Jelcz-Laskowice
Przed wyborami burmistrza
Cztery lata temu wystartował do walki o fotel burmistrza Jelcza-Laskowic mało znany przedsiębiorca, kojarzony głównie z namiotami na festyny. Kazimierz Putyra nigdy wcześniej nie angażował się w politykę, ale też Prawo i Sprawiedliwość nigdy nie miało tak dużego społecznego poparcia. To właśnie ta partia postawiła na Putyrę, choć do niej nie należał. Wypłynął na fali jej popularności, jako człowiek „spoza układu”, a właśnie „układ” był ważnym punktem w retoryce partii braci Kaczyńskich. Jeden z proboszczów tak się zagalopował, że nazwał Putyrę… Kazimierzem Odnowicielem. Przyszłość rysowała się jasno.
Nie wymiatał
Po latach rządzenia przez burmistrza Bogdana Szczęśniaka, niektórzy z niepokojem przyjęli pojawienie się na scenie politycznej nowego gracza. Bali się także pracownicy Urzędu Miasta i Gminy J-L. Wprawdzie nowy burmistrz zapewniał, że „PiS-owska miotła” nie będzie wymiatała, ale członkowie tej partii chcieli swoich ludzi widzieć na kluczowych miejscach w urzędzie. Putyra nie wymiatał, ale nie zapomniał też o zasłużonych w kampanii wyborczej.
W nagrodę za sukces powierzył stanowiska dyrektora Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury i prezesa Zakładu Gospodarki Komunalnej członkom swojego sztabu wyborczego.
Było miło… do czasu
Na początku kadencji szło gładko. W gminie rządził PO-PiS. Putyra określał się jako burmistrz, który chce być blisko ludzi. Później zaczął się oddalać od swojego środowiska politycznego. Zorientowani mówią, że nie chciał być burmistrzem sterowanym przez PiS. Ze zdziwieniem przyjęli lokalni działacze PiS jego przystąpienie do „Stowarzyszenia Polska XXI”. Poparcie cofnęło burmistrzowi także miejskie koło PO. Szybko skończyła się polityczna przyjaźń z radnym i prezesem spółdzielni mieszkaniowej Jerzym Worwą, który wrócił do ulubionej roli radnego opozycyjnego. Poszło o nieudaną zamianę gruntów pomiędzy spółdzielnią i gminą. W końcówce kadencji, Putyra „stracił” wielu przychylnych radnych. Niektórzy twierdzą, że przyczynił się do polaryzacji rady, jest mało decyzyjny, zbyt często polegający na opiniach swoich współpracowników.
Pazur do drapania
Kazimierz Putyra zaczynając swoją drogę samorządową, mówił, że chce pokazać pazur. Dziś tłumaczy, że chodziło mu o pazur dający możliwość mocnego zaczepienia, pewną zadziorność w kreowaniu rzeczywistości, entuzjazm i upór w realizacji celów, a nie szpon, który rani i jest elementem agresji. - Myślę, że się udało - podsumowuje swoje czteroletnie rządy. - Wystarczy porównać wskaźniki inwestycyjne - jakie były w gminie w poprzednich kadencjach, a jakie są teraz. Wykonano ponad 50 kilometrów kanalizacji sanitarnej, wybudowano lub zmodernizowano około 20 km dróg, wybudowano ponad 130 mieszkań w systemie budownictwa społecznego.
W porównaniu z poprzednimi kadencjami to „cała dłoń pazurów”. Wystarczy popatrzeć na infrastrukturę sportową, na ilość obiektów. Nie wiem, czy kiedykolwiek gmina w swojej ponaddwudziestoletniej historii była na 21. miejscu w rankingu „Rzeczpospolitej” pod względem wyników finansowych gmin. Nie jest to rezultatem tylko sprzyjających okoliczności, ale także formy ich wykorzystania.
Najwięcej pieniędzy unijnych otrzymano na odnowę zdewastowanego osiedla Fabrycznego. Na liście pozyskanych środków zewnętrznych są też kanalizacja sanitarna, sześć nowoczesnych boisk sportowych, place zabaw, budowa obiektu socjalnego, samochody, sprzęt i infrastruktura Straży Pożarnej, kilka kilometrów dróg gminnych. - Gminne pieniądze, jako 50% wkładu własnego, zapracowały na wspólny z powiatem remont ulicy Oławskiej, na co pozyskano około 2 mln zł dofinansowania - kontynuuje Putyra. - Dzięki naszemu dofinansowaniu wyremontowano wiele dróg, będących w zarządzie powiatu. Dofinansowaliśmy też budowę drugiego Orlika przy ulicy Techników.
Ambitnie
Zmiana jakościowa w kulturze, utworzenie Miejsko-Gminne Centrum Kultury - to sukces tej kadencji. Mówią o tym nawet przeciwnicy burmistrza Putyry. Takiej oferty kulturalnej nigdy wcześniej w gminie nie było. Działalność świetlic wiejskich, zajęcia dla dzieci, teatr, festyny, koncerty. - Kultura była zaniedbana, a w jej rozwoju widziałem szansę obudzenia potencjału mieszkańców, szczególnie młodzieży - mówi Putyra. - Chcieliśmy stworzyć przynajmniej podstawę do dalszej działalności, a udało się ją nieźle rozwinąć. Trzecia edycja międzynarodowego festiwalu teatralnego przyniosła nam prestiż, wpuściliśmy do Jelcza-Laskowic trochę „europejskiego powietrza”, a nasza rodzima produkcja - „Antygona w Nowym Jorku”, w reżyserii Roberta Gonery, grana przez naszych mieszkańców, to głęboki oddech „tym powietrzem”.
Słynna hala
Zdjęcie wiceburmistrza Tomasza Kołodzieja z wizualizacją hali sportowej publikowaliśmy już dość dawno. Nie ma szans, żeby pierwszą łopatę wbić jeszcze przed wyborami. Burmistrz mówi, że udało się utrzymać to zadanie w budżecie. - W tym roku ogłaszamy przetarg na projekt hali, rozpoczynamy proces inwestycyjny - mówi. - Około 2 mln zł na razie wystarczy. Wiosną przyszłego roku gmina będzie gotowa, aby uzyskać pozwolenie na budowę i sięgnąć po 5 mln zł, przyznanych z Regionalnego Programu Operacyjnego. To nie jest działanie przedwyborcze, bo każda inwestycja trwa długo, a procedury (przygotowanie inwestycji) - dłużej niż realizacja. W hali będą się mieścić również ośrodek kultury i sala koncertowa.
Gmina buduje teraz aleję Wolności i ulicę Bożka. Kończy się budowa dawno obiecywanego obiektu socjalnego. Remontowany jest budynek przychodni gminnej. - Kiełbasa wyborcza - komentują niektórzy.
Powódź
Gdy Kazimierz Putyra został burmistrzem, modlił się, żeby nie było powodzi. Tego najbardziej się obawiał, wiedząc że po tragedii z 1997 roku nie zrobiono nic dla poprawy bezpieczeństwa. - Już na początku kadencji podjąłem pewne kroki - opowiada. - Jest gotowy projekt obwałowania, które zabezpieczy miasto. Inwestorem jest Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych we Wrocławiu. W tym roku będzie pozwolenie na budowę i jeżeli znajdą się pieniądze, będziemy postulować, aby rozpoczęto zadanie już na wiosnę przyszłego roku, od budowy najważniejszego odcinka wału pomiędzy Młynówką Jelecką a ulicą Wrocławską. W tym miejscu nie pomogą worki z piaskiem, musi powstać nowy wał. Podchodziłem do powodzi z dużą dozą powagi, dlatego udało się przeprowadzić akcję sprawnie. To nie było wezbranie, tylko fala spowodowana niekontrolowanym przepływem wody przez polder. Trzeba zadbać, aby podobne zdarzenia nie miały miejsca w przyszłości.
Zdaniem wielu mieszkańców, Jelcz został zalany, by chronić Wrocław. Powodzianie nie byli i nie są dostatecznie informowani. Chcą konkretów, a władza tylko obiecuje. Zalegające worki to kolejny przykład braku szybkiego reagowania i lekceważenia mieszkańców.
Kto dzielił?
Trwają rozmowy w PiS-ie, czy znów poprzeć Kazimierza Putyrę. Działacze nie są jednomyślni. - Przez minione 4 lata starałem się nie uprawiać polityki - twierdzi burmistrz. - Byłem jednak zmuszony, bo takie stanowisko wymaga pewnej polityki, rozumianej jako działania na rzecz czegoś dobrego. To było priorytetem, a nie wikłanie się w spory. Kiedy okazało się, że wybieram rozmowę zamiast walki, środowiska polityczne zaczęły mnożyć konflikty. Wymyślano problemy - obwodnice, hala sportowa - i dążono do tego, aby spór ciągle był żywy. Gdy trwa, zawsze znajdzie się przeciwników i można zarzucić polityczną kotwicę pod wybory.
Rozłam i utratę zwolenników, także wśród kolegów z PiS, tłumaczy tym, że trzymał się przedwyborczych ustaleń. - Jest podział w radzie, ale jednak większość mam (11:10 - przyp. red.) - mówi. - Niektórzy są przekonani do moich projektów, ale nie chcą, abym ja je realizował. Jednemu się wyrwało: - „Hala tak, Putyra nie!”.
Na pytanie czy utworzy własny komitet wyborczy, czy wystartuje pod szyldem jakiejś konkretnej partii odpowiada, że jest naturalne, że człowiek działający na stanowisku publicznym, oczekuje rozliczenia od wyborców. Cieszy się, że podda się weryfikacji i jest zdecydowany utworzyć lokalny komitet wyborczy, niezwiązany z polityką partyjną. Jest otwarty na dialog ze środowiskami politycznymi w J-L. Pytany czy będzie zabiegał o poparcie PiS, Putyra odpowiada, że przede wszystkim będzie się starał o poparcie mieszkańców. Prowadzi rozmowy i zabiega o jak najszersze poparcie, zwłaszcza ludzi, którzy są gotowi powściągnąć swoje ambicje polityczne dla dobra samorządu.
Kto popiera, a kto nie?
Popierający Putyrę twierdzą, że nie uznaje on „kolesiostwa”, i że realizował swoją wizję, często w opozycji do lokalnych działaczy. Przeciwnicy uważają to za wadę. - Burmistrz wszystkim wszystko obiecywał, ale po dwóch latach okazało się, że niczego nie realizował - ocenia Jerzy Worwa. - Zaczął popadać w konflikty z różnymi środowiskami. Nie był gospodarzem…
Mówi się, że popiera go wieś, bo burmistrz pcha dużo pieniędzy w festyny i dożynki, remontuje świetlice i buduje drogi. Potwierdza to Marek Starczewski, radny i sołtys Biskupic: - Kontakt jest dobry. Newralgiczne sprawy były realizowane, ta kadencja była dobra dla wsi. Oceniam ją pozytywnie.
Po katastrofie smoleńskiej Putyra poparł w wyborach prezydenckich Jarosława Kaczyńskiego, a przy rondzie postawił tablicę pamiątkową. - Nabijanie punktów w PiS-ie - komentuje Jerzy Worwa. - To najsłabsza kadencja, od kiedy jestem radnym. Nic nie zrobiono, duże pieniądze się rozeszły, zmarnowane 4 lata. Rozpoczynanie inwestycji pod koniec kadencji, to próba ratowania twarzy. Kadencja Putyry to czas niespełnionych obietnic…
- Nie podobała mi się ta kadencja - mówi Marian Skrętkowicz, wiceprzewodniczący RM. - Burmistrz nie zrealizował tematów, o które zabiegałem: uporządkowania osiedla w zabudowie szeregowej oraz likwidacji barier dla osób niepełnosprawnych.
- Miał być burmistrzem wszystkich, a jest burmistrzem nikogo - komentuje proszący o anonimowość lokalny działacz PiS.
Monika Gałuszka-Sucharska
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze