Jestem niezmiernie ciekaw ich ocen (jeden już dał wyraz w tej gazecie), bo skoro burmistrz jest zadowolony, to za rok może nas czekać "778-lecie Oławy" i już trzeba w budżecie przygotować na to jakąś kasę. Ale tym razem to co najmniej ze trzy stówki.
*
Dwa tygodnie temu pisałem o leśnym odcinku drogi Janików - Jelcz-Laskowice, przez Hannę. A dokładniej o znakach, które niczego już nie oznaczały, za to przeszkadzały jechać z normalną prędkością. Parę dni po publikacji mojego felietonu znaki zdjęto. Można jeździć normalnie, czyli 90 km/godz. Oczywiście nikt nie zadzwonił do redakcji, żeby pochwalić się tą robotą, niemniej jednak dziękuję w imieniu tych, którzy przez pół roku jeździli 30 km/godz., niepotrzebnie marnując czas.
*
Publikujemy dziś list kandydatki na posła, który odniosła się do komentarza w sprawie parytetów. Chyba kandydatka niewiele zrozumiała z tego tekstu, skoro go zaatakowała, zamiast poprzeć i zastanowić się, co nagle robi w polityce. My nie krytykujemy parytetu, ale jego wykonanie, przynajmniej u nas. Otóż parytet nie polega na tym, żeby wypełniać puste końcowe miejsca na listach wyborczych nazwiskami kobiet, o których dotąd nikt nie słyszał. Parytet, w zamyśle ustawodawcy, to narzędzie do zwiększenia szansy wyborczej kobietom, które z sukcesami działają w jakiejś sferze publicznej, ale do tej pory nie miały realnej szansy na zaistnienie w Sejmie. Nie chodzi tylko o rolę ozdobnej paprotki. Chodzi o prawdziwą szansę dla tych, które coś znaczącego robią w swoich społecznościach, są liderkami, działaczkami. Nie wystarczy, jeśli podpisują się w imieniu "wszystkich kobiet".
*
Jedna kandydatka pisze listy, inna organizuje pokazy swojego filmu, a ktoś jeszcze inny w błysku fleszy bryluje na wszystkich scenach powiatowych imprez. Niby jeszcze nie kampania wyborcza, ale pachnie, jakby kampania. Dlatego ogłaszam oficjalnie, że od 1 września, czyli od kiedy znane będą wszystkie listy wyborcze, materiały noszące znamiona kampanii wyborczej (listy, polemiki, zaproszenia itp.) będą mogły się ukazywać w gazecie wyłącznie w formie ogłoszeń płatnych.
Jerzy Kamiński [email protected]
Echa naszych publikacji - list kandydatki na posła
Jak Kuba Bogu, tak kobieta kobiecie
Nie polityka powinna rządzić ludźmi, lecz ludzie polityką - wielki strateg, dowódca, cesarz, mąż stanu Napoleon Bonaparte już w XVIII w. docenił rolę zwykłych ludzi w kreowaniu polityki. Nigdy nie dzielił ich według płci, lecz widział tylko mądrych i głupich
W numerze 32 "Gazety Powiatowej" z 11 sierpnia 2011 ukazał się artykuł Moniki Gałuszki-Sucharskiej pt. " Poprosili, to się zgodziły". Któż to miał prosić, a kto wyrazić zgodę? Już w tytule pojawia się wydźwięk lekceważący i taki ton towarzyszy całej wypowiedzi. Kim są oni i one - dokładnie nie wiadomo. Nie pojawia się żadne nazwisko. Zostaje natomiast podany cytat, z którego wynika, że jakaś osoba rodzaju żeńskiego stawia się z góry na przegranej pozycji i sama określa siebie, jako bezwolną istotę manipulowaną przez niewiadomych "onych". Skąd w tytule liczba mnoga? Jako kandydatka na posła do Sejmu nikogo nie upoważniałam do formułowania jakichkolwiek opinii również w moim imieniu. Uważam ponadto, że autorka przedstawia w negatywnym świetle wszystkie kobiety, odmawiając im prawa do zawodowego i politycznego realizowania się, spełniania swoich marzeń i ambicji, wpisując je tylko w jedną życiową rolę - "kury domowej". Co w takim razie z tysiącami świetnie wykształconych, doskonale zorganizowanych, pracowitych, ambitnych kobiet, które odnalazły się w biznesie, na różnego rodzaju stanowiskach, również kierowniczych jako przełożone mężczyzn. Słowa pani redaktor godzą nie tylko w kandydatki na posłanki, ale we wszystkie przedstawicielki płci pięknej, którym odmawia się możliwości posiadania własnych poglądów i torpeduje się ich chęci realizowania celów życiowych
Politykę zaś autorka przedstawia jako "polityczne gry i zabawy", którą, jak mówi, mogą kreować "prawdziwi mężczyźni - partyjne mózgi, twórcy strategii, zwierzęta polityczne". Dla mnie pojęcie to oznacza raczej możliwość wpływania na losy polskich rodzin, na przyszłość naszych dzieci, ich kształcenie i szukanie własnego miejsca w życiu. Polityka to bardzo odpowiedzialne wyzwanie i nie należy bagatelizować jej roli. Myślę, że ujmując problem parytetów i roli kobiet w życiu społecznym właśnie w tak lekceważący sposób, obraża pani inteligencję nie tylko samych kobiet, ale wszystkich wyborców, także mężczyzn, którzy uważają, że nasza rola w polityce jest znacząca i nie jesteśmy jedynie "parytetowym listkiem figowym" na listach wyborczych. Chcę podkreślić, że wprowadzenie parytetów na listy wyborcze jest efektem porozumienia ponadpartyjnego wszystkich pań, pracujących obecnie w Sejmie i w organizacjach pozarządowych. To od nas zależy, jak stworzoną nam szansę wykorzystamy. Ustawa jest świadectwem, że właśnie kobiety potrafią wznieść się ponad polityczne podziały i wspólnie pracować, mając na względzie dobro szerszej społeczności.
Poglądy autorki są rodem z PRL-u, gdy o kobietach przypominano sobie 8 marca i wręczano im, za pokwitowaniem, symboliczny już dziś goździk i paczkę rajstop.
Abstrahując od wcześniejszych wynurzeń, proszę o wyjaśnienie, co złego jest w tym, że któraś z nas chce poświęcić się swojej rodzinie i cała oddaje się wychowaniu dzieci i gotowaniu zupy pomidorowej. Czy taki wybór życiowy oznacza, że przysłowiowa Matka Polka powinna czuć się gorszą od innych?!
Reasumując, uważam, że przedmiotowe traktowanie kobiety uwłacza nam wszystkim, jest obraźliwe i deprecjonujące. Chcę powiedzieć głośno i wyraźnie w imieniu wszystkich kobiet, że nie czujemy się gorsze ani słabsze od mężczyzn.
Mam nadzieję, że słowa wypowiedziane przez panią Monikę Gałuszkę-Sucharską są tylko nie do końca przemyślaną refleksją, wysnutą przecież także przez kobietę.
W imieniu wszystkich kobiet kandydatka na posła do Sejmu Małgorzata Enge
Napisz komentarz
Komentarze