- Co znaczy „Bachtało Drom Romenge”?
- Szczęśliwa droga dla Roma.
- Ładnie.
- Czy u Romów nadal jest tak silna tradycja jak dawniej?
- Kiedyś, gdy Rom związał się z kobietą innej narodowości, był potępiany, odwracano się od niego. Ale to był błąd, błąd ludzki, bo cóż są winni Polka, Rom, Murzyn? Słowo „Cygan” w naszym języku nie istnieje, a w polskim ma znaczenie negatywne. Jeżeli wierzymy w Boga, to nie ma znaczenia.
- Teraz też zdarzają się przypadki wyrzucania Romów ze społeczności?
- Są starsi Romowie, którzy uważają się za „wielkich Romów” i oni trzymają się twardo tradycji. Mówią tak: „Jesteś Romem, szukaj partnerki między swymi, nie szukaj gdzie indziej”. Boją się, że Romowie przestaną istnieć i wyprą się swojej narodowości.
- Więzy rodzinne są u was silne.
- W niektórych rodzinach tradycja i więzy rodzinne są bardzo silne, podkreślam - w niektórych. Ja żyję w XXI wieku ze swoją żoną i nie wyobrażam sobie, żeby ktoś wchodził pomiędzy nas. Mamy swoje życie i swoje sprawy. Nie wywyższam się ponad żonę, mamy takie same prawa. Tylko u prawdziwych, tradycyjnych Romów, kobiety i dzieci nie mają nic do powiedzenia.
- Kobieta jest niżej niż mężczyzna…
- Mężczyzna jest zawsze wyżej, żona nie zalicza się do tego grona, co jej mąż.
- W takich rodzinach jak pańska, tak nie jest?
- Żyjemy normalnie. Dzisiaj wiele młodzieży lekceważy sobie słowa ojca i matki. Dawniej to było nie do pomyślenia. W tradycyjnych rodzinach było tak, że jeżeli Rom miał córkę, a inny Rom syna, i oni dogadali się między sobą w sprawie ożenku, to tak musiało być. Kiedyś nie było dyskusji - że on brzydki, ona brzydka. Decydowali rodzice.
- Teraz już nie ma takich małżeństw?
- Są, ale tylko w bardzo tradycyjnych rodzinach, których jest już niewiele. Młodzi sobie na to nie pozwolą, idą swoją drogą. Dawniej Romowie jeździli taborami, była starszyzna i ona rządziła. W takich rodzinach, gdy starszyzna siedzi przy stole, dzieci nie mają prawa tam przebywać.
- A kobiety?
- Też nie. Kobiety mają swoje prawa i obowiązki, mają swój stół i przy nim siedzą. Gdy miałem 20 lat, chciałem podejść i porozmawiać ze swoim ojcem, wujem czy innym starszym mężczyzną, musiałem zapytać, czy mogę. Musiałem pocałować w rękę i podziękować za to, że mi pozwolili cokolwiek powiedzieć. Dzisiaj jest rozpusta, młodzież robi to, co chce. Słucha rodziców, ale nie za wiele.
- Wspominał pan, że cechą charakterystyczną Romów i pewnym wyznacznikiem ich stylu życia jest niskie wykształcenie. Nie posyłacie dzieci do szkoły?
- Dawniej Romowie nie byli osiedleni i wtedy nie mogli posyłać dzieci do szkoły.
- Już długo są jednak osiedleni, więc co się zmieniło?
- Jeżeli oboje rodzice są bez szkoły, to cóż mogą dać swoim dzieciom? W niektórych rodzinach nie posyłają do szkół i to jest wielki błąd. Trzy czwarte rodzin romskich kształci dzieci. Jedna czwarta, tak zwana „ścisła”, tradycyjna, nie przyjmuje żadnych argumentów za edukacją, ma być tak, jak oni chcą. Człowiek powinien w miarę możliwości kierować się swoim rozsądkiem. Dawniejsi Romowie szanowali się, pomagali sobie.
- Społeczność romska w Oławie nie jest duża…
- Były trzy rodziny tak zwanych „ścisłych” Romów. Gdy rodzice poumierali, młodzież zaczęła się wiązać z Polakami. Pomimo że są Romami, często nie chcą być z nimi identyfikowani, nawet przybierają nazwiska po żonach. To takie maskowanie. Narodowości nie trzeba się wstydzić. Nieważne kim się jest, tylko kim się chce być. Jeżeli ktoś chce być wykształcony, to robi wszystko, żeby tak się stało. Nie zawsze to idzie w parze, bo niektórzy chcą, ale nie mogą.
- Jak powstało romskie stowarzyszenie?
- W wielu miastach są stowarzyszenia romskie, to dlaczego nie w Oławie? Chcemy, żeby ta kultura była inna, żeby się wykazać. Postanowiliśmy się zebrać. Chcemy coś zrobić dla Oławy i żeby Oława coś zrobiła dla nas. Jest jeszcze drugie stowarzyszenie. Musimy przezwyciężyć opinię, że Romowie to naród, dla którego nie warto robić czegokolwiek. Są ludzie chorzy na rasizm. Rasizm istnieje na całym świecie. Prawdziwie myślący człowiek nie będzie myślał, że ten jest zły, bo jest Ukraińcem czy Żydem. Być może ja, jako Rom, będę komuś potrzebny, bo ktoś będzie potrzebował krwi. Czy moja krew jest inna, gorsza? Jeżeli ktoś myśli „to łachudry”, to sam nie jest lepszy. Mówi się „Cyganie to złodzieje, tacy, owacy”, a czy wśród Polaków nie ma złodziei? W każdym narodzie są ludzie dobrzy i źli. Nie mierzmy wszystkich jedną miarą. Miara człowieka to nie jest centymetr ani metr, to jest o wiele więcej. Dzięki stowarzyszeniu chcemy zmienić podejście społeczeństwa do Romów. Wiadomo jak jesteśmy czasami traktowani…
- Nic się nie zmienia?
- Trochę się zmienia. Na przykład pan burmistrz Franciszek Październik to człowiek godny podziwu. Nigdy nie powiedział „Cygan”, porozmawia, chce pomóc, choć wiadomo, że wszystkim nie może. Szanuje nas. Na wielu Romach zrobił bardzo dobre wrażenie. Obiecał, że w miarę możliwości udostępni nam salę na spotkania. Powinien nadal być burmistrzem, aby dokończyć to, co zaczął. Uważam, że zrobił dużo dobrego dla Oławy. My, Romowie, chcemy, aby burmistrz Październik działał nadal, aby społeczeństwo mu na to pozwoliło.
- Jaki jest główny cel działalności stowarzyszenia?
- Edukacja i praca są najważniejsze, bo jest tu dużo do zrobienia. Nauka dla dzieci, wszystko dla nich - żeby wiedziały, co to jest Dzień Dziecka, co to są wakacje, kolonie, Mikołaj. Są bardzo ubodzy Romowie, którzy nie mają pracy. Niektórzy wożą złom, pracują dorywczo, ale jest ciężko. Dlaczego? Bo nie mają zawodu, wykształcenia, umiejętności. Mówi się, że żyją z opieki społecznej, ale opieka raczej niechętnie nas traktuje. Romowie kochają Polskę, ale niech Polska też kocha nas. Czy myśli pani, że nie chciałbym mieć własnego państwa? Chciałbym. Mógłbym panią dobrze ugościć i pani powiedziałaby - „Romowie to Romowie!”.
- Uznaje pan instytucję króla romskiego?
- Król istnieje, mieszka pod Warszawą i „ścisła” czołówka Romów go poważa. Dla mnie, żyjącego w XXI wieku, to śmieszne. Król ma swoje państwo, w którym rządzi, nawet sołtys ma swoją wieś, burmistrz, prezydent - swoje miasta, a król Romów? Młodsze pokolenia Romów myślą już zupełnie inaczej.
- Kiedyś głośno było o romskiej nastolatce, nieletniej według prawa cywilnego, wydanej za mąż i współżyjącej z dorosłym mężczyzną. Nadal się to praktykuje?
- Państwo polskie musi zrozumieć, że każdy naród ma swoją tradycję i należy ją uszanować. Wiadomo, że trudno zgodzić się na współżycie dwunastolatki. Minimum 14-15 lat musi mieć.
- Romowie odchodzą od tradycji, ale między sobą mówicie po romsku.
- To nasze życie. Języka nie wolno zapominać i nie chcemy go zapomnieć. Ale jedno jest pewne - jak śpiewała Maryla Rodowicz - dziś prawdziwych Cyganów już nie ma. Jeżeli gdzieś jednak są - to jest ich niewielu. Wy, jako Polacy, musicie zrozumieć, że z nami też trzeba porozmawiać i nie tylko wyzywać nas od złodziei. To wielki żal. Chcemy poszanowania, bo my szanujemy Polaków.
Napisz komentarz
Komentarze