Marcinkowice
Niefortunna decyzja gminy?
- Był staw, wody schodziły normalnie - opowiada Kazimierz Korus. - Od czasu, gdy go zasypali, woda wybija. Przecież ja nigdy nie miałem zalanej piwnicy, a teraz co? Posadzka zerwana i muszę suszyć!
U Henryki Hanuszewicz woda pojawiła się w piwnicy zaraz po kwietniowych opadach i utrzymywała się przez wiele tygodni. Kobieta musiała kupić pompę. Wody gruntowe utrzymują się na wysokości fundamentów.
Mirosław Zając miał zalaną większą część piwnicy, m.in. podstawę pieca. Na ścianach pozostały ślady, a w kącie wciąż jeszcze zbiera się woda. Pracownik PZU wykonał już oględziny, Zając czeka na decyzję o odszkodowaniu.
12 czerwca zapadła się w dwóch miejscach droga. Maria Żygadło tłumaczy, że pod ulicą przechodzi kanalizacja deszczowa, woda nie ma gdzie spływać, wraca i podmywa podstawę jezdni.
Zieleń nieurządzona
W 2006 roku gmina Oława sprzedała Waldemarowi Kuriacie działkę, na której był staw. W akcie sprzedaży określono ten teren jako „zieleń nieurządzona”. Pod takim hasłem działka figuruje także w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego z 2002 roku. Przed dokonaniem sprzedaży wójt Jan Kownacki zwrócił się do Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych o wydanie opinii, czy istnieją przeszkody w dokonaniu transakcji: wyloty drenarskie lub inne urządzenia melioracyjne. W piśmie z maja 2006 Kownacki informuje Kuriatę o braku urządzeń melioracyjnych na działce i o tym, że ZMiUW nie widzi przeszkód w sprzedaży nieruchomości.
Dla Kazimierza Korusa była to skandaliczna decyzja: - Tak się nie robi, żeby sprzedawać zbiornik, gdzie szła burzówka, to jest karygodne! Ktoś z Urzędu Gminy powinien za to ponieść konsekwencje. Teraz za to cierpią ludzie, nie ma domu, gdzie by nie stała woda.
Gmina zbada
Mieszkańcy są oburzeni, że nic nie wiedzieli o tej sprzedaży. Uważają, że powinni mieć prawo pierwokupu i twierdzą, że gdyby nabyli, dalej byłby tu staw. Mówią, że dbali o ten teren, a dziś już nieżyjący sąsiad Jerzy Krawiec oczyścił zbiornik. Innego zdania jest Waldemar Kuriata. Mówi, że działka służyła za wysypisko śmieci i gruzu. Twierdzi, że sąsiedzi nielegalnie podpięli się pod kanalizację i spuszczali nieczystości do zbiornika. Mówi, że chciał uporządkować ten teren i skończyć z dzikim wysypiskiem śmieci, dlatego zasypał zbiornik. - Mam szambo i oczyszczam je na bieżąco, mogę to udokumentować - odpowiada jeden z sąsiadów.
Pracownicy gminy byli w domu Hanuszewiczów już w ubiegłym roku, kiedy po raz pierwszy woda zalała piwnice. Od tamtej pory nie przeprowadzono żadnych prac. Obecnie sytuacja jest o wiele poważniejsza. Henryka Hanuszewicz skierowała do wójta pismo, w którym zapytała dlaczego gmina sprzedała staw i czy wolno było zasypać zbiornik?
Wicewójt Zbigniew Pryjda bada okoliczności sprzedaży działki i chce ustalić, czy ta decyzja miała wpływ na podniesienie wód gruntowych. Zapowiada, że pracownicy, którym zlecił przygotowanie analizy, przedstawią efekty swojej pracy po 12 lipca.
Tekst i fot.:
Xawery Piśniak
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze