Oława
Dokument o
ks. Peszkowskim
Charyzma Jana Pawła II, jego pielgrzymki do ojczyzny, zbiorowe uniesienia, jakim poddani byli wówczas Polacy, całkowicie zafascynowały Winiarza. Z aparatem fotograficznym w ręku uwieczniał historyczne sceny, towarzyszył papieżowi podczas spotkań z rodakami i żegnał go 8 kwietnia 2005 na placu św. Piotra.
Fascynacja Janem Pawłem II połączyła Winiarza z ks. Zdzisławem Peszkowskim. Prałat z zainteresowaniem oglądał fotografie oławianina, zawoził je do Watykanu i zaproponował Winiarzowi dokumentację własnej duszpasterskiej pracy. W ten sposób oławianin mógł bliżej poznać legendarnego kapelana. Był z nim podczas oficjalnych uroczystości i zupełnie prywatnie w jego warszawskim mieszkaniu, gdzie nadarzały się okazje do dłuższych osobistych rozmów.
Rekolekcje zamiast scenariusza
Spotkania te zaowocowały 12 godzinami materiału dokumentalnego. Winiarz od dawna zamierzał wykorzystać go w filmie. Impulsem do realizacji tego projektu było spotkanie z operatorem Krzysztofem Nikliborcem. Według jakiego klucza wybierano zdjęcia? Jak powstawał scenariusz?
- Mam tutaj jedną sprawdzoną regułę - tłumaczy autor. - Kiedy prosiłem prałata o pomoc w wyborze zdjęć na wystawę, powiedział mi krótko: Jedź na Jasną Górę. I właśnie tam, przed obrazem Matki Boskiej ułożyłem sobie w głowie, jak będzie wyglądał film.
Oglądając film, można odnieść wrażenie, że prymat jasnogórskich medytacji nad rzetelnym opracowaniem scenariusza odbił się negatywnie na końcowym efekcie pracy. Widać, że materiał zdjęciowy nie został poddany ścisłej logice kompozycji, a autor nie zadbał o to, żeby swojej opowieści nadać właściwy rytm, nie pomyślał o odpowiednim zróżnicowaniu ujęć. Winiarzowi zabrakło też chyba samokrytycyzmu. Gdyby częściej wykorzystywał funkcję “cut” i odchudził film o jakieś 10 minut, poświęcone na obrazy wątpliwej jakości oraz mało znaczące motywy, efekt byłby znacznie lepszy. Autor mówi, że nie liczy się strona zewnętrzna filmu, lecz jego przekaz. Reguła szczególnej odpowiedzialności autora przy przedstawieniu ważnego tematu jakby go nie dotyczyła.
Opiekun sierot
Obraz Winiarza skomponowany został z kilku motywów. Msza święta w mieszkaniu prałata, uroczystości z udziałem Rodzin Katyńskich, wspomnienia ks. Peszkowskiego nagrane w ostatnich miesiącach życia. O dzieciństwie, etosie harcerskim, duszpasterstwie najmłodszych zesłańców Sybiru, książkach, które napisał i współpracy z Ojcem Świętym, podczas pielgrzymek do USA. Niezwykły jest widok starego kapłana w jego mieszkaniu, siedzącego przy stoliku, na którym mogłaby stać kawa dla przyjaciół. Tym razem jednak to miejsce służy za ołtarz. Ksiądz Peszkowski odprawia mszę świętą dla garstki znajomych. Śpiewa psalm, czyta ewangelię i wypowiada kilka słów prostego kazania. Z twarzy kapłana bije głębia, siła i ogromna wrażliwość.
Inne ujęcie: ks. Peszkowski przechodzi obok swoich podopiecznych, członków Rodzin Katyńskich. Jest pochylony, ma złożone dłonie, gotów do ukłonienia się każdemu, do wymiany pozdrowień i serdecznych gestów. Postawa empatii przebijała się przez wiele słów kapelana - była widoczna w jego odnoszeniu się do losu oficerów pomordowanych przez NKWD i do rodzin ofiar.
Pamiętne jest zdjęcie Peszkowskiego z czaszką z Katynia, które ustawiono obok jego trumny na żałobnej mszy świętej. Sam uniknął losu rozstrzelanych żołnierzy w sposób, który odczytał jako nadprzyrodzoną interwencję. Tam wzięło początek jego powołanie oraz misja kapelana Rodzin Katyńskich.
Winiarz rejestruje jeszcze jedną sytuację, w której prałat Peszkowski dał dowód wielkiej empatii, współczucia i gotowości niesienia pomocy. Słyszymy jego słowa, gdy wspomina los polskich dzieci na tułaczce w ZSRR, jak próbował rozpoznać ich potrzeby, zgłębić bolesne doświadczenia i otoczyć je duszpasterska opieką.
Czuwajcie
W pracy tej nieocenioną pomocą była metoda harcerska. Peszkowski opowiada w filmie Winiarza o wieczornych ogniskach z małymi zesłańcami i o tym, jak każdemu z nich starał się zapewnić wsparcie ze strony doświadczonych instruktorów. Harcerzem był od dziesiątego roku życia - aż do śmierci. Osoby, które zetknęły się z nim, wspominają, że żegnał się słowem “Czuwaj!” i że dla niego miało ono niezwykłe znaczenie. Jeden z pogodniejszych fragmentów filmu pokazuje sędziwego ks. Peszkowskiego, kiedy na którymś z harcerskich spotkań staje na baczność, w harcerskiej bluzie, z przewieszoną na niej stułą.
Winiarz kończy pełnym pasji kazaniem z uroczystości symbolicznego pochówku ofiar Katynia w kościele
oo. Redemptorystów przy ul. Wittiga we Wrocławiu. Sędziwy kaznodzieja woła “Żyjmy tak, aby pozostała po nas piękna pamięć!”.
Xawery Piśniak
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze