Amfiteatr był i będzie
Już rozbierają. Początek tych robót zaowocował mocniejszą serią czytelniczych protestów, przekazywanych do redakcji. Wyrażano pretensje, a przede wszystkim żal, że znika ta pożyteczna budowla, postawiona systemem społecznym 40 lat temu. Na dawnym bagnisku i zasypanej młynówce, odnodze Oławki, wyrósł obiekt służący kulturze i oławianom. Podziwiali artystów z kraju i z zagranicy, obficie zapraszanych na koncerty przez Ośrodek Kultury. Koncerty, imprezy, uroczystości, m.in. zjazdy absolwentów „Sobieskiego”. Po prostu amfiteatr żył. Dla starszego i średniego pokolenia to sentymentalne miejsce osobistych i zbiorowych przeżyć, znaczący symbol Oławy. Tam bywały tłumy, a mogło zasiąść znacznie ponad tysiąc widzów. Ale lata lecą…
Na spróchniałych 40-letnich krawędziakach już nie zasiądzie oławska widownia. Właśnie są usuwane, podobnie jak inne elementy. Czuję się zatem w obowiązku, żeby przekazać wzburzonym czytelnikom, posądzającym decydentów o niedotrzymanie słowa, czego się ostatnio dowiedziałem w tej sprawie. Otóż prace rozbiórkowe obejmują to, co musi być wykonane. Decyzje służby architektonicznej obejmują wyburzenie muszli i walących się pomieszczeń. Wszystko z uwagi na bezpieczeństwo. Konieczne jest usunięcie ławek. Pozostanie ukośny nasyp, na którym planuje się zamontowanie całkiem nowych fotelików. Inaczej ma być usytuowana scena, powinna służyć na obie strony - dla widowni „amfiteatralnej” oraz od Miasteczka.
Najważniejsze, że amfiteatr pozostanie na swoim miejscu i będzie służył tym samym celom, które spełniał przez kilka dziesięcioleci. Mocno się zmieni, unowocześni, choć nie wszystko od razu. Tak zapewniają kompetentni przedstawiciele władz miejskich. Chcemy w to uwierzyć. Sęk w tym, że te władze na razie nie mają pieniędzy na nowe siedziska. Niełatwo się z tym pogodzić, ale z próżnego nawet Salomon nie naleje.
Oprócz zastrzeżeń dotyczących amfiteatru, trafiały do redakcji skargi na skandaliczny stan ulicy Kilińskiego. To popularna trasa nie tylko działkowców, również mieszkańców pobliskich miejscowości. Im dalej od ostatnich domów - tym gorzej. Dziury i wyboje zmuszają kierowców i licznych rowerzystów do jazdy slalomem, między dziurami. Po deszczu nie widać coraz większych ubytków na jezdniach. Może dojść do wypadków z ofiarami. To droga powiatowa, ale w mieście.
Nawet jedna tragedia byłaby nieporównywalnie większą stratą niż skutek braku fotelików na widowni. Spróbujmy więc uwierzyć, że rządzący miastem zadbają możliwie najszybciej i najlepiej o unowocześnienie amfiteatru oraz wyeliminowanie drogowych pułapek.
Edward Bykowski
Napisz komentarz
Komentarze