Reklama
Odnawiali żołnierskie nekropolie
Czym są zajęci młodzi ze Związku Strzeleckiego na wakacjach? Plażą, opalaniem się i zabawą? Nie całkiem. Ich pomysł na lato to obozowy rytm dnia i ciężka praca
- 02.09.2010 11:55 (aktualizacja 27.09.2023 17:01)
Śladami Trylogii
To chyba premia za dotychczasowe poświęcenie, ponieważ program tegorocznego pobytu na Ukrainie oprócz pracy przewidywał zwiedzanie Kresów. Umożliwił to projekt edukacyjny “Śladami trylogii”, dofinansowany przez Urząd Marszałkowski. W ciągu pięciu pierwszych dni strzelcy zwiedzili Chocim, Kamieniec Podolski, Okopy św. Trójcy, Krzemieniec i Łuck. - Z tego roku będę pamiętała autobus - śmieje się Aneta Chajęcka. - Upał niesamowity, a my w podróży spędzaliśmy nawet sześć godzin. Mówiąc bardziej serio, najbardziej podobało mi się w Kamieńcu Podolskim. Mieliśmy bardzo dobrego przewodnika, który ciekawie opowiadał o historii tego wielonarodowego miasta.
Młodzi naocznie spotykali się z polską historią - malowniczo położone nad Dniestrem Okopy św. Trójcy - przedwojenny zakątek graniczny z Rumunią i Związkiem Sowieckim. Liceum Krzemienieckie, w którym uczył się Juliusz Słowacki. - Szkolne lekcje to nie to samo, co żywe doświadczenie historii - komentuje dyrektor Skierska. - Nasza młodzież wybrała się na Wołyń, widziała polskie cmentarze, zabytki i przeżyła szok, że tam została Polska.
Ramię w ramię
Po pięciodniowym zwiedzaniu - pięć dni ciężkiej pracy. Plewienie, grabienie, wynoszenie śmieci, malowanie krzyży i nagrobków. Nieraz przez cały dzień. Dopiero po 20.00 czekał na nich ciepły posiłek. Wieczorami chwila na rekreację przy ognisku. Razem z nimi pracowali młodzi Ukraińcy. - Problemów w porozumiewaniu się nie było - mówi Ola Stoncel. - Niektórzy mówią po polsku, a jak nie, to nasze języki są na tyle podobne, że można było się dogadać. Zbliżało nas do siebie również to, że oni należą do organizacji harcerskich, no i oczywiście wspólna praca.
Oprócz śpiewania przy ognisku, młodzież słuchała historycznych prelekcji, wygłaszanych przez specjalistów z IPN. - Ukraińcy mieli okazję poznać niezakłamaną historię - komentuje Agata Skierska.
Moi młodzi rozmówcy zapowiadają, że w następnym roku znowu wybiorą się na obóz. - Takie surowe warunki dają smak przygody - mówi Tomek Lusak. - Tak to po prostu jest - jedzie się raz, łapie tego bakcyla i potem bardzo chętnie tam wraca - podsumowuje Aneta Chajęcka.
Xawery Piśniak
Fot.: archiwum Związku Strzeleckiego J-L
Napisz komentarz
Komentarze