W Biskupicach zgromadzono oryginalne miejscowe produkty, wystawiono na ogląd i smak publiczny, wręczano certyfikaty. Ci, którzy byli, mówią, że warto było. Teraz sam żałuję, że nie mogłem pojechać, ale za rok - obowiązkowo. Czasem jeżdżę do małej podoławskiej fermy po jajka zielononóżek, po wędliny do wiejskiego zakładu przetwórczego, po truskawki na plantację pod Brzegiem, po ciasta zawsze wybieram się do malutkiej firemki, której wyroby smakują jak nigdzie indziej. Z tegorocznego katalogu produktów lokalnych wiem, że będą musiał rozszerzyć wachlarz towarów miejscowych, z których chcę korzystać, których chcę smakować. Już widzę, że przed wizytą gości wrzuciłbym na stół "wędzonego pstrąga z Chwałowic" albo "rybki z Oławki", nie mówiąc o krokietach miłocickich czy szynkach z pieca chlebowego. A jeśli trzeba kupić jakiś drobny prezent dla odwiedzających nas obcokrajowców, dlaczego nie wybrać drewnianych aniołków spod Oławy, czy słoiczka miodu nawłociowego z miejscowej pasieki?
Dość mam gadżetów produkowanych w Chinach, tych samych na morzem i w Zakopanem, choć raz na nich herb Oławy, raz Bydgoszczy czy Sopotu. Dość mam sklepów wielkopowierzchniowych (ale wciąż korzystam), dość mam towarów z sieciowych zakładów przetwórczych (ale wciąż korzystam), dość mam tego, co jest wszędzie. Teraz, po jarmarku naszych produktów lokalnych, wzrosła szansa, że mogę mieć coś wyjątkowego, specjalnego, oryginalnego, na dodatek lokalnego. Jak nasza gazeta.
Jerzy Kamiński
Reklama
Popierajmy produkty lokalne
- 01.07.2011 11:55 (aktualizacja 15.08.2023 17:21)
Biskupicki jarmark produktów lokalnych z naszego powiatu to strzał w dziesiątkę. Popieram. Może miejsce nie najlepsze, bo trudno tam było liczyć na większą frekwencję, ale pomysł super
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze