Oława/Wilhelmshaven
Polacy odbierali kapitulację
Dawny port wojenny w Wilhelmshaven, miasta Haren i Dörpen - to były obowiązkowe przystanki na drodze szlakiem walk I Dywizji Pancernej. - Od razu wiedziałem, że muszę tam być - mówi Jakubowicz. - Skontaktowałem się z Jamesem Jurczykiem, jego ojciec walczył u boku Maczka, a matka była Szkotką. Jurczyk sprawuje obecnie obowiązki prezesa stowarzyszenia. Ucieszył się z mojego zgłoszenia na rocznicowy wyjazd.
Wybrali się w osiem osób. Z Bielska-Białej, Żywca, Koronowa i Łodzi. Obowiązujący strój: alianckie mundury, czarne berety pancerniaków, husarska wiewiórka na odznakach. Jadąc na północny-zachód Niemiec, zatrzymali się na noc w Żaganiu. To pierwsze miasto w Polsce, gdzie stanął pomnik gen. Maczka. Na skwerze przy Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej stoją czołgi z czasów II wojny światowej, w tym amerykański sherman, wykorzystywany przez polskich pancerniaków. Na rogatkach miasta zrekonstruowano barak z obozu jenieckiego stalag 6c. W nocy z 24 na 25 marca 1944, tunelem o długości 110 metrów i głębokości 10 metrów, uciekło 80 jeńców. Szeroko zakrojona akcja pościgowa doprowadziła do ujęcia 77 z nich. Ucieczka powiodła się dwóm Norwegom i jednemu Holendrowi. O tym wydarzeniu opowiada głośny film Johna Sturgesa „Wielka ucieczka”, z brawurowymi rolami Steve’a McQuenna i Charlesa Bronsona.
Mieli się bronić do ostatniego naboju
- Mój ojciec, Józef Jakubowicz, pochodził z Witkowa Nowego, niewielkiego miasteczka w powiecie radziechowskim - opowiada Zbyszek. - II wojna światowa zastała go we Francji, gdzie przebywał u swojej siostry Apolonii Kościuk, zamieszkałej niedaleko Paryża. Na wieść o tworzącej się armii polskiej, wyruszył bez wahania na południe Francji, do bretońskiej miejscowości Coëtquidan, gdzie wstąpił do 10. Brygady Kawalerii Pancernej gen. Maczka. Przeszedł cały szlak bojowy, od kampanii francuskiej w 1940, przez Szkocję, desant w Normandii, Belgię, Holandię, aż do Wilhelmshaven. Do 1947 pełnił służbę w I Szwadronie 24. Pułku Ułanów. Został odznaczony za wzorową służbę wieloma brytyjskimi orderami.
Wilhelmshaven jest dużym portem w północno-zachodnich Niemczech. To tutaj zakończył się szlak bojowy polskiej jednostki. Największy port wojenny Kriegsmarine miał się bronić do ostatniego naboju. 4 maja nadeszła wiadomość o kapitulacji III Rzeszy. Niemieccy dowódcy sądzili, że złożą broń na ręce Kanadyjczyków. Jakie było ich zdziwienie, gdy składali kapitulację oficerom w polskim mundurze. Butni naziści musieli przełknąć gorzką pigułkę - chluba Kriegsmarine będzie teraz kontrolowana przez polską dywizję. 6 maja wywieszono na ratuszu flagi brytyjskie i polskie. Płk Antoni Grudziński został komendantem miasta.
Ciekawostką jest fakt, że w porcie zachowało się działo z czasów I wojny światowej, pochodzące z zatopionego statku „Seydlitz”. Nazwa jednostki to wymowny dowód pamięci, jaką otaczano pruskiego dowódcę, związanego z Oławą. W Dörpen uczestnicy wyjazdu stanęli nad kanałem, o który toczyły się krwawe walki. Niemcy zaciekle bronili usianych szerokimi rozlewiskami terenów przygranicznych z Holandią. Zaprawiona w bojach polska dywizja przechodziła ciężką próbę. 19 kwietnia Polakom udało się przełamać opór wroga, strategiczny Küstenkanal znalazł się pod ich kontrolą.
Napisz komentarz
Komentarze