Zresztą do dziś większość oławian powie o jednej śluzie, zapominając, że mamy i drugą, starszą. Nie ma co ukrywać, od wojny staliśmy tyłem do rzeki. Odra gdzieś była, ale nie liczyła się jako integralna część Oławy. O odwrócenie miasta przodem w kierunku Odry, apelowaliśmy właśnie w tym dodatku. Ale to były tylko słowa, których do tej pory nikt nie był w stanie wcielić w czyny. Ani media, ani burmistrz, ani radni, ani wydziały promocji, ani ośrodki kultury. Trzeba było aż takiego "wariata" jak Tomek Strażyński ze swoją "Tawerną Kapitańską". To on wymyślił festiwal "Piana Bosmana" już dawno temu, ale dopiero w tym roku całość udało się doprowadzić do końca. Z sukcesem, choć niewielu miało okazję w nim uczestniczyć. Wprawdzie "Gazeta Wrocławska" wieszczyła, że "Piana Bosmana ma zgromadzić tłumy", ale nie zgromadziła, bo - słabo reklamowana - zgromadzić nie mogła. Nic to! Miejsce okazało się świetne, wodniacy dopisali, pogoda także. Od lat Oława nie widziała tylu jednostek pływających w jednym miejscu. Przez moment, momencik, nawet poczułem się jak w Amsterdamie. Brawo Tomku, nasz kapitanie! Jeśli imprezę, wspieraną przez samorząd uda ci się rozwinąć, jako pierwszy podpiszę się pod wnioskiem o przyznanie ci tytułu zasłużonego dla Oławy. Może Oławy nie wstrzymałeś, ale Odrę ruszyłeś na pewno!
Jerzy Kamiński
Reklama
Tytuł niby oczywisty, ale dopiero od minionego weekendu. Do tej pory nasza "nadodrzańskość" odnosiła się raczej do powodzi i podtopień. Gdy parę lat temu wydawaliśmy dodatek gazetowy o oławskich szlakach wodnych, okazało się, że niemal nikt z mieszkańców nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo są rozbudowane
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze