Oława
Rozmowa przedwyborcza
- Większość kandydatów na wójta lub burmistrza szykuje sobie miękkie lądowanie na wypadek porażki w wyborach bezpośrednich, startując jednocześnie na radnego do powiatu. Pan po raz kolejny, oprócz walki o fotel burmistrza, zdecydował się na udział w wyborach do Rady Miejskiej. Czyżby pewność zwycięstwa powodowała, że nie robi pan tak, jak większość samorządowców?
- W dzisiejszych polskich warunkach społeczno-politycznych nikt nigdy nie może być pewnym wyborczego zwycięstwa, chyba że jest jedynym kandydatem na daną funkcję. Nie zadecydowałem się na start w wyborach do powiatu, bo dla mnie ten szczebel lokalnej samorządności jest trochę dziwną strukturą, której tak do końca nie akceptuję, bo nie wiem, komu ona ma służyć. Niestety, dość często muszę się jej podporządkowywać, nie tylko jako szef miasta, ale również jako zwykły obywatel.
- Nie akceptuje pan powiatu, ale jednocześnie posyła w bój o powiatowe mandaty swoich najlepszych ludzi. Pańskie ugrupowanie w tych wyborach po raz pierwszy wystawiło także kandydatów do Rady Powiatu w okręgu nr 2, czyli w mieście i gminie Jelcz-Laskowice.
- To, że w dużym stopniu nie akceptuję samorządu powiatowego, nie oznacza wcale, że go lekceważę. Co więcej, uważam, że powiat jest bardzo ważny dla prawidłowego funkcjonowania samorządów gminnych. Ma przecież pod sobą tak ważne dziedziny życia społecznego i gospodarczego, jak nauka na poziomie ponadgimnazjalnym i specjalnym, służba zdrowia oraz komunikacja, w tym zwłaszcza drogownictwo. Powiat jest właścicielem i zarządcą wielu dróg, wśród których jest też sporo takich, które przebiegają przez Oławę. Od początku tej kadencji walczymy o budowę miejskiej obwodnicy i już mamy w tym zakresie pewne sukcesy, co byłoby niemożliwe w przypadku braku współpracy z samorządem powiatowym.
W ciągu tych ostatnich czterech lat ta współpraca może nie była zbyt słodka czy usłana różami, ale na pewno przyczyniła się do poprawy poziomu życia naszych mieszkańców. Myślę tu o dokonanej z wielkim trudem restrukturyzacji i oddłużeniu oławskiego szpitala oraz o wielu drogach, wyremontowanych wspólnymi siłami. Chodzi m.in. o ulice Kilińskiego, Rybacką, Młyńską, Zwierzyniec Duży, odcinek 3 Maja od ZNTK w stronę nowego cmentarza oraz Ofiar Katynia. Obecnie na ukończeniu jest gruntowny remont kolejnego odcinka 3 Maja oraz Sikorskiego i Spacerowej. Do modernizacji wszystkich tych dróg, które należą do powiatu, dokładaliśmy i prawie corocznie dokładamy spore kwoty z budżetu miejskiego.
- Pytam o ten pański hipotetyczny start do Rady Powiatu, bo może się zdarzyć, że przegra pan burmistrzowskie wybory, obejmie mandat radnego miejskiego i wkrótce będzie się musiał z nim pożegnać, chcąc zachować pracę.
- To prawda. Teoretycznie tak się może faktycznie zdarzyć, że po porażce w wyborach na burmistrza, zostanę miejskim radnym i wrócę do pracy na funkcję dyrektora Oławskiego Centrum Kultury Fizycznej, gdzie od 2002 roku jestem urlopowany. Ale nowy burmistrz będzie mnie mógł i tak w każdej sytuacji odwołać. Z kolei gdyby chciał mnie zostawić na stanowisku, to jako szef jednostki podległej władzom miasta, nie będę mógł łączyć tej funkcji z rolą radnego miejskiego.
- Ale tych mocno pesymistycznych wariantów raczej nie bierze pan pod uwagę?
- To prawda, ale nie dlatego, że jestem zadufany w sobie i czuję się już pewnym zwycięzcą wyborczego starcia. Po prostu wierzę w oławian, że spokojnie i bez emocji ocenią moją już ośmioletnią pracę na stanowisku burmistrza, a łącznie na funkcji urzędniczej już ponad trzydziestoletnią, i powierzą mi na kolejne 4 lata to najbardziej zaszczytne stanowisko w mieście. Poza tym uważam, że mój start w kolejnych wyborach to pewien obowiązek w stosunku do mieszkańców, wobec których podjąłem pewne zobowiązania i chcę je wypełnić. Z moich licznych spotkań z oławianami wynika także, że oni również widzą mnie na stanowisku szefa miasta i chcą, abym ubiegał się o reelekcję. To są te zasadnicze elementy, motywujące mnie do udziału w już trzeciej z kolei burmistrzowskiej kampanii wyborczej.
- Gdzie się nie obejrzysz, to wszędzie w mieście widać ślady rządów Października. Mam tu na myśli kilka realizowanych obecnie spektakularnych inwestycji, jak choćby remont wnętrz ratuszowych, budowa ronda oraz łącznika ulic Kutrowskiego i Iwaszkiewicza, czy wreszcie niedawno rozpoczęta, a bardzo długo oczekiwana budowa krytego basenu. Rzecz w tym, że niektóre z tych inwestycji miały być zrealizowane jeszcze w tej kadencji.
- Absolutnie nie martwię się tym, że niektóre inwestycje nie są zakończone. Ja się bardzo cieszę, że udało się je rozpocząć. Proszę pamiętać, że nie wszystko w takich przypadkach zależy od burmistrza czy jego ludzi. Są określone procedury, jest taka a nie inna sytuacja finansowa i to wszystko razem wpływa na skuteczność w realizowaniu poszczególnych inwestycji. Szczególnie jestem zadowolony z remontu ratusza, który jest już na ukończeniu. To było dla mnie jedno ze wstydliwych miejsc w mieście, a powinno być jego wizytówką…
…tak jak cały Rynek, któremu do tej wizytówki wciąż daleko.
- To prawda. Ale przyczyna tej sytuacji jest dość złożona. Wiele samorządów na Dolnym Śląsku, czy w ogóle w Polsce, zaczynało od uporządkowania Rynku. Ale czasami były to typowe działania na pokaz, tak jak np. w Świebodzicach, gdzie popaćkano przednie elewacje kamienic, a dziś trzeba to wszystko gruntownie poprawiać. U nas władze miasta przyjęły inne priorytety, ale powoli, etapami, bierzemy się także za kompletną modernizację centrum miasta. Ratusz ma już nowy dach i nową elewację. Jest uporządkowana południowa pierzeja Rynku. Na ukończeniu jest remont wnętrz ratuszowych i przyległych kamieniczek. Odnowione są budynki szkoły muzycznej i sąsiednia kamienica, w której urodził się błogosławiony Bernard Lichtenberg. Mamy dokumentację i przymierzamy się do rozpoczęcia remontu wschodniej pierzei Rynku, a w nowej kadencji planujemy przygotowanie pełnej dokumentacji na odnowienie nawierzchni w Rynku oraz przyległych ulic. Do gruntownej modernizacji szykuje się także Komenda Powiatowa Policji…
…o co dość mocno poróżnił się pan z posłem Romanem Kaczorem.
- To była dyskusja momentami przypominająca spór o to, co było pierwsze - jajko czy kura? Powiem szczerze, że byłem mocno zdziwiony tym trochę agresywnym zachowaniem pana posła. Swoje racje w tym sporze dość szeroko przedstawiliśmy na łamach „Gazety Powiatowej”
i myślę, że mieszkańcy mają teraz dobrą orientację w tym, kto tu i co naprawdę zrobił, czym się zasłużył. Zdziwił mnie ten atak pana posła także dlatego, że niemal w tym samym czasie kandydat PO na prezydenta mówił o „zgodzie, która buduje”. Otóż ja nie miałem żadnych problemów z radnymi PO, którzy w kończącej się kadencji zasiadali w Radzie Miejskiej. Bardzo dobrze współpracowaliśmy i wspólnie rozwiązywaliśmy miejskie problemy. Tym bardziej niezrozumiały był ten atak parlamentarzysty, ale im bliżej wyborów, tym jaśniejszy cel tego zachowania. Chodzi o partyjne zawłaszczenie samorządów, któremu moje ugrupowanie - Bezpartyjny Blok Samorządowy - od początku powstania konsekwentnie się przeciwstawia.
- Czy ujawnienie rankingu Urzędu Marszałkowskiego w sprawie pozyskiwania środków unijnych, w którym miasto Oława wypadło dość blado, to także element przedwyborczej walki politycznej?
- Dowodów wprost na to nie mam, ale z oglądu całej sytuacji można śmiało powiedzieć, że tak. Nie wiem, kto wymyślił ten ranking, ale widać wyraźnie, że był to zmanipulowany materiał, wygodny dla kogoś, kto chciał nam coś za wszelką cenę udowodnić. Pytanie tylko, czy tak powinni postępować przedstawiciele w końcu również władzy samorządowej, wybieranej tak jak my, w wyborach powszechnych?! W rankingu nie uwzględniono całej grupy programów, z których my jako gmina lub podległe nam jednostki, pozyskały sporo pieniędzy unijnych. W całej kadencji było to razem 54 mln zł. Zawsze można powiedzieć, że były szanse na więcej. Tak, były. Można było otrzymać nawet 300 mln zł. Tylko że do każdego projektu unijnego trzeba mieć wkład własny, i pytanie, skąd wziąć tyle środków? Dla nas bardziej miarodajny i znacznie uczciwszy jest ranking Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, które ma najlepsze rozeznanie w kwestii pozyskiwania funduszy unijnych. Zajmujemy w nim 15. miejsce w grupie dolnośląskich miast oraz 21. w kategorii wszystkich gmin regionu, a sklasyfikowano tam prawie 170 samorządów.
- Prawie przez całą kadencję trwał spór z ekologami w sprawie budowy hipermarketu „Tesco”, ale w końcu postawił pan na swoim.
- Cieszę się, że udało się nam ten problem ostatecznie rozwiązać i doprowadzić do szczęśliwego końca. Najważniejsze, że zarówno inwestor pośredni, czyli firma ST Projekt, jak i ostateczny, czyli grupa „Tesco”, wykazali się ogromną cierpliwością. Mimo tej wyjątkowo długiej procedury i towarzyszących temu sporów sądowo-administracyjnych, nie zrezygnowali ze swoich planów. Ta inwestycja pozwoliła nam uporządkować duży, dotąd bardzo zaniedbany obszar miasta, a w tym zwłaszcza infrastrukturę wodno-kanalizacyjną oraz drogową. Przy okazji powstały tam bowiem nowe chodniki i nowe miejsca parkingowe, jest też nowa kanalizacja deszczowa. Ta ostatnia kwestia jest szczególnie ważna dla mieszkańców i instytucji usytuowanych przy skrzyżowaniu ulic 3 Maja i Kasprowicza. Tam po każdym dużym deszczu piwnice były zatapiane, a droga nieprzejezdna. Teraz m.in. dzięki budowie „Tesco” jest tam nowy duży kolektor i nie powinno być już z tym żadnego problemu. Myślę, że otwarcie „Tesco” spowodowało także większą konkurencję między marketami, a to na pewno będzie z korzyścią dla mieszkańców, którzy dzięki temu mogą więcej oraz taniej kupować i tym samym poprawiać swój standard życia.
- Na koniec muszę zapytać o kolejną pańską sztandarową inwestycję, czyli o budowę krytego basenu, z którą miasto zmaga się już od wielu lat.
- To fakt, ale to nie do końca jest moja - jak pan to określił - „sztandarowa inwestycja”. Ona rozpoczęła się jeszcze w czasach burmistrza Wiązowskiego. Cieszę się, że jednak po tych wieloletnich „zmaganiach” udało się ją w końcu rozpocząć. Jest zabezpieczona technicznie i finansowo, powinna więc być zrealizowana w terminie.
- Docierają do nas jednak sygnały, że nie wszystko tam dobrze idzie. Ponoć badanie geodezyjne gruntu były źle wykonane.
- To nie do końca jest prawda. Owszem, pojawiły się pewne problemy po pierwszych głębokich wykopach, ale przypomnijmy, że robiono je w okresie majowo-czerwcowej powodzi, przy bardzo wysokim stanie wód gruntowych. Wykonawca jakoś sobie z tym poradził i nie powinno to mieć wpływu ani na wzrost kosztów, ani na termin realizacji inwestycji, która ma być zakończona w pierwszym kwartale 2012 roku.
- Z jakim hasłem idzie do wyborów Franciszek Październik?
- Działaliśmy dotąd w samorządzie bez polityki i ponad podziałami. To przynosiło najlepsze efekty i dlatego ten styl sprawowania władzy chcę nadal kontynuować. Teraz od mieszkańców zależy, czy będę miał na to szansę.
Tekst:
Krzysztof A.Trybulski
Fot.: archiwum Franciszka Października
Napisz komentarz
Komentarze