Od tamtego dnia minie w tym tygodniu 58 lat. Niestety, „Jelcz” nie będzie obchodził kolejnych urodzin. Tej fabryki już nie ma. Właśnie trwa likwidacja...
To bardzo boli tych, którzy mają w swoim życiorysie jelczańskie fragmenty. Mało która rodzina z ziemi oławskiej nie przeżywała takich związków z Jelczem.. Wielu przepracowało całe zawodowe życie, niemało uczyło się, wypoczywało w zakładowych ośrodkach lub na koloniach.
Po wielkim Jelczu pozostaje skromna córka-spółka, a przede wszystkim jednak to, co stanowi społeczne skutki istnienia JZS. To niełatwy bilans wielu pozycji, różnie ocenianych, zatem wspomnijmy tylko niektóre.
Oławę, 13-tysięczne miasteczko, wojna zniszczyła prawie w 30 procentach. Huta „Marta”, „Papiernia”, początki „Tworzyw” i ZNTK - to największe powojenne zakłady pracy i bez dalszych perspektyw. W roku 1956 mieszkało niecałe 10 tysięcy Polaków. Jedyny dom wybudowano dla sowieckich rodzin (obecnie przesłaniający Intermarche). Kiedy Oławę zaplanowano na mieszkaniową bazę Jelcza - kolejno powstawały osiedla Kasprowicza, Sobieskiego, Chrobrego, połatano Rynek, ulicę 1 Maja, plac Zamkowy. Z ponad 30 tysięcy oławian dojeżdżało do jelczańskiej fabryki i do szkół kilkadziesiąt wypełnionych autobusów.
Podobnie z innych miejscowości, nie tylko w powiecie i poza nim, np. z Wrocławia i Brzegu. Łącznie około ośmiu tysięcy.
Z wiosek Jelcz i Laskowice Oławskie, leżących na poboczach fabryki, powstało nowe miasto. Rozwija się ambitnie, ale już nie ma tej firmy, dzięki której ono powstało. Co więcej - miasto ma kłopoty ze spadkiem, bo wciąż brakuje chętnych na jedyny wieżowiec…
W pierwszych latach Jelcz zasłynął z produkowania „stonki” - siermiężnego autobusu na podwoziu ciężarówki star 20. Pod koniec pierwszej dziesiątki zachwycał produktem na licencji czechosłowackiej Karosy. W roku 20-lecia rozpoczął montaż berlietów. W jubileuszowym roku 40-lecia JZS były już gotowe do podpisania umowy z Volvo, ale chore ambicje niektórych doprowadziły do zerwania uzgodnień i przerzucenia nadziei na Zasadę. Miał zbawić Jelcz, ale go pogrążył. Za to stał się właścicielem pięknego ośrodka w Mielnie, który ambitnie budowali sobie jelczanie. Kilka tysięcy byłych pracowników JZS ma jednak na pociechę akcje macierzystej fabryki, które mogą nabrać wartości po oprawieniu w złotą ramkę.
Z każdym rokiem powiększały się osiągnięcia JZS, więc i jubileusze były coraz bardziej okazałe. Na srebrnym, w Teatrze Polskim, śpiewała m.in. Violetta Villas. Następny odbywał się we wrocławskiej Hali Ludowej, wypełnionej po brzegi załogą i dostojnymi gośćmi.
Jubileuszu 60-lecia nie będzie. Po pierwsze - nie ma załogi. Po drugie - nie ma fabryki…
Edward Bykowski
Napisz komentarz
Komentarze