Aby dostać się piechotą z placu Zamkowego na osiedle Sobieskiego oraz przyległy rejon za rzeką, trzeba nadłożyć prawie kilometr, omijając remontowany most i Strzelną. Tyle samo w drugą stronę. Jest też inna trasa dla piechurów, dużo spokojniejsza i bliżej natury. Z centrum przez Sienkiewicza i mostek obok śp. amfiteatru, potem uroczy odcinek nadrzecznym wałem do Strzelnej - albo dróżką do Kilińskiego.
Wprawdzie remonty są kłopotliwe i kosztowne, ale trzeba ponieść pewne koszty, żeby mieć lepiej, ładniej i bezpieczniej. Tu jednak obarczono zbyt dużymi kosztami tysiące tych, którzy codziennie muszą się przemieszczać przez most, nie korzystając z samochodów. Nie chodzi o pieniądze, tylko o zlekceważenie problemu przechodniów. Bo prędzej czy później - kiedyś trzeba było zabrać się za most i wyłączyć z ruchu.
Najbardziej razi rzucający się w oczy niedowład w koordynowaniu prac remontowych. Wciąż trwają na Lipowej - między Strzelną a Kutrowskiego. Samochody mogą się poruszać tylko w jedną stronę, ale piesi w żadną, bo chodniki są placem budowy. Jeden jest prawie gotowy, ale trochę brakuje. Gdyby skończono ten odcinek, skrócona trasa nie zmuszałaby do krążenia po Nowodojazdowej, a dopiero z niej w kierunku skrzyżowania Lipowej z Kutrowskiego. Byłoby o paręset metrów mniej. O trasę na wale i o dróżkę nikt się nie zatroszczył, pełno wybojów, trudno iść po deszczu. Czy tego nie można było przewidzieć, przygotować, zgrać z wykonawcami? Wygląda na to, że każdy sobie rzepkę skrobie i tylko most jest ważny.
Wedle naszych rozmówców, dowodem troski o pieszych byłoby tymczasowe przejście obok remontowanego mostu. Nie kładka, jak to było kilkadziesiąt lat temu, gdy ten most budowano. Takie mostki podobno stawiają „w try miga” formacje saperów. W ramach ćwiczeń mogliby to zrobić w Oławie i zostawić swoje dzieło na miesiąc. Podobno tyle potrwają prace przy nowym chodniku z jednej strony mostu. No tak, ale kto miałby szukać saperów i załatwić wcześniej taką przysługę?
W tym rejonie jest kilku prawnych właścicieli dróg - miasto, powiat, województwo i kraj, do tego dochodzą wykonawcy inwestycji. Coś jak przysłowiowych kucharek sześć i z podobnym skutkiem. Natomiast mieszkańcy, w tym również piesi, nie mają właściciela, każdy jest samodzielny, wszyscy muszą sami sobie radzić. Dodatkowy spacer jest bardzo dobry dla zdrowia, ale nie zawsze. Dlatego ostro narzekają spieszący się w obie strony - szczególnie osoby z maluchami, seniorzy i wierni klienci kilku dużych placówek handlowych. Można byłoby ograniczyć te społeczne koszty, ale w inwestycyjnych projektach i harmonogramach pewnie zabrakło miejsca i czasu na takie drobiazgi.
To dokuczliwe tylko dla mieszkańców. Most nie narzeka…
Edward Bykowski
Napisz komentarz
Komentarze