Oława
Kulisy OKD "Areopag"
- Kto tworzy Oławski Klub Dyskusyjny "Areopag"?
- Ks. Janusz Gorczyca, Jolanta Krysowata i ja. Ale już po pierwszym spotkaniu z Tomaszem Terlikowskim podchodziło do nas wiele osób, gratulowało, mówiło, że jest to fantastyczny pomysł. Przychodzili z własnymi propozycjami, czy oczekiwaniami. Zobaczymy, w jakim kierunku to się rozwinie. Na razie zaplanowaliśmy kilka spotkań do wakacji, a we wrześniu może uda nam się zebrać grupę osób zainteresowanych działalnością i stworzyć środowisko, które będzie nas wspierało.
- Jak zrodził się pomysł cyklu pod hasłem "Zderzenia"?
- Z dyskusji. Zastanawialiśmy się nad tym, co można jeszcze zrobić w parafii i pojawiła się idea klubu dyskusyjnego. A ponieważ w naszym gronie są osoby o wyrobionych kontaktach, pani redaktor Krysowata oraz ks. proboszcz Gorczyca, który też pracował w mediach, to jak ten pomysł się zrodził, od razu pojawiły się też nazwiska osób, które można by było zaprosić. I tak powoli nabierało to kształtu...
- Rozczarował mnie pan. W internecie przeczytałem, że to PiS zorganizowało sobie kółko dyskusyjne.
- Zdumiewają mnie takie głosy. Ja w ogóle nie postrzegałem tego jako klub, który miałby choć cień bieżącej polityki, aktualnych układów partyjnych... Ale może wynika to z mojej niewinności politycznej? W każdym razie nie chcę żadnego aliansu lokalnej czy ogólnopolskiej polityki z działalnością naszego klubu. Ani przynależność partyjna, ani piastowane stanowisko nie otwierają przed kimś szerzej drzwi na spotkania naszego klubu, lub się przed kimś zatrzaskują.
- No dobrze. Zrobiliście burzę mózgów i na pierwsze spotkanie zaprosiliście Terlikowskiego... Bomba!
- Nie we wszystkim się z nim zgadzam, ale jest to człowiek, który zmusza do opowiedzenia się, choćby we własnym sumieniu, po której stronie jestem.
- Jak przyjęliście reakcję oławian na inaugurację klubu?
- Szczerze mówiąc nie spodziewaliśmy się aż tak żywej reakcji, jesteśmy bardzo zadowoleni. Dotyczy to zarówno spotkania, na które przyszło więcej osób niż zakładaliśmy, jak i wydźwięku medialnego. Czytając komentarze w internecie, mogliśmy z satysfakcją stwierdzić, że pobudziliśmy oławian do dyskusji. Jedno, co mnie trochę martwi, to fakt, że zdecydowani polemiści, którzy ujawnili się potem na forum, nie dali o sobie znać na spotkaniu.
- Nie było polemistów, bo Terlikowski nie miał adwersarza. I tu nasuwa się zasadnicza wątpliwość wobec tego, co robicie. Czy to będą zderzenia, czy strzały do jednej bramki?
- Przede wszystkim ten klub dyskusyjny jest jednoznacznie sprofilowany. Ma służyć prezentowaniu chrześcijańskiego punktu widzenia. Zatem jeśli mówimy o zderzeniach, to rozumiemy je tak, że wybieramy problem, z którym chcemy się skonfrontować jako chrześcijanie. To po pierwsze. Po drugie liczymy na to, że z prelegentami będzie się "zderzać" publiczność. Natomiast pan mówił o panelach, o dyskusji z udziałem dwóch przeciwstawnych stron, o tym też myślimy.
- Hmm, założenia szczytne, tylko że polemiści wolą się "zderzać" w internecie niż na żywo. Co zrobicie, ażeby przenieść miejsce sporu do sali prelekcyjnej?
- Już teraz ich do tego zapraszamy. Publicznie, na łamach "Gazety Powiatowej". Przecież myśmy nie zaadresowali tych spotkań do chrześcijan, katolików, czy naszych parafian. Zapraszamy wszystkich i czekamy, żeby do tego zderzenia doszło. Mieliśmy nawet z panią Krysowatą przygotowane pytania, które, jak sądzę, były kłopotliwe dla prelegenta, ale w związku z naszymi obowiązkami gospodarzy oddaliśmy pierwszeństwo publiczności.
- Pewnie gdyby obok Terlikowskiego zasiadł Żakowski, to pojawiliby się i polemiści i kłopotliwe pytania.
- Nie wykluczam, że w przyszłości przyjmiemy taką formułę. Proszę pamiętać, że chrześcijaństwo jest polifoniczne. Są sprawy fundamentalne, gdzie nie ma i nie może być sporu, ale są szczegółowe kwestie, wobec których ludzie głęboko wierzący, identyfikujący się z Kościołem, mają różne stanowiska. I to jest z jednej strony intelektualnie fascynujące, z drugiej, bardzo potrzebne Kościołowi.
- Dobrze, że pan to mówi. A teraz konkretnie: czy pojawią się takie osoby jak Szymon Hołownia, ks. Kazimierz Sowa, czy ks. Adam Boniecki?
- W tej chwili nie chcę jeszcze mówić o nazwiskach, na razie zaplanowaliśmy tematy. Mogę zapowiedzieć, że odbędą się spotkania o seksualności widzianej po chrześcijańsku, o sektach, o okultyzmie. Myślimy o zaproszeniu kapłana, który będzie mówił o sprawach duchowych, życiu po śmierci i chrześcijańskiej nadziei.
- Podałem nazwiska, które kojarzą się z liberalnym nurtem polskiego katolicyzmu. Zaprosiliście tradycjonalistę, czy przyjdzie kolej na chrześcijańskiego liberała?
- Zastrzegając nieprecyzyjność pańskiego sformułowania "liberalny", powiem, że oczywiście tak. Nie wyobrażam sobie, żeby miało być inaczej, jeżeli to ma być forum dyskusyjne. Pięknem tej inicjatywy jest podkreślenie polifoniczności Kościoła. Chcemy gromadzić ludzi, naszym zamiarem nie jest, ażeby uczestnicy dyskusji reprezentowali tylko jeden radykalny nurt. Natomiast, jako że jesteśmy klubem chrześcijańskim, nie wyobrażam sobie, abyśmy gościli Jerzego Urbana czy Magdalenę Środę.
- A kogoś od ojca Rydzyka?
- Nie widziałbym w tym nic zdrożnego. Aczkolwiek wtedy stanąłbym pewnie po drugiej stronie i zadawał zdecydowanie polemiczne pytania.
- Jakieś akcenty oławskie? Specjalista od objawień prywatnych, który wytłumaczy ludziom, dlaczego siostra Faustyna została uznana, a Domański już nie?
- Jesteśmy dopiero na początku, odbyło się zaledwie jedno spotkanie, więc nie mogę odpowiedzieć, czy taki temat się pojawi, ale to ciekawy pomysł.
- Wasz projekt wypełnił pewną lukę. Nie było w Oławie miejsca wymiany myśli i dyskusji. Coś takiego mógłby zorganizować Ośrodek Kultury, ale tego nie zrobił. Jedynie na wykładach Uniwersytetu III Wieku można było posłuchać profesorów Miodka czy Deglera. Zastanawia mnie, dlaczego klubu dyskusyjnego w Oławie nie zorganizowała inteligencja, na przykład środowisko nauczycieli? Dlaczego nie ma u nas grupy młodych racjonalistów, głoszących, że wiara katolicka więzi umysły Polaków i należy z nią zerwać, żeby osiągnąć duchową dojrzałość. Nic z tych rzeczy. Intelektualne życie oławian organizuje parafia katolicka. To wiele mówi o naszej społeczności...
- Zrobił to Kościół, bo to w ogóle dobrze zorganizowana instytucja... Z ogromnym zapleczem, również intelektualnym. Chcę tylko przypomnieć, że kilka lat temu, kiedy proboszczem parafii Piotra i Pawła był ks. Waldemar Irek, działał Instytut Formacji Chrześcijańsko-Społecznej. Trwało to trzy lata, wykłady z filozofii czy teologii cieszyły się ogromnym zainteresowaniem. Uruchomienie cyklu dyskusyjnego "Zderzenia" było możliwe m.in. dzięki dynamice ks. proboszcza Gorczycy oraz pani Krysowatej - kobiecie, która swą energią zdolna jest przenosić góry... Ale rzeczywiście szkoda, że nie ma konkurencyjnego środowiska. A może powstanie klub dyskusyjny o charakterze laickim? My wtedy chętnie na ich spotkanie przyjdziemy.
- O czym będzie mówił Pospieszalski?
- O etosie "Solidarności".
- Ciekawe, ilu czytelników teraz się wkurza, że facet krytykowany za brak rzetelności dziennikarskiej chce mówić o etosie "Solidarności"...
- Oglądałem film "Solidarni 2010" i nie dopatrzyłem się tam złamania rzetelności dziennikarskiej. Ale nie jestem w tej dziedzinie specjalistą, więc mogę się mylić.
- A za ile wystąpi?
- ...
- Ile kosztuje ściągnięcie do Oławy Pospieszalskiego?
- To się odbywa na zasadzie dobrowolności udziału.
- Dobrowolności udziału? Chce pan powiedzieć, że takie nazwiska, jak Terlikowski czy Pospieszalski, poświęcają swój czas i przyjeżdżają do dalekiej Oławy, żeby wystąpić za friko?
- Dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają.
- A dziennikarze tak. Na naszej stronie internetowej pojawiło się wiele głosów krytycznych pod adresem ks. Gorczycy, głównie o rzekome zaangażowanie polityczne. Nieprzejrzystość finansowania klubu może być kolejnym przedmiotem krytyki.
- Mówiąc szczerze, podziwiam ks. Gorczycę za to, że chce mu się robić tyle rzeczy. Mógłby spokojnie proboszczować, ograniczając się do wygłaszania kazań. Ale on nie może usiedzieć na miejscu, musi coś robić. A to budzi różne emocje. Tylko że nieraz mamy do czynienia ze zwykłym malkontenctwem. Przyszedłby ksiądz, który nic by nie robił, narzekaliby, że nic nie robi. Przyszedł ksiądz, który ma mnóstwo pomysłów i potrafi zgromadzić wokół siebie ludzi, mają pretensje, że coś robi. Ewangelizacja potrzebuje nośników. Kultura jest doskonałym nośnikiem ewangelizacji. Ich drogi zawsze się przeplatały, z korzyścią dla obu. Dlatego uważam, że aktywność księdza proboszcza jest bardzo cenna. Nie tylko dla jednej parafii.
Piotr Wróbel - doktor teologii, nauczyciel w Liceum Ogólnokształcącym im. Jana III Sobieskiego w Oławie, adiunkt w Katedrze Katolickiej Nauki Społecznej na PWT we Wrocławiu. Współredaguje pismo parafialne "Głos Apostołów", stale współpracuje z katolickim pismem "Nowe Życie". Publikował m.in. we "Wrocławskim Przeglądzie Teologicznym" oraz "Znakach Nowych Czasów". Wydał książkę "Demokracja jako ustrój władzy państwa w encyklikach Jana Pawła II".
Rozmawiał Xawery Piśniak
Napisz komentarz
Komentarze