Nie zamiataliśmy tego pod dywan, nie udawaliśmy głuchych. Kompetentne persony wysłuchiwały naszych interwencji cierpliwie i życzliwie. Że wiedzą o co chodzi, że już je zasypano stekiem niewybrednych opinii. Kończyło się pokornym rozłożeniem rąk i jednobrzmiącym stwierdzeniem: - Taka zima...
To święta prawda, że tegoroczna zima była wyjątkowa. Mocno sypnęła śniegiem. Wcześniej od wielu tygodni wszystkie możliwe władze przypominały, m.in. na łamach „GP-WO”, o obowiązkach właścicieli obiektów i dróg. Powoływano się na paragrafy z zarządzeń wojewody i na lokalne przepisy, podawano sankcje za niestosowanie się do regulaminów zimowego porządku. Trudno się więc dziwić, że tak masowe pretensje mieszkańców trafiały potem do władz i do redakcji.
Wedle wszelkich przepisów należało usunąć śnieg z jezdni i chodników po ustaniu opadów. Drogi przykładnie uprzątnięto, ale nie chodniki. Niektórzy odpowiedzialni zadbali o to i było normalnie, ale tylko niektórzy. Na wielu głównych trasach nie ruszono śniegu na chodnikach. Nie tylko zaraz lub w paru następnych dniach po ustaniu dużych opadów. A wystarczyło ruszyć szuflami lub przejechać płużkiem (który w poprzednich latach błyskawicznie udrożniał oławskie ciągi dla pieszych). Albo pobudzić właścicieli poprzez interwencję służb porządkowych. Też je zasypało?
Ludzie brnęli w głębokim śniegu prawie przez tydzień. Potem było jeszcze gorzej. Przez dwa cieplejsze dni śnieg się podtopił i powstała bryja, która zamarzła, tworząc lodowe „gruzowisko”. To było jeszcze bardziej uciążliwe dla przechodniów i trudniejsze do usunięcia. Stąd ta masa pretensji i interwencji, głównie dotyczących ulic 3 Maja, Strzelnej, Chrobrego, 1 Maja, 11 Listopada, a nawet placu Zamkowego (!) i innych.
Przez Oławę przebiegają również trasy powiatowe, wojewódzkie i krajowe. Przy wszystkich są chodniki, o które powinien zadbać właściciel drogi. A jeśli nie zadba (przecież z województwa tu nie przyjadą!), to kto ma sprzątać i egzekwować sankcje prawne? Najsprawiedliwiej - nikt. Radni też byli bezradni, choć to najmniej dziwi. A mogli chwycić za łopaty i dać dobry przykład, inkasując społeczne punkty za aktywność.
To jednak nie rozgrzesza miejskiej „komunalki”, zresztą ona też prawie nie tknęła miejskich chodników po dużym śniegu. Przez cały miesiąc. Nasze interwencje w tych sprawach toczyły się wedle parafrazy przysłowia „Mówił dziad do obrazu, a obraz do niego”: - Taka zima...
Mieszkańcom Oławy należy się przynajmniej kilka słów wyjaśnienia. Lepiej jednak nie marzyć, że ktoś przeprosi za skandaliczny brak troski o przechodniów. To przecież śnieg winien, że upadł.
A służby komunalne były tak bardzo zajęte, że nawet przez pomyłkę ścięły inną lipę niż powinny...
Napisz komentarz
Komentarze