Krótko mówiąc - udane święta. Na tę atmosferę niewątpliwie miały wpływ wydarzenia z okresu przedświątecznego, liczne akcenty Wielkiego Tygodnia. Szczególnie we środę Droga Krzyżowa ulicami Oławy, z udziałem zjednoczonych parafii i tłumu uczestników - mimo fatalnej pogody. Po tej imponującej procesji również pełno na nabożeństwie pod pomnikiem Jana Pawła II, w piątą rocznicę śmierci. Tydzień wcześniej był niezwykły koncert.
Może jest trochę megalomanii i przesady w zasłyszanym stwierdzeniu, że Oława była przez dwie godziny kulturalną stolicą Dolnego Śląska. Dokładnie w piątek 20 marca, od siódmej wieczorem. Wtedy trwał ten koncert. Jedyny taki w powojennych dziejach Oławy. W wypełnionym po brzegi kościele Piotra i Pawła, ongiś reprezentacyjnej sali pałacowej królewicza Jakuba Sobieskiego, odbywała się dolnośląska inauguracja „Requiem dla mojego przyjaciela”. To dzieło wybitnego kompozytora Zbigniewa Preisnera, hołd złożony Krzysztofowi Kieślowskiemu, wielkiemu reżyserowi, zmarłemu w roku 1996. Kieślowski tworzył wspaniałe filmy, a Preisner (w maju skończy 55 lat) ubogacał je muzyką. Obaj Polacy to ekstraklasa światowej kultury, opromienieni sukcesami.
Relację z koncertu zamieściliśmy tydzień temu, ale wciąż snują się pewne refleksje. Patronat honorowy sprawowali najwyżsi dostojnicy kościelni i świeccy na Dolnym Śląsku, wespół z naszymi władzami lokalnymi. To wymownie ilustruje rangę oławskiej imprezy.
„Requiem dla mojego przyjaciela” składa się z dwóch koncertów muzyki organowej i klasycznej, opierających się na częściach mszy żałobnej. To muzyka z towarzyszeniem śpiewu solistów i chóru. Niewiele słów można było zrozumieć, bo śpiewano fragmenty w różnych językach - polskim, greckim i łacińskim. Zresztą brzmienie przeróżnych instrumentów zlewało się ze słowami, a efekty świetlne i dźwiękowe uzupełniały wyraz artystyczny. To tworzyło całość, odrywającą widza-słuchacza od klimatu normalnej codzienności, często przygnębienia, apatii. Na ten czas stawało się jakby obok życia, ulegając uduchowieniu. Wychodzący po koncercie widzieli jakby odmieniony świat. Stąd to nazwanie Oławy chwilową stolicą. Chwała wspaniałym organizatorom, świetnym wykonawcom i słuchaczom dziękującym kilkuminutowym aplauzem!
Tak, to była ta światowa kultura muzyczna i sztuka z najwyższej półki. To ubogaciło klimat świątecznych dni. Czy tylko tych dwóch? Choć trochę przenieśmy go na codzienność. Będzie o tyle lżej i godniej…
Edward Bykowski
Napisz komentarz
Komentarze