Szara rzeczywistość
Ten budynek nie ma przyszłości. Miasto już kilka lat temu przeznaczyło go do rozbiórki. Przyszłości w nim nie mają również najemcy - 43 osoby (13 rodzin). Teraźniejszość także nie wygląda różowo. Lokatorzy obawiają się o bezpieczeństwo. Odpowiedzialne służby zapewniają, że niepotrzebnie - w bloku można mieszkać, a nigdzie nie jest napisane, że wszyscy muszą mieć toalety w mieszkaniach.
Do wyburzenia
Sprawa budynku ciągnie się kilka lat. Znów zaczęto o niej mówić, za sprawą interpelacji radnego Mieczysława Koprowskiego, który pytał burmistrza o przyszłość bloku przy Oleśnickiej 1a, oraz o dalszy los drewnianych wychodków na dworze, z których muszą korzystać mieszkańcy. Burmistrz Franciszek Październik odpowiedział radnemu, że po remoncie, przeprowadzonym w 2009 roku, budynek nie stwarza zagrożenia dla mieszkańców. Docelowo jest przeznaczony do wyburzenia, ale burmistrz na razie nie potrafi powiedzieć, kiedy miałoby to nastąpić. Przedtem trzeba zapewnić mieszkańcom odpowiednie lokale, a miasto takich nie ma. W odpowiedzi na interpelację radnego burmistrz napisał, że toalety na zewnątrz nie są żadnym fenomenem, tylko... "polską rzeczywistością". Najemcy mieszkań bez toalet płacą niższy czynsz.
Na początku były szczury
Nie wiadomo, czy ktoś zainteresowałby się budynkiem przy Oleśnickiej, gdyby nie skarga mieszkańca na zaniedbania sanitarne, fatalny stan obiektu (zwłaszcza klatek schodowych) oraz obecność szczurów na posesji. Pracownicy powiatowego sanepidu przeprowadzili w styczniu 2007 wizję lokalną. Stwierdzili, że suche ubikacje na podwórkach są w bardzo złym stanie technicznym i sanitarnym. Nieczystości z ubikacji nie są usuwane na bieżąco, nie przeprowadza się dezynfekcji. Kontrolę pamięta mieszkaniec, który od początku zajmuje się sprawą, ale chce pozostać anonimowy. Mówi, że pracownicy sanepidu sprawdzili wszystko bardzo dokładnie - od piwnicy po dach. To na ich wniosek w ogóle zajęto się budynkiem przy Oleśnickiej.
Listę zaniedbań, dotyczących stanu technicznego obiektu, których było sporo, przekazano do rozpatrzenia powiatowemu inspektorowi nadzoru budowlanego, który od tej pory zajmował się sprawą Oleśnickiej.
Rozbiórka przesunięta w czasie
Kolejny przegląd budynku zrobili pracownicy PINB. Są protokoły, kontrole i ekspertyzy. Wszczęto też postępowania, o których informowano najemców, choć nie byli stroną. W 2008 roku burmistrz wyrażał chęć rozbiórki budynku, licząc pewnie, że uda się wybudować nowe mieszkania komunalne i przesiedlić tam tych z Oleśnickiej 1a. Potem jednak szef miasta zmienił zdanie i wnioskował o uchylenie decyzji o rozbiórce, z powodu braku możliwości zapewnienia mieszkań zastępczych. Czas potrzebny na ich uzyskanie określił na 2,5 roku i zobowiązał się, że do tego czasu zapewni mieszkańcom bloku przy Oleśnickiej minimalne warunki bytowe. W związku z tym PINB wydał nakaz wykonania robót, które muszą być zrobione, aby budynek nie zagrażał zdrowiu i życiu ludzi. Miasto powinno m.in. przeprowadzić remont klatki schodowej, wymienić konstrukcję schodów i stropu piwnicy, wykonać wentylację, wyremontować tynki, konstrukcję więźby dachowej i ściany fundamentowe w piwnicy, wymienić pokrycie dachu, rozebrać komin z cegły oraz zmodernizować piece w mieszkaniach.
Brak zaufania
Mieszkańcy zapamiętali spotkanie w Urzędzie Miejskim, gdzie przedstawili władzom miasta swoje obawy i wątpliwości. Zastępcą burmistrza był wtedy Jacek Pilawa. Odnieśli wrażenie, że nie znaleźli zrozumienia. Sporządzono protokół, władza obiecała, że się zajmie. Mieszkańcy jednak nie ufają władzy. - W 2008 roku otrzymaliśmy pismo , że za dwa i pół roku mamy być wykwaterowani (już minęło), a w międzyczasie moja siostra dostała tu mieszkanie - opowiada Sylwia. - Wszędzie wilgoć. Chałupa grozi katastrofą, a nadal się ją zasiedla. To nielogiczne.
Tego, co miasto zrobiło w budynku, Zbigniew z Oleśnickiej 1a nie nazywa remontem. Prawdziwy remont był jeszcze za czasów Gomułki. Wilgoć jest coraz większa, rozprzestrzenia się, wszystko gnije. Mieszkaniec ma wątpliwości co do przeglądów, przeprowadzanych corocznie przez zarządców budynku. Ktoś przychodzi, robi kilka zdjęć, nie interesuje się stropami, nie sprawdza stanu belek, krokwi i podłóg. Liczy się tylko to, co widać. Nie bada się stanu technicznego budynku.
- Naszym zdaniem, stan budynku wciąż stanowi zagrożenie dla życia i zdrowia - mówi Zbigniew. - Wymieniono instalację elektryczną i piece, pomalowano klatkę schodową. Najpierw pomalowali klatkę, a potem zaczęli wymieniać instalację. Zmieniono pokrycie dachu. Akurat pokryto papą tę część dachu, która nie ciekła. Ta, która ciekła, cieknie nadal. Od strony Odry jest pustostan. Coś zrobiono, ale nie to, co jest najważniejsze. Uszkodzony jest fundament i strop. Belki stropowe są z tregry stalowej. Dzisiaj to już jest próchno, to już nie jest stop żelaza i węgla, tylko tlenek żelaza. Kiedyś z sąsiadem wstawiliśmy tam rurę stalową pod najbardziej uszkodzoną belkę. Czy uznano to za zabezpieczenie? Inna sprawa to konieczność naprawy kominów dymowych, które są rozszczelnione. To prosty efekt działania czasu - zaprawa zwietrzała. To niebezpieczne. Mój piec jest teraz eksponatem. Ci, którzy palą w piecach, skarżą się, że czad się cofa do mieszkania.
Czego oczekują
Mieszkańcy chcą zainteresować tym tematem radnych Rady Miejskiej, którzy "podejmują wiekopomne uchwały o podniesieniu stawki bazowej czynszu". Zdaniem mieszkańców Oleśnickiej 1a powinni też się zastanowić, czy jakość i standard tych domów uprawnia ich do tego. Czy w tej sytuacji na Oleśnickiej czynsz powinien być pobierany? - Uważam, że nasze umowy najmu są nieważne, bo takie mieszkania nie powinny stanowić przedmiotu umowy - uważa Zbigniew.
Burmistrz Franciszek Październik jest zdecydowany: - Wielu mieszkańców tego bloku ma zaległości w płaceniu czynszu, w związku z tym żadne działania nie będą tam podejmowane. Miasto nie będzie łożyło więcej pieniędzy na ten budynek i żadnych remontów nie będzie robiło! Mieszkańcy też powinni dać coś od siebie, przynajmniej płacąc i tak niskie czynsze...
Niektórzy mieszkańcy oburzają się jednakowym traktowaniem wszystkich z tego bloku jak "k...ę i złodzieja". Są tacy, którzy wydali tysiące na remonty, wymianę okien, drzwi, itp. Nie dostali ani złotówki dofinansowania.
Nikt nie pójdzie pod most
Radny Mieczysław Koprowski mówił na sierpniowej sesji Rady Miejskiej, że mieszkańcy Oleśnickiej 1a żyją jak na bombie. Nic nie wiedzą, odmówiono im wykupu mieszkań. - Tak, odmówiłem sprzedaży - odpowiadał burmistrz Franciszek Październik. - Nikt tam docelowo mieszkać nie będzie, gmina da lokale, nikt nie wyląduje pod mostem. Jeśli ktoś nie płaci czynszu w tak niskim standardzie, to będzie płacił w wyższym? Sprzedaż tych mieszkań byłaby absurdem.
Pawlikowska: - Jest bezpiecznie!
Zdaniem Elżbiety Pawlikowskiej, powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, która powołuje się na dokonywane przeglądy i na nich się opiera, stan techniczny bloku nie zagraża bezpieczeństwu ludzi. Nie grozi katastrofą budowlaną. Ostatnie przeglądy stanu technicznego i kominiarski były w 2009. - Zgodnie z ustawą prawo budowlane, właściciel lub zarządca budynku musi prowadzić książkę obiektu i taka jest prowadzona, bo to sprawdzaliśmy - mówi inspektor Elżbieta Pawlikowska. - Przeglądy roczne i pięcioletnie są prowadzone, przeglądy przewodów kominowych również są sprawdzane. Ze względu na to, że ludzie sami porobili sobie ogrzewania etażowe w sposób nielegalny, to jest groźne, bo takie nagromadzenie tego typu urządzeń na klatce schodowej może spowodować tragedię. Uregulowaliśmy to, co naszym zdaniem stanowiło najważniejszy problem tego budynku. Druga sprawa - wentylacja. Lokatorzy skarżą się na grzyb. Nic dziwnego, skoro bez wentylacji porobili sobie łazienki!
Pierwsze pójdą komórki
Nie wiadomo jeszcze, jak długo mieszkańcy bloku będą w nim przebywali. Chcieliby wiedzieć, co ich czeka. Mają do tego prawo. Burmistrz Franciszek Październik mówi, że decyzja o rozbiórce jest aktualna, ale nie wiadomo, kiedy będzie wykonana. Zapewnia, że mieszkańcy Oleśnickiej nie zostaną na lodzie, ale nie chce obiecywać niczego konkretnego. Miasto ma plany powrotu do budownictwa spółdzielczego, które oferowałoby najem mieszkań lokatorskich, nieprzeznaczonych do wykupu. Przygotowywany jest projekt takiej inwestycji przy ulicy Paderewskiego, we współpracy z Powszechną Spółdzielnią Mieszkaniową. Ma się to wydarzyć jeszcze w tej kadencji samorządu. - Jestem przekonany, że to się uda - mówi burmistrz. - Skończyły się czasy mieszkań za złotówkę.
Po skończeniu budowy basenu, miasto chce rozpocząć budowę mieszkań socjalnych na osiedlu Zwierzyniec Duży. Lokum znajdzie tam około 30 rodzin.
Wkrótce miasto rozpocznie rozbiórkę komórek w podwórzu na Oleśnickiej.
Tekst i fot.: Monika Gałuszka-Sucharska
Napisz komentarz
Komentarze