszego z prawdziwych. Wstęp tylko za zaproszeniami, galowe stroje i śpiewnik patriotyczny do łapek, żeby w kulminacyjnym momencie huknąć refrenem: "a siecz, a rąb, i w łeb lub w serce pal!".
Jedni dbają o elity, inni o szeroki krąg społeczeństwa. Tak jak Anna Ślipko z Gminnego Centrum Kultury, która po raz kolejny organizuje 11 listopada Bieg Niepodległości w Marcinkowicach. Apeluję do klasy średniej z tej miejscowości, aby pokazała klasę, wskoczyła w krótkie spodenki i przebiegła się po wiosce, nic sobie nie robiąc z listopadowej aury. To czyn prawdziwie mężny, godny ojców naszej niepodległości.
Kolejna opcja świętowania też wymaga nie lada męstwa. Otóż jeden z naszych znajomych chce ściągnąć do Oławy kopię filmu "1920. Bitwa Warszawska" i urządzić w Ośrodku Kultury świąteczny pokaz. Biorąc pod uwagę recenzje i komentarze tych, którzy obraz widzieli, pomysł dość ryzykowny. Głębokie rozczarowanie, niesmak i chandra, że Polacy nie potrafią robić dobrych filmów, nie licują ze świątecznymi nastrojami. Może dlatego, a może przez występ hip-hopowców w OK, przesunięto projekcję filmu na 13 listopada.
Jak państwo widzą, istna klęska urodzaju z tym świętowaniem. Gdyby ktoś chciał zaliczyć wszystkie imprezy, to na następny dzień musiałby sobie wziąć wolne. A że w tym roku 12 listopada wypada w sobotę, to nic nas już nie usprawiedliwia. Wypada ruszyć cztery litery i z pomysłem, w fajnym towarzystwie, cieszyć się z życia w wolnym kraju.
Xawery Piśniak
Reklama
11 listopada - klęska urodzaju
- 07.11.2011 11:55 (aktualizacja 05.08.2023 12:15)
Bóg, Niemcy i Rosjanie pokarali nas dotkliwie dramatyczną historią. Nawet to, że marszałkowi Piłsudskiemu zachciało się odzyskiwać niepodległość 11 listopada, jest jakąś kpiną historii. Teraz Polacy muszą kombinować, jak ponury, jesienny dzień przekształcić w radosne święto
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze