Patrzę otóż na dwie (tym razem aż) strony urzędowe Jelcza-Laskowic w wydaniu sprzed tygodnia. Tam sprawozdanie z działalności władzy podczas mijającej kadencji. I dobrze. Niech ludzie wiedzą. Informacja jest opatrzona czterema zdjęciami. Na każdej zaś tylko jeden przedstawiciel władzy - prawda, że najważniejszy, ale tylko jeden - czyli Kazimierz Putyra. Z grupką młodych sportowców, z pistoletem w dłoni na starcie biegu, gratulujący nowemu komendantowi PSP w Oławie. Czy naprawdę nikt inny niczego nie czynił podczas czterech lat kadencji? Nie ma w Jelczu-Laskowicach przewodniczącego rady, zastępców, radnych? Dwie strony i cztery fotki burmistrza. Nie da się nie zapamiętać. Ale też można odczuwać rodzaj przesytu i przedwyborczego znudzenia, by nie powiedzieć nudności. Żeby jednak być sprawiedliwym, Putyra z czterema zdjęciami na dwóch gazetowych kolumnach (czyli po dwa na stronę) wciąż nie pobił rekordu swojego obecnie głównego kontrkandydata, czyli starosty Marka Szponara. Ten parę tygodni temu na jednej stronie, opłaconej z naszych wspólnych pieniędzy, potrafił pokazać się aż... cztery razy. Z prezydentem, z dyrektorem szkoły, podczas gospodarskiej wizyty w domu dziecka, podczas technicznego odbioru kawałka ulicy. Na każdym z czterech zdjęć starosta. I te same pytania: Czy tylko starosta tworzy samorząd powiatu? Tylko on pracuje w starostwie? Oczywiście nie wierzę, by w obu podanych przykładach chodziło o jakieś wybory. Gdzież tam! To byłoby zbyt prymitywne. Tym bardziej nie wierzę, że mnożenie takich zdjęć mogłoby być wynikiem niezrozumienia, że samorząd jest pracą zbiorową, pracą zespołu, grupy. Owszem, prowadzonej przez najlepszych z najlepszych, ale jednak grupy. To pewnie tylko efekt zmęczenia - do naprawienia w ostatnich przedwyborczych dniach.
A przykład ciekawej pracy grupowej? Proszę bardzo. Też z Jelcza-Laskowic, choć wcale nie twierdzę, że to przykład idealny. W gazecie ogłoszenie, że miejscowe koło PO zaprasza na uroczystą mszę za losy ojczyzny. Centymetr dalej Bezpartyjny Blok Samorządowy J-L ma przyjemność zaprosić na uroczystą mszę w intencji ojczyzny. Obok ogłoszenie, że PiS zaprasza na mszę świętą (“świętą”, bo to jednak PiS) w intencji ojczyzny. Jakoś dziwnym trafem wszyscy zapraszają na 11 listopada, na jedną godzinę do tego samego kościoła. Tylko ksiądz nie dał ogłoszenia, choć to on przecież powinien być najbardziej zainteresowany udziałem wiernych. Gwoli sprawiedliwości - Putyra też zapraszał na mszę, ale do innego kościoła i na godzinę 17.00.
I jeszcze prognoza politycznej pogody na najbliższe dni. Wciąż czekają nas nagłe porywy wiary, jesteśmy pod wpływem frontu patriotyzmu, grozi nam duże stężenie pyłków miłości do ojczyzny i poszanowania dla niepodległości. Bo chyba nie o wybory tu chodzi?
Jerzy Kamiński
Napisz komentarz
Komentarze